Prolog

Powrót

-Wszyscy uciekać!!! - krzyczał wysoki blondyn w białym płaszczu z wyhawtowanymi czerwonymi płomieniami - Metoryt zaraz w nas uderzy!!!
-Ale sensei..!! Co z Naruto?? - panikowała różowo włosa kunoichi
-O niego się nie martw. Kakashi zabierz ją stąd!! Nie utrzymam przejścia tak długo.
-Hai, Sakura idziemy szybko!
-Ale Naruto...!!
-Nic mu nie będzie! - niemal wykrzyczał na byłą uczennice biało włosy. Niechętnie zaczęła biec w stronę tunelu czasoprzestrzennego, który od dłuższej chwili utrzymuje młodszy brat Czwartego. Kiedy Sakura przez niego przeszła dostrzegł, że Kakashi się w niego wpatruje.
-Co ty wyprawiasz?! Przechodź!!
-A co z tobą młody?
-Ktoś musi zająć się tym narwańcem! Przechodź!
-Trzymam cię za słowo! - i przeszedł. Namito odetchnął z ulgą, zamknął tunel i popatrzył w stronę meteoru.
-"Na czym to ja skończyłem?"- i zniknął w żółtym błysku...

5 Lat wcześniej...

Trzeci siedział w swoim gabinecie i jak zwykle popalał fajkę. Miał prawdziwe urwanie głowy związane z egzaminem na chunnina. Czytał właśnie jakiś mniej ważny dokument kiedy usłyszał pukanie
-Wejść! - odpowiedział Trzeci. Do gabinetu wszedł blondyn o niebieskich oczach. Miał na sobie czarny stój shinobi Konohy, tylko że bez kamizelki oraz ochraniacza.
-Słucham? - zapytał staruszek nie spoglądając na przybysza.
-Dawno się nie widzieliśmy Sarutobi-sensei.
-Hmm...? - staruszek spojrzał na przybysza. Momentalnie wypuścił fajkę z ust a szczenka delikatnie mówiąc mu opadła.
-Na.. Namito?





Pierwsza notka, jaką napisałem w swoim opowiadaniu. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Rozdziały będą pojawiać się co kilka dni! Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)