Smutna wiadomość i misja
-Co się dzieję do cholery??- pytał sam siebie Namito. Wszyscy na stadionie zostali uśpieni. W oddali widać tumany kurzu. Inwazja na Konohe właśnie się zaczęła- Zaraz zaraz… czy z tego dymu wyszły właśnie trzy wielkie węże?- Blondyn był kompletnie zdezorientowany. Spojrzał w stronę loży Kage - to co ujrzał go zamurowało- Orochimaru??? „ A więc to tak... Ma zamiar zniszczyć wioskę… przeklęty gad! No nic chyba muszę się tam udać…- już miał stawiać pierwszy krok gdy nagle przed nim przeleciało kilka shurikenów.
-Dokądś się wybierasz chłoptasiu???- zadrwił z blondyna dowódca wroga. Było to piętnastu Joninów z wioski Dźwięku.
-Do mnie mówisz staruszku? Jestem trochę nie w sosie bo jakieś gady panoszą mi się po wiosce!- to mówiąc wyciągnął kunai. Wszyscy przeciwnicy dali w tym momencie krok do tyłu. W ich oczach można było dostrzec lęk- To kto pierwszy?!
Za atakowało go trzech. Nie używali technik, zdali się na taijutsu. Blondyn wykonywał uniki z niesamowitą prędkością, a następnie wykonał trzy szybkie i precyzyjne ataki- „Trzech mniej”- reszta przeciwników stała i patrzyła jak ich towarzysze padają martwi. Namito stał przed nimi i czekał. Z jego twarzy nie można było nic wyczytać. Następny atak przyszedł dość szybko. W jego stronę leciało kilka dużych kuli ognia. Rzucił przez nie swoim kunaiem, i kiedy pojawił się przed atakującymi jednemu wpakował Rasengana w brzuch a drugiego kopnął tak mocno, że zleciał z dachu. Pozostała dziesiątka nie wytrzymała, rzuciła się na blondyna. Ten w odpowiedzi stworzył jednego klona i rozpoczęła się walka. Tak jak w przypadku pierwszej trójki, oni też nie mogli dosięgnąć swoimi atakami Namito, ten za to był bez błędny. Ocenił możliwości wroga i umieścił pieczęć na ich dowódcy. Po 10 minutach właśnie tylko on pozostał na placu boju.
-Nadal taki pewny siebie?
-Może i pokonałeś tych ludzi, ale ze mną nie pójdzie ci tak łatwo!
-Zobaczymy…
-Katon: Gōkakyū no Jutsu!!!- wykrzyczał shinobi dźwięku. W strone blondyna leciała ogromna kula ognia. Kiedy miała dosięgnąć swojego celu wybuchła i zniknęła podpalając część dachu.
-Phh dzieciak spalił się żywcem…
-Jesteś tego taki pewien?- oponent nie zdążył zareagować. Jego serce przebił kunai.
Tymczasem na poziomie trybun Kakashi i Gai rywalizują ze sobą w ilości pokonanych przeciwników.
-O tak! Jedenasty! A ty Kakashi ilu już masz?!- wykrzyczał podniecony Gai
-Trzynastu…- odpowiedział znudzonym tonem.
-O nie!! Nie dam się znowu pokonać!! Chodźcie do mnie!!- mistrz Rocka Lee zaczął szukać przeciwników po całej trybunie- Co?? To już wszyscy??
-Jak wam idzie panowie?- znikąd pojawił się Namito- Ohh widzę że też już skonczyliście…
-A ty ilu dorwałeś?!- natychmiast podbiegł do niego Gai
-Chyba piętnastu.-odpowiedział blondyn, co wprawiło ciemnowłosego w jeszcze większą złość
-Ahh nie dam się wam pokonać!!!
-Ahaaa… Kakashi co to za dziura? Aż tak mocno ich potraktowaliście?- zapytał Namito widząc dość duży otwór w ścianie
-Aaa, to zrobił Gai aby Naruto, Sakura i Shikamaru razem z Pakkunem mogli ruszyć szybko za Sasuke. Ten z kolei goni Gaare.- wyjaśnił białowłosy.
-Rozumiem, chodźmy do wioski tu już chyba nikogo nie ma co?
W wiosce nasza trójka dopadła jeszcze wielu przeciwników. W ich „rywalizacji” zwyciężył Gai który otworzył 5 bramę, przez co wylądował w szpitalu. Jiraiya rozprawił się z wężami. Jednak to nie był koniec dnia. Kiedy bariera tworzona przez Czwórkę Dźwięku zniknęła Kakashi, Namito, Gai i Jiraiya natychmiast tam pobiegli. To co zobaczyli było ciosem nie tylko dla nich, ale i dla całej Konohy… Trzeci Hokage Hiruzen Sarutobi poległ w walce.
-Namito zabieram Naruto na poszukiwanie Tsunade- zaczął rozmowe Jiraiya.
-Nie sensei. Ty zostajesz z nim tu w Wiosce. Ja ją znajdę. I to już jest postanowione, wyruszam pojutrze.- odpowiedział poważnie blondyn.
-Tobie też proponowali tą posadę?
-Niestety po tym jak się nie zgodziłeś przyszli do mnie… Ale jak widzisz też odmówiłem.
-Rozumiem. No to chyba nie mam co się kłócić! Powodzenia chłopcze!
-Taa… czuję że to będzie owocna wyprawa…
Tydzień później
Namito siedział w przydrożnej karczmie. Wiedział mniej więcej gdzie obecnie przebywa wnuczka Pierwszego i właśnie kierował się w tym kierunku. Zrobił sobie mały postój na herbatę aby zregenerować siły. Do budynku weszli właśnie dwaj mężczyźni ubrani w czarne płaszcze w czerwone chmury. Na ich widok cała sala ucichła. Blondyn siedział nieruchomo i patrzył się na przybyszów. Lokal miał szczęście, że blondyn miał na sobie podobnej wielkości i kroju płaszcz, tylko biały z czerwonymi płomieniami u dołu – nie było od razu po nim widać że jest z Konohy. Od razu rozpoznał wyższego członka Akatsuki, gdyż ten miał na plecach wielki, zabandażowany miecz. Drugiego, niższego rozpoznał dopiero gdy zdjął nakrycie głowy. Był to Itachi Uchiha i Kisame Hoshigaki
-„A dzień zapowiadał się tak miło…- pomyślał blondyn gdy obaj przybysze usiedli do jego stolika…
Początku może za bardzo nie zmieniłem, ale nie miałem innego pomysłu. Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)
Jest moc! ^^
OdpowiedzUsuńęDo mnie mówisz staruszku? Jestem trochę nie w sosie bo jakieś gady panoszą mi się po wiosce!- to mówiąc wyciągnął kunai." - > jebłam ;D muahaha!
Czekam jak zawsze na next.
P.S. Wiem, wiem... miałam nie komentować, ale nie mogłam się powstrzymać :P.
Dobra notka !zmienione wydarzenia ale bardzo fajnie to wychodzi ciekawie i śmiesznie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
DZIEJE SIĘ! *UNTZ, UNTZ* >w<
OdpowiedzUsuńNamito rozwala system. Bwahahahaha.
Gai z Kakashi'm jak zawsze najlepsi. ^o^
No i Akatsuki nasze, kochane.
Szybko pisz next, bo mnie tu ciekawość zżera.
Zapraszam też do siebie. (nowe rozdziały)
"-„A dzień zapowiadał się tak miło…- pomyślał blondyn gdy obaj przybysze usiedli do jego stolika…" Itaś i Kisame wkraczają do akcji ! ;D
OdpowiedzUsuńAch, akcja coraz szybciej nabiera tempa! Najpierw inwazja na Konohę, teraz Akatsuki! Oj, coś czuję, że masz nową czytelniczkę. Dużo weny życze i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOhhh yeaah. Akatsuki wkracza do akcji :D
OdpowiedzUsuńBędzie ciekawie ;)
Pozdrawiam ;P