„Hidan i Kakuzu”
Namito i członkowie Akatsuki przez chwilę mierzyli się
wzrokiem. Nagle blondyn pojawił się przed swoimi podopiecznymi przyjmując
postawę obronną.
-Sensei! Co robimy?!- zapytała Sakura
-Jedyne co możecie zrobić to…
-Co?!- zapytali wszyscy jednocześnie
-Uciekać…
Po twarzach Geninów można było wywnioskować, że są
zaskoczeni taką odpowiedzią.
-Uciekać…?- powtórzył Uzumaki- Dlaczego?
-Ta dwójka zabiję was w kilka sekund- odpowiedział stanowczo
blondyn- To nie jest wasz poziom dzieciaki…
-Ale!
-Nie ma żadnego ale Naruto! Macie biec w stronę Konohy… ja
postaram się ich tu zatrzymać. Gdy skończę to do was dołączę!
-Heej!- krzyknął Hidan- Skończyliście już te pogaduszki?
Pora umierać!
-A liczyłem na udany dzień…- wyszeptał sam do siebie
Namikaze- Biegnijcie! Już!
Namito wyczuł odpowiedni moment na wydanie rozkazu, gdyż sekundy
później musiał zablokować atak wyznawcy Jashina. Blondyn, mimo siły uderzenia,
pewnie stał na nogach. Po chwili odskoczył, złożył pieczęcie, i wystrzelił w
stronę członka Brzasku potężną kule ognia.
Okazało się jednak, że to za mało, gdyż ten był tylko lekko
spopielony. Do Hidana powoli podszedł Kakuzu.
-Nie ma czasu na zabawy… jeżeli chcemy coś za niego dostać
musimy się pośpieszyć…
-Mów sobie co chcesz… jak go trafisz to powiem, że jesteś
dobry. Ten człowiek jest najszybszy na świecie!
-Tylko patrz…
Namikaze w czasie gdy jego oponenci wymieniali zdania,
porozrzucał po okolicy swoje kunaie. Nie miał zamiaru popełnić błędu z walki z
Orochimaru.
-„Cholera… Nie jest dobrze… Całonocna podróż daję się we
znaki… Muszę z nimi jeszcze trochę powalczyć…”- pomyślał blondyn- „Mam pewien
pomysł…”
Namito wyjął dwie bomby dymne i zaatakował. Był to trochę
szaleńczy atak frontalny, który dla kogoś mniej zwinnego zakończył by się
śmiercią, ale tego wymagał plan.
Po chwili takiej walki został odesłany trzydzieści metrów do
tyłu potężnym łączonym ciosem Hidana i Kakuzu. Nagle dookoła niego pojawiło się
mnóstwo dymu, dzięki czemu był zupełnie niewidoczny. Po kilku sekundach
wyskoczył z niego blondyn szarżując na wyznawcę Jashina. Ten wziął tylko wielki
zamach i metr przed sobą przeciął Namikaze w pół…
-To koniec…
Nagle Namito zniknął w kłębie dymu ukazując kunai. W tym
samym momencie z zasłony wyleciał drugi kunai którego celem był Kakuzu.
Błyskawicznie koło pierwszego z nich pojawił się prawdziwy Namikaze z dwoma
Rasenganami. Jednym z nich trafił centralnie w tors Hidana, który pod wpływem
siły techniki przeleciał kilkanaście metrów, łamiąc przy okazji kilka drzew.
Jego partner zorientował się o co chodzi, jednak było już za
późno. Wszystko było idealnie zgrane w czasie, więc gdy kunai był przed nim,
koło niego pojawił się blondyn, traktując go tak samo jak poprzednika.
-„To by było chyba na tyle… Oni powinni być już daleko stąd,
a ci dwaj raczej się za nami w pościg nie
rzucą…”- pomyślał Namito, ciężko dysząc. Miał już niewielki zapas
chakry, na dodatek był bardzo zmęczony.
-Kakuzu… urwało mi nogę. Zrób coś z tym…
-Zamknij się! Jak mogliśmy się dać tak zaskoczyć… takiemu
szczeniakowi! Zapłaci mi za to…
-Przepraszam, że wam przerywam…- wtrącił się nagle Namikaze-
Ale mam dla was prezent pożegnalny!- krzyknął i rzucił w ich kierunku
kilkanaście kunai z wybuchowymi notkami.
-Sukin…
Hidan nie zdążył dokończyć, gdyż nastąpiła eksplozja.
Namito zaś lekko kulejąc, powoli oddalił się od tego
miejsca. Spojrzał jeszcze na budynek punktu wymiany i na zdziwione i przerażone
twarze jego pracowników.
-Ci panowie pewnie jeszcze was odwiedzą! Radzę być miłym…!-
krzyknął do nich i zniknął w żółtym błysku.
Genini z Naruto na czele od miejsca walki dzieliło już dobre
kilkanaście kilometrów. Nagle koło Uzumakiego pojawił się ich Sensei. Cała
trójka momentalnie stanęła, a Sasuke wyglądał, jakby zobaczył ducha…
-Ale szybko biegacie…- orzekł blondyn siadając jednocześnie
na ziemi.
-I jak?! I jak?! Skopałeś im tyłki?!- krzyczał Naruto
-Powiedzmy… choć było blisko abym przegrał… gdyby nie dali
się zaskoczyć… A zresztą opowiem wam w drodze do Konohy… dajcie mi tylko
odetchnąć…
-A nie możesz nas tam przenieść?- zapytał Sasuke- Skoro
możesz teleportować się na takie odległości…
-Nie mam tyle chakry…- odpowiedział spokojnie Namikaze-
Siebie może i jeszcze by mi się udało, ale trzy dodatkowe osoby… nie tym razem!
-Ahh…- cała trójka westchnęła na myśl, że czeka ich jeszcze
trochę marszu.
Po 30 minutach Namito zarządził, że ruszają dalej. Do Konohy
dotarli po zmroku…
-Możecie iść do domów… ja zajmę się resztą… i prawdopodobnie
wyląduje w szpitalu… ale co tam! Odpocznę sobie!- oznajmił radośnie blondyn, i
skierował się w stronę centrum wioski- Narka!
-Taa...- westchnął Naruto- Co o nim sądzicie?
-Skoro dał radę dwóm członkom Akatsuki w pojedynkę to musi
być bardzo silny…- odpowiedziała Sakura- Po za tym jest bardziej wesoły niż
Kakashi… no i się nie spóźnia!
-Racja…- przyznał Sasuke.
-A więc tą sensacją kończymy dzisiejszy dzień! Dobranoc!-
krzyknął Uzumaki i ruszył w stronę swojego domu.
Po chwili pozostała dwójka uczyniła to samo.
Tym czasem w gabinecie Tsunade…
-Hidan i Kakuzu? Ten Kakuzu? On walczył z moim dziadkiem…
-Też tak słyszałem. Nie pokazali nic specjalnego… nie
pozwoliłem im na to. Gdyby się rozkręcili mogłoby się to dla mnie źle skończyć…
Na pewno są bardzo silni.
-W to nie wątpie… W Brzasku są sami tacy ludzie… No cóż… Raport
napiszesz mi w szpitalu. Zostawię cie na obserwacje, trzeba też sprawdzić tą
nogę i opatrzyć rany… Po jutrze wyjdziesz!
-Wiedziałem, że tak będzie…
Krócej niż poprzednio, ale są pewne czynniki które na to wpłynęły. Mam nadzieję, że się spodoba! Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)
Krócej niż poprzednio, ale są pewne czynniki które na to wpłynęły. Mam nadzieję, że się spodoba! Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)
Noo ładnie pokazał im Namito! Już się obawiałam, że wyjdzie z tego w gorszym stanie, ale wszystko dobrze się skończyło ^^ Notka mimo, że krótka to bardzo dobra :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSuper notka! Na szybko ich poskładał :D jak na brata Yondaime przystało ^^ ha!
OdpowiedzUsuńJEST! NIE POKONAŁ ICH OD RAZU! *kłania się w podzięce*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak krótko, ale jak zawsze super.
Czekam na więcej. >3<
Naruto wrócił z Jirayą i okej, jest geninem. Ale żeby Sakura i Sasuke też stali w miejscu pod względem stopni?
OdpowiedzUsuń"Genini z Naruto na czele od miejsca walki dzieliło już dobre kilkanaście kilometrów." - nie powinno być "geninów"? xd
Krótko, ale fajnie :P