15 maja 2013

Pytanie


Mam do was, moich drogich czytelników, pytanie!
Od pewnego czasu zastanawiam się nad napisaniem rozdziału specjalnego. Szczerze, to oderwałbym się na chwilę od wątku który teraz opisuję i skupił się na czymś innym. Może jakaś dopowiadająca historia, albo coś w tym stylu…
I tu pytanie do was… Jeśli miałbym już wziąć się za taką notkę, to o czym chcielibyście przeczytać?
Piszcie!

PS. Zapraszam na Rozdział 32!! 

13 maja 2013

32. Zdobywanie informacji według Namikaze Namito!

Jak minęły naszym bohaterom pierwsze dni zadania?


         Wszystko było gotowe do drogi. Ta misja jest pierwszą, odkąd wyruszyłem z Namito na trening. Ile to już czasu minęło… trochę dużo, co? Nie wiem czemu, ale czuję się trochę nie pewnie. Moje ostatnie zadanie, które wykonywałem było również pod przywództwem blondyna. A każdy doskonale pamięta, że to podczas trwania tego zlecenia, został porwany Sasuke…
         Ehh, w sumie to nie ma czym się martwić. Powinienem myśleć pozytywnie, jak to mam w zwyczaju, a nie skupiać się na gdybaniu…
         Pogoda jest dziś bardzo ładna. Świeci słońce, ptaszki ćwierkają, niebo jest prawie bezchmurne, nic tylko rozkoszować się tą aurą. Z powodu wysokiej temperatury, nasze stroje cywilne nie były jakieś szczególne. Ja zarzuciłem na siebie pomarańczową koszulkę, krótkie czarne spodnie i buty tego samego koloru. Namito ubrał się bardzo podobnie, bo również założył zwykłą prostą koszulkę, lecz niebieską. Do tego czarne spodnie, które sięgały za kolana i buty.
         Swój ulubiony dres, jak i wszystkie przybory Shinobi, włącznie z ochraniaczem trzymałem w dość dużym plecaku, który razem z bagażem mojego Mistrza stał sobie oparty o jedno z odrzwi wielkiej Bramy. Sam zaś niecierpliwie patrzyłem w stronę Wioski, gdyż to stamtąd miała nadejść Sakura. Jest już dziesięć minut po jedenastej. Ciekawe czemu się spóźnia…
         Wyluzuj, Naruto… odezwał się nagle Namikaze, który do tej pory spokojnie czytał sobie książkę, siedząc na szczycie bramy, a teraz stał już obok mnie Zaraz na pewno przyjdzie…
         To do niej nie podobne… odparłem zamyślony Przecież to ona zawsze była przed czasem! dodałem.
         Taa… Namito westchnął Ale to było ponad trzy lata temu… zresztą ja wiem, dlaczego się spóźnia… orzekł dość tajemniczo.
         No to niby czemu? spytałem, nie ukrywając zaciekawienia.
         Powiedzmy, że dziewczyny w jej wieku dość długo szykują się do wyjścia… zwłaszcza, jeśli trzeba się ubrać inaczej niż zwykle odpowiedział.
         Jaaasne! zaprotestowałem W to na pewno nie uwierzę…
         No to może się założymy? zapytał chytrze blondyn.
         Pewnie! zawołałem ochoczo i podałem mu dłoń A o co?
         Hmm… jeśli wygrasz, postawię ci ramen. Lecz jeśli wygram ja… niebieskooki się zawiesił to wygram ja! dokończył, jednocześnie mocno mnie zaskakując.
         Serio, nic nie chcesz? spytałem zdziwiony.
         A co ja mogę od ciebie chcieć? Namito wzruszył ramionami Masz szanse na wygranie ramenu, to ci powinno wystarczyć! dodał już o wiele radośniej Zaraz przekonamy się kto miał rację… zakończył i wskazał palcem w stronę Wioski.
         Powoli obróciłem się w kierunku, który pokazywał Namikaze. Moje oczy momentalnie dostrzegły osobę idącą w naszym kierunku, jednocześnie robiąc się trochę większe niż zwykle. Rzeczywiście, szła do nas Sakura, ale jej wygląd… gdyby nie kolor różowy, który mienił się na jej głowie, z pewnością bym jej nie poznał.
         Na nogach wciąż miała swoje czarne buty i nagolenniki, ale… cała reszta była inna! Czerwona koszulka na ramiączka, która odsłaniała nieco więcej niż zwykle, zdecydowanie więcej… oraz czarna spódniczka, która sięgała do połowy ud. Wiatr delikatnie muskał jej rozpuszczone włosy, co było rzadkością. Sakura zawsze miała jakąś opaskę. Przez ramię miała przewieszoną torbę.
         Tak na nią patrząc, poczułem, że z każdą chwilą robi mi się coraz bardziej gorąco.  Po prostu nie mogłem oderwać wzroku…
         Przepraszam za spóźnienie, Namitosensei, ale… nagle urwała i spojrzała na mnie Czy coś nie tak, Naruto? Jesteś strasznie czerwony… orzekła i zaczęła iść w moją stronę.
         Nie nie nie!! zacząłem machać rękoma To nic! Po prostu jest gorąco i w ogóle! szybko dodałem i się odwróciłem Jak ruszymy, wszystko wróci do normy!
         Ahhaa… no dobra! westchnęła obojętnie.
         Ekhm! wtrącił się Namikaze To dlaczego się spóźniłaś…? gdy zadał to pytanie, chcąc nie chcąc. ponownie odwróciłem się w stronę Sakury.
         Aaa… dziewczyna się zarumieniła i zaczęła patrzeć w ziemie No ja… po prostu… zielonooka w tym momencie mówiła niemal identycznie jak Hinata w mojej obecności Nie wiedziałam w co się ubrać! nagle wyrzuciła z siebie i całkowicie spaliła buraka.
         Oj… biedna ty! Namikaze odrzekł pieszczotliwie i przelotnie, lecz triumfalnie spojrzał na mnie Nic się nie stało! zmienił ton na zwyczajny A skoro już tu jesteś, to możemy ruszać! krzyknął i zwrócił się w stronę wyjścia z Konohy Podróżując tempem jakim zaplanowałem, na miejscu będziemy gdzieś pod wieczór… dopowiedział blondyn, kilka minut po wyjściu z Bramy Głównej.
         To jest aż tak daleko?! zawołałem.
         Nie, gdybym się postarał był bym tam w dwie, trzy godziny. Ale… nam się nigdzie nie śpieszy, nie? Namito chytrze odpowiedział i wyciągnął książkę.
         Więc to na tym będzie polegało twoje tempo?! wrzasnąłem Mamy przecież misje do wykonania!!
         Daj spokój… niebieskooki wyraźnie się zirytował Od samego rana jesteś jakiś spięty! Jeśli cię coś trapi, to powiedz mi to teraz! dodał już o wiele łagodniej.
         Nie… nic mi nie jest odparłem pokornie Może trochę się denerwuje, ale to nic! dopowiedziałem, w swoim radosnym stylu.
         No, mam taką nadzieję! blondyn posłał mi ciepły uśmiech Łap! nagle krzyknął i rzucił w moją stronę jakąś książkę Chyba jej nie skończyłeś, co?
         A skąd wiesz, że nie? spytałem.
         Bo gdybyś skończył, nie byłbyś tak zaskoczony tym, że ją dla ciebie wziąłem! Namito dumnie odpowiedział i w końcu podszedł po plecak, a następnie ruszył przed siebie.
         Wzruszyłem tylko ramionami i zrobiłem to samo, po czym otworzyłem lekturę na stronie, na której poprzednio skończyłem. Kątem oka dostrzegłem, że Sakura przygląda mi się z lekkim nie dowierzaniem. Naprawdę, to takie dziwne, że czytam książki? Serio, nie ma chyba w tym nic nienormalnego!
         W każdym bądź razie, nasza trzy osobowa drużyna, która wyglądała bardziej jak rodzina udająca się na wakacje, zaczęła powoli zbliżać się do celu naszej wędrówki. Miasto o którym mowa jest położone przy jednym z ważniejszych szlaków, więc podróż nie powinna być zbyt uciążliwa. Jednak, jak to czasem bywa, nawet najprostsze sprawy potrafią przysporzyć kłopotów…
         Maszerujemy już jakieś dwie godziny. Pogoda nie zmieniła się ani trochę, a las dookoła nas zrobił się jeszcze gęstszy niż w bliższych okolicach Konohy. Od pewnego czasu rozmawiam z Sakurą. Zrobiło mi się jej trochę szkoda, bo z Namito raczej o niczym ciekawym nie pogada, no a sama też nie ma za bardzo nic do roboty. Tak więc pokonałem swoją ochotę do czytania książki, która znów niesamowicie mnie wciągnęła i zrównałem się z nią krokiem, no a dalszy rozwój wypadków chyba każdy już sobie dopowie. Jak zwykle rozmowa się nam kleiła…
         W pewnym momencie, podczas gdy ja starałem się uniknąć dłuższego patrzenia w stronę mojej przyjaciółki, ta poruszyła temat Kakashiego. Rzeczywiście, nie widziałem go od czasu trwania Egzaminu.
         On, jak i większość Jōninów jest w delegacji w Sunie nagle wtrącił się Namikaze Z tego co wiem, powinni niedługo wrócić.
         Hmm westchnąłem To dlaczego ty nie jesteś razem z nimi? spytałem.
         A czy wyglądam na kogoś, kto pała miłością do takich wyjazdów? blondyn odpowiedział chłodno Zresztą, ja nie byłem tam do niczego potrzebny dodał.
         Aha… wzruszyłem ramionami, a gdy miałem kontynuować pogawędkę z Haruno, nagle poczułem czyjąś obecność.
         Namitosensei?! zaalarmowała Sakura, która pewnie też coś wyczuła.
         Taa… blondyn odparł obojętnie, jakby niczym się nie przejął Wiem o tym. Zachowujcie się normalnie… to tylko jacyś zwyczajni, przydrożni bandyci machnął ręką i wrócił do czytania książki.
                No dobra… odrzekłem, delikatnie zaskoczony jego reakcją.
                Wróciłem do rozmowy z przyjaciółką. Szczerze, to momentalnie zapomniałem o naszych nowych towarzyszach. Trzeba było tylko poczekać, aż sami podadzą się nam jak na talerzu…
                Długo na to nie trwało. Po kilku minutach pięciu, dość przeciętnie wyglądających mężczyzn wyskoczyło z lasu i zagrodziło nam drogę.
                Nasza dwójka momentalnie się zatrzymała, za to nasz przywódca… cóż, jak gdyby nigdy zrobił jeszcze kilka kroków w ich stronę, po czym stanął trzy metry przed jednym z nich… chyba to był herszt, bo stał jako pierwszy.
                No proszę! Kogo my tu mamy chłopcy! Malutką rodzinkę, która wybrała się na wczasy! zaczął krzyczeć ten, który stał najbliżej Namito No to, moi mili zwrócił się do nas Możemy rozstać się po dobroci, albo… pokazał nóż nie!
                Rany… westchnął Namikaze i przełożył książkę do lewej ręki Panowie, dajcie sobie spokój… zaczął dość ugodowo albo ten nóż znajdzie się tam, gdzie byś nie chciał! nagle dodał, tym razem tak chłodno, że aż mnie przeszedł dreszcz.
                Hahaha! złoczyńca lekceważąco się zaśmiał A co mogą mi zrobić takie dzieci?! Zaraz pokażę wam, że ze mną i moimi chłopcami nie należy zaczynać! wrzasnął groźnie i zaczął biec w stronę blondyna.
                Ten jednak się tym zbytnio nie zainteresował, bo nadal czytał książkę. Sakura miała już coś powiedzieć, ale gestem ręki powstrzymałem ją od tego czynu. Niech sobie w spokoju popatrzy na show!
                Gdy rabuś zamachnął się nożem, Namito w idealnym momencie dał krok w bok, tak że jego przeciwnik zrobił pusty przelot i nadział się brzuchem na jego prawe kolano. Nasz nowy znajomy wypuścił swoją broń i zgiął się w pół, jednocześnie łapiąc się za bolące miejsce. Namikaze tylko na to czekał, bo natychmiast posłał mu cios prawą ręką prosto w twarz. Przestępca całkowicie pozbawiony przytomności wrócił na miejsce, w którym jeszcze nie dawno stał i przejechał po ziemi jeszcze kilka metrów w tył.
                Reszta jego kolegów z przerażeniem patrzyła na mojego Mistrza, który jak dawniej Kakashi z naszą drużyną, nawet nie oderwał wzroku od książki. Haruno patrzyła na całe zajście z niemałym podziwem, choć jeśli pobędzie z nim jeszcze przez jakiś czas, przekona się, że to nie było godne nawet rozgrzewki.
                Powiedzcie mi… Namikaze zaczął iść w stronę reszty rabusiów Wy też jesteście tacy mocni w gębie, czy może jednak coś potraficie? zapytał równie lekceważąco, co zabawnie.
                Pro.. prosimy o wybaczenie!! wrzasnęli wszyscy jednocześnie Obiecujemy, się poprawimy i skończymy z tym życiem!!
                Taak…? W takim bądź razie, macie… pięć sekund na zniknięcie mi z oczu! zawołał głośno blondyn.
                Wystarczyły im trzy. Szybko porwali swojego szefa z ziemi i już ich nie było. A kurzyło się za nimi… dawno nie widziałem, żeby ktoś uciekał w takim tempie! Przynajmniej można było się z czegoś pośmiać…
                Reszta drogi minęła nam już bez takich przygód. Podróż jednak robiła się trochę monotonna. Nigdy nie kończący się las, od czasu do czasu jakaś nie wielka wioska albo gospoda. Nawet tematy do rozmowy powoli się wyczerpywały, choć dołączył do nas sam Namito. Jak widać przeczytał już tą swoją zboczoną książkę…
                Mimo wszystko, z każdą chwilą byliśmy bliżej naszego celu. Wskazywał na to coraz większy ruch, bo przez większość trasy nie spotkaliśmy tylu ludzi, ilu teraz wciągu dziesięciu minut.
                W pewnym momencie jednak, Namikaze nagle się zatrzymał…
                O co chodzi, Namitosensei? zapytała zdziwiona Sakura.
                Ah nic nic! odparł Niedaleko stąd jest miejsce, które koniecznie muszę wam pokazać… blondyn się zamyślił Nie jestem tylko pewien, gdzie to dokładnie jest… a! Za mną proszę! niespodziewanie zawołał i skręcił w lewo, prosto w… las.
                Jesteś pewien, że tam coś jest?! krzyknąłem, gdy straciłem go z oczu.
                Oczywiście! odpowiedział Chodźcie za mną!
                Spojrzałem na przyjaciółkę, ona najwyraźniej zrobiła to samo, bo nasze spojrzenia spotkały się w połowie drogi. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i poszła w ślady mojego Mistrza. Westchnąłem i chcąc nie chcąc, również ruszyłem za nią.
                Idąc za Sakurą, poczułem po chwili, że zaczynam wchodzić pod jakieś delikatne wzniesienie. Las dookoła mnie robił się coraz rzadszy, a promienie słoneczne śmielej przebijały się przez konary drzew. Nagle teren się wyrównał, a moim oczom ukazało się wyjście na jakąś polanę. Dostrzegłem tam Namito i Haruno, która teraz do niego podeszła. Stali nieruchomo, jakby podziwiali jakiś widok. Z ciekawości przyśpieszyłem kroku…
                Gdy tylko znalazłem się obok dziewczyny, dowiedziałem się, dlaczego tak skamienieli. Staliśmy na wierzchołku niewielkiego wzniesienia, które otaczało piękną dolinkę, na której dnie znajdowało się niewielkie jeziorko. Miejsce to wyglądało jak z bajki… Podczas treningu z Namikaze widziałem wiele pięknych widoków, ale to biło je wszystkie na głowę…
                Ładnie, co? zapytał po chwili Namito Jiraiyasensei kiedyś pokazał mi to miejsce, ale wtedy jezioro było o wiele większe. Lecz w tym wydaniu, jest chyba jeszcze piękniej, niż wtedy! zawołał.
                Tak, bardzo tu ślicznie! odparła Sakura, która była bardzo podekscytowana Gdybym mogła, zamieszkałabym tu!
                Ohh… blondyn chytrze się uśmiechnął Będziesz miała okazję! dodał radośnie To tutaj rozłożymy nasz obóz!!
                Serio?! zawołałem Świetnie!!
                CO?! zielonooka krzyknęła z niedowierzaniem Ale jak to?!
                Czemu jesteś zaskoczona? zapytał lekko zdezorientowany blondyn Chyba nie myślałaś, że zamieszkamy w mieście?
                No właśnie, ja… różowowłosa wbiła wzrok w ziemie Tak właśnie myślałam… wymamrotała.
                O rany… Namito uderzył się w czoło W sumie… mogłaś się tego spodziewać. Wczoraj nic nie wspomniałem na ten temat…
                Ale Mistrzu… postanowiłem trochę pomóc Sakurze Czy to aby, nie za daleko od tego całego miasta?
                Ha! Namikaze zawołał triumfalnie Widzisz, Naruto… miejsce, o które tak się wam rozchodzi znajduję zaraz za tamtym wzniesieniem! dodał i wskazał ręką na drugą stronę doliny.
                Naprawdę?! krzyknąłem Dlaczego nic nie powiedziałeś?!
                Żeby wybić wam z głowy ewentualną wycieczkę! odparł dość chłodno.
                Dobra… dałem za wygraną, nie chciało mi się kłócić Niech ci będzie…
                A więc… blondyn westchnął Sakura nie ma namiotu. Ja mam swój, jednoosobowy, a ty…? zwrócił się do mnie.
                Dwu… odrzekłem niechętnie.
                Świetnie! przerwał mi Namito Śpicie zatem razem! od razu dodał.
                CHYBA ŚNISZ!! wrzasnęła Haruno.
                Ja… z nią… Sensei…? zrobiłem się cały czerwony.
                Jakby to wam wyjaśnić… Namikaze zamyślił się, w ogóle nie zwracając uwagi na wściekłą dziewczynę, którą ledwo co powstrzymywałem od zamordowania go z zimną krwią Wiąże się to z planem, który przedstawię wam zaraz po kolacji! wyjaśnił radośnie.
                Kolacji? spytałem Jakiej kolacji? Przecież nie mamy nic do jedzenia…
                To coś znajdź! A raczej znajdźcie! on chyba sobie robił z nas jakieś jaja Układ jest prosty! Ja rozstawiam namioty, wy idziecie szukać czegoś do żarcia, a potem ja zrobię z tego taką potrawę, której nie powstydziłaby się najlepsza restauracja! mówił to tak, jakby był pewien, że się na to zgodzimy.
                Zapomnij! krzyknąłem.
                To chyba uczciwy podział pracy… powiedziała Sakura, w miarę już uspokojona.
                No! Skoro się ze mną zgadzacie, to do dzieła! Zostawcie tylko plecaki, weźcie jakąś broń i możecie ruszać na łowy!   on w ogóle nie brał mojego zdania pod uwagę…
                Ale…! chciałem zaprotestować.
                Naruto! Chodź już! zawołała mnie Haruno, której chyba nie podobał się mój upór.
                Rany…
                Lekko podłamany brakiem wsparcia, powoli zsunąłem plecak z ramion i postawiłem go na ziemi, po czym wyjąłem z niego kilka kunaiów. Tak samo uczyniła zielonooka. Namito zaś zadowolony z siebie, porwał nasze bagaże i ruszył szukać odpowiedniego miejsca na obóz.
                W ten sposób minęło nam trzydzieści minut, które polegały głównie na… złowieniu kilku ryb. Ani mi, a już tym bardziej Sakurze nie chciało się polować na jakąś dziką zwierzynę w tym lesie, zwłaszcza, że go praktycznie nie znamy.
                Tak czy siak, podczas tego siedzenia nad tym uroczym jeziorkiem, zielonooka zadała bardzo ciekawe pytanie.
                W czasie waszego treningu, Namitosensei też był taki…?
                To znaczy jaki…? spytałem zdziwiony i rzuciłem kunaiem w jakąś rybę Taki władczy? dodałem, gdy wyjąłem swój łup z wody.
                Nie… nie o to mi chodzi. On jest po prostu… niezwykły? dziewczyna się zamyśliła On zachowuję prawie tak samo jak Kakashisensei, ale robi to w sposób bardziej zdatny do przeżycia!
                Cóż… westchnąłem Gdy trenowaliśmy przekonałem się o pewnej rzeczy spojrzałem na nią Ten człowiek zawsze wie co robi. Zresztą… zaśmiałem się odkąd go znam, nigdy nie widziałem, żeby zachowywał się inaczej niż teraz! uśmiechnąłem się Po prostu nie jesteś jeszcze przyzwyczajona do jego sposobu bycia!
                Tak sądzisz? spytała Skoro tak, to pewnie masz rację! nagle odparła promiennie Ile mamy już tych ryb? zmieniła temat.
                Pięć szybko odpowiedziałem Jeszcze kilka i możemy wracać…
                Yhm…
                Więc, gdy nasze wędkowanie okazało się wystarczająco owocne, trochę mokrzy zaczęliśmy wracać do miejsca, gdzie poprzednio widzieliśmy Namito. Jak się okazało, obóz rozłożył niedaleko obok, gdzie grunt był dość równy.
                Namioty stały obok siebie, a przed nimi paliło się już niewielkie ognisko, które w każdej chwili było gotowe do zwiększenia swojej mocy. Tuż obok niego siedział sam blondyn. O dziwo, nie czytał on książki, lecz wpatrywał się marzycielskim wzrokiem w niebo.
                Ekhm… specjalnie odkaszlnąłem, gdy do niego podeszliśmy, a on nie zwracał na nas uwagi.
                Ohh.. błyskawicznie na nas spojrzał Przepraszam, trochę odleciałem… głupkowato się zaśmiał Hmm… spojrzał na nasze ryby Brawo! wstał Zaraz coś z tego przyrządzę…
                Blondyn porwał nasz łup i szybko zniknął w swoim namiocie. Trochę mnie zaskoczył taki obrót spraw, no bo po co on miałby wchodzić tam z tymi rybami? Sakura chyba zadawała sobie to samo pytanie, bo to patrzyła na mnie, a to na wejście do dość sporej, jak na swój typ, konstrukcji. Serio, niby był to namiot jednoosobowy, a był chyba większy od mojego dwuosobowego…
                Sensei…? po kilku minutach zapytała Sakura Wszystko w porządku?
                Oczywiście! odpowiedział nam krzyk ze środka Już kończę…!
                Rzeczywiście, blondyn po chwili wyszedł z tacą, na której leżały filety rybne, przyprawione i gotowe do usmażenia nad ogniskiem. Było ich sześć, co oznaczało, że przypadną po dwa na głowę.
                Rozsiadłem się wygodnie obok Sakury, Namikaze usiadł naprzeciw nas. Zaczęliśmy powolny proces przygotowania kolacji…
                Więc… nagle odezwał się Namito Miałem to zrobić dopiero po posiłku, ale skoro i tak nie mamy nic lepszego do roboty, wprowadzę was w szczegóły dnia jutrzejszego.
                Oh, zamieniamy się w słuch odpowiedziała Haruno.
                Zacznę może od tego, co was pewnie najbardziej nurtuje… zaśmiał się niebieskooki, ale nam wcale nie było do śmiechu Jak powiedziałem, jest to część planu, która może się wam naprawdę nie spodobać, ale… gdy tak na was patrzę, to myślę, że nie będziecie mieli z tym większego problemu.
                Z czym?! krzyknęliśmy obydwoje.
                W czasie trwania tej misji… musicie udawać parę! powiedział spokojnie.
                CO?! znów jednocześnie, tym razem wrzasnęliśmy na cały regulator nie kryjąc swojego oburzenia. Choć z drugiej strony…
                Wiedziałem, że tak zareagujecie… westchnął Namito Ale dajcie mi to chociaż wyjaśnić.
                Lepiej, żebyś miał coś dobrego… warknęła Sakura.
                Hm… blondyn na nią spojrzał, a jego oku dostrzegłem dziwny błysk W mieście macie całkowity zakaz korzystania z Ninjutsu odpowiedział bardzo poważnie Musicie zachowywać się jak zwykli ludzie w waszym wieku.
                Zielonookiej chyba to wystarczyło, bo patrzyła na Namikaze z lekkim niedowierzaniem, a jej mina wskazywała na to, że nie miała pomysłu na to, jak się z tym nie zgodzić. Ja zresztą też nie kryłem zaskoczenia takim zakazem.
                Słuchajcie… niebieskooki się uśmiechnął Przecież ta misja nie miała by takiej rangi, gdyby nie było utrudnień. W tym mieście każdy jest obserwowany i w każdej chwili nasze zadanie może stracić na tajności. A nasz potencjalny cel nie może dowiedzieć się o naszych działaniach… urwał, abyśmy przeanalizowali to, co powiedział Robię to też dla bezpieczeństwa Sakury dodał, a ona momentalnie na niego spojrzała Mimo, że trening z Tsunade zrobił z ciebie naprawdę twardą dziewczynę zwrócił się do niej to mam jakieś złe przeczucia. Będę pewniejszy, jeśli Naruto będzie zawsze w pobliżu ciebie.
                Skoro tak twierdzisz… różowowłosa chyba dała się przekonać to tego planu.
                Zresztą, możecie to potraktować jako dobrą zabawę! Namito znów się zaśmiał.
                A co z tobą? zapytałem, pogodzony z faktem, że moje zdanie nie jest brane pod uwagę.
                Będę robił to, co Jiraiyasensei umie najlepiej...
                Zbierał informacje…? westchnąłem lekko zażenowany.  
                Zbierał informacje!! odparł w tym samym momencie co ja blondyn.
                Co on ma przez to na myśli…? spytała mnie szeptem Sakura.
                Nie chcesz wiedzieć… cicho odpowiedziałem.
                Dobra, skoro to już mamy wyjaśnione, powiem wam od czego jutro zaczniemy Namikaze ponownie spoważniał Po wejściu do miasta od razu udamy się do mojego starego znajomego, który wie praktycznie wszystko o tym, co się w tej mieścinie dzieje. A nad ciągiem dalszym się pomyśli… zakończył.
                A możesz mi powiedzieć, dlaczego mamy ze sobą spać? spytałem.
                Heh… Namito westchnął Po części za karę, ale potraktujcie to też okazję do lepszego oswojenia się z waszym zadaniem uśmiechnął się i widząc, że nie mamy nic do powiedzenia dodał Skoro nie macie już pytań, życzę wam smacznego!
                Smacznego! odpowiedzieliśmy wesoło razem z Haruno i rozpoczęliśmy konsumpcje ryb.
                Już po pierwszym kęsie mogłem stwierdzić, że jak na taką prowizoryczną kuchnie, smakuje to bardzo dobrze. Moja przyjaciółka była chyba tego samego zdania, bo swoją pierwszą porcję zjadła w ekspresowym tempie, szybciej nawet ode mnie.
                Sensei, to jest naprawdę dobre! zawołała zielonooka.
                Ohh, cieszę się, że ci smakuje odparł trochę zmieszany blondyn i podrapał się po głowie Chociaż mogłem dodać do tego trochę… choć w sumie nie… zaczął mówić sam do siebie.
                Ja wszystkiemu przyglądałem się z uśmiechem na ustach, co i rusz kąsając kolejny kawałek ryby. Mniej więcej w podobny sposób odbywały się wieczory podczas naszego treningu, tylko wtedy byłem skazany na samego blondyna. Teraz mam chociaż Sakure… i od razu z miejsca muszę udawać z nią kogoś, kim nie jesteśmy…
                Nie wiem co ona tak naprawdę myśli o tym pomyśle. Ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony będę mógł się zbliżyć do naprawdę ładnej dziewczyny, trochę się powygłupiać i te sprawy, ale z drugiej strony wisi nade mną groźba zostania zabitym na miejscu, jeśli przesadzę albo coś w tym stylu… rany, dlaczego zawsze muszę mieć takie problemy?
                Spytam się jej co o tym sądzi, jak będziemy szli spać. W końcu mamy dzielić ze sobą namiot… kolejny świetny pomysł Namito. Mogę przez przypadek zrobić coś przez sen, Sakura się obudzi i mnie udusi, a ja nawet nie będę w stanie nic zrobić… mam coraz czarniejsze myśli. Może zacznę już spisywać testament, tak na wszelki wypadek…
                Co ci jest, Naruto? po skończonej kolacji, spytała troskliwie Haruno, która zauważyła mój posępny wyraz twarzy.
                Ahh… szybko odwróciłem się w jej stronę, jednak przez przypadek spojrzałem ukradkiem tam, gdzie nie powinienem, co zaowocowało pojawieniem się dużego rumieńca na mojej twarzy Nic mi nie jest! zawołałem zamykając jednocześnie oczy i głupio się uśmiechając, mając nadzieję, że nie zauważyła mojego postępku Jestem chyba trochę zmęczony, to wszystko… trochę skłamałem, ale trudno.
                Hm, rozumiem odparła uprzejmie i odwzajemniła uśmiech Też w sumie odczuwam tą podróż…
                To dobrze się składa, bo zaraz idziemy spać wtrącił się Namito Jutro musicie być wypoczęci, bo czeka was cały dzień na nogach… wyjaśnił Tak przynajmniej sądzę… dodał.
                Myślę, że to dobry pomysł… odpowiedziała Sakura jednocześnie ziewając.
                Haha, komuś chcę się spać! krzyknąłem zaczepnie, ale po chwili sam również ziewnąłem, przez co lekko się speszyłem.
                I kto to mówi, co? odgryzła się Haruno, po czym wstała Sensei, gdzie są nasze rzeczy? spytała.
                W namiocie odrzekł uprzejmie blondyn.
                Ok.! Idę się przebrać… przeciągnęła się, a następnie spojrzała groźnie na mnie Nawet nie waż się zbliżyć do wejścia, dopóki cię nie zawołam, jasne?
                O..oczywiście! głośno przełknąłem ślinę.
                Cieszę się, że się rozumiemy dodała zadowolona z siebie Sakura i weszła do namiotu.
                Zauważyłem, że Namito również wstaje. Chciałem zrobić to samo, ale szybko mnie powstrzymał.
                Zgaś ognisko chłopcze rozkazał i wyciągnął z kieszeni w spodniach książkę. Zobaczyłem jednak coś ciekawego. Nie była to lektura napisana przez Zboczonego Pustelnika… to było co innego.
                Co czytasz? wskazałem na przedmiot trzymany przez Namikaze w dłoniach.
                Ahh, to? blondyn się zaśmiał Jest to książka, którą poleciła mi Tsunade. Są to podstawy Medycznego Ninjutsu.
                Medycznego Ninjutsu? spytałem zdziwiony Chcesz zostać lekarzem? dodałem uszczypliwie.
                Nie, tylko poszerzam swoją wiedzę ogólną odparł obojętnie Kto wie, może mi się to kiedyś przyda…?
                Być może?! Oczywiście, że ci się przyda! nagle krzyknęła Sakura, której głowa wystawała z namiotu Jeśli będziesz chciał Sensei, możemy na ten temat porozmawiać! dziewczyna była chyba mocno podekscytowana faktem, co teraz czyta nasz dowódca.
                Ohh… z miłą chęcią, ale nie dziś niebieskooki odpowiedział uprzejmie i ziewnął Przeczytam jeszcze z jeden rozdział i idę spać…
                Hm, dobrze! ona była chyba naprawdę szczęśliwa z tego powodu Naruto! zwróciła się do mnie Możesz już wejść… dokończyła i jej głowa zniknęła.
                Ehh… westchnąłem Dlaczego mi to robisz? spytałem Namito.
                A czy ja ci coś robię? odpowiedział głosem niewiniątka Jeszcze kiedyś mi podziękujesz… dodał chytrze A tym czasem życzę wam dobranoc! Nie szalejcie tam tylko…
                Ty…! nie dokończyłem, bo blondyn zniknął w swoim namiocie. Przez niego zrobiłem się cały czerwony!
                Pokiwałem ze złości głową, po czym powoli zwróciłem się w stronę miejsca, gdzie miałem spać. Zacząłem iść w stronę konstrukcji, gdy nagle ponownie na dwór wyskoczył Namikaze.
                Cholera, byłbym zapomniał! uderzył się w głowę, a ja szybko na niego spojrzałem.
                O czym? spytałem ciekawy.
                O warcie! odparł, nadgryzł kciuk i wykonał kilka pieczęci.
                Gdy Namito przyłożył dłoń do ziemi, wszystko na chwilę zamarło, a czas jakby się zatrzymał.
                Kuchiyose no Jutsu!! krzyknął przerywając ten dziwny efekt.
                Po wypowiedzeniu nazwy techniki, w charakterystycznym dla siebie wybuchu i kłębie dymu,  pojawiła się przywołana istota.
                Cześć Gamakichi! zawołał blondyn Mam dla ciebie robotę! Zainteresowany?
                Pewnie. I tak się nudziłem odrzekł radośnie syn Szefa O co chodzi?
                Porobisz za wartownika, a w zamian dostaniesz… niebieskooki się zamyślił coś fajnego! dodał głupio, przez co uderzyłem się w czoło.
                Ok., nie ma sprawy! odpowiedziała ropucha.
                Dzięki! zakończył Namito i ponownie wszedł do namiotu.
                Ja machnąłem tylko ręką na przywitanie i uczyniłem to samo, co Sensei. Zdjąłem buty i delikatnie odchyliłem kawałek materiału, który stanowił wejście. Wsadziłem głowę do środka. Dostrzegłem tam Sakurę, która siedziała już w śpiworze, czytając jakąś książkę. Miała na sobie białą zwykłą koszulkę. Pewnie wzięła ją jako piżamę…
                Będziesz tak stał i się patrzył? spytała Haruno.
                Aaa… jęknąłem Nie! Skądże… dodałem, udając pewnego siebie i wszedłem do środka.
                Co tam tak wybuchło? zapytała zielonooka, gdy siadałem.
                Sensei załatwił nam wartę… odrzekłem obojętnie Możemy spać spokojnie… dodałem zadziornie.
                Phi… parsknęła Nie bądź taki tego pewien!
                Heh, zobaczymy! pokazałem jej język A co czytasz? zmieniłem temat Myślałem, że nie masz żadnej książki…
                Jak widać mam. Jest to powtórka z zakresu trucizn i antidotów. Tylko tego jeszcze nie przeczytałam z książek, które dała mi Tsunade… rózowowłosa westchnęła Czasem jest to strasznie męczące!
                Nie mów tak! Dobrze wiesz, że Babunia zrobiła to tylko dla twojego dobra… a także dla dobra tych, których przyjdzie ci nie raz ratować! odparłem z uśmiechem.
                Tak, ale… Sakura posmutniała Czasem mam wrażenie, że nie robie nic oprócz czytania i leczenia drobnych zadrapań w szpitalu…
                Cóż… podrapałem się po głowie, zastanawiając się jak ja pocieszyć Nawet poprzez taką pracę zdobywamy doświadczenie… w końcu powiedziałem Zresztą, przez te lata na pewno się nie nudziłaś! dodałem radośnie, co spowodowało jeszcze większe przybicie dziewczyny, która opadła na ziemie.
                Od momentu, w którym odszedłem, do naszego pierwszego spotkania, wykonałam mniej niż pięć misji poza Konohą… odpowiedziała posępnie Jest to, tak naprawdę, moje pierwsze poważne zadanie od… bardzo dawna.
                Serio? spytałem z niedowierzaniem To nie jestem przynajmniej sam! zażartowałem.            
                Ano, nie jesteś… Sakura z powrotem się podniosła i się do uśmiechnęła, ale po chwili na jej twarzy pojawił się wyraz niepewności Słuchaj… co sądzisz, o tym… pomyśle? Że ty… i ja mamy… zapytała i lekko się zarumieniła.
                Ehh… westchnąłem lekko zakłopotany Jeśli ci się to nie podoba to możemy wymyślić coś innego! zawołałem Nie ma problemu!
                Nie o to mi chodzi! odparła Chcę po prostu poznać twoje zdanie… rumieniec na jej twarzy zrobił się jeszcze większy. Trochę to zabawne, a jednocześnie… ciekawe.
                No ja.. eee zacząłem drapać się po głowie, jak to mam zwyczaju gdy nie wiem co powiedzieć Tu chodzi o twoje bezpieczeństwo! wypaliłem Obiecuje, że nic ci się nie stanie!
                Ohh, miło to słyszeć odpowiedziała z uśmiechem, ale tonie jej wypowiedzi usłyszałem nutkę zawodu Cóż, jeśli chodzi o mnie, to potraktuje to jako trening i dobrą zabawę! dodała, tym razem już szczerze.
                No też mam zamiar dobrze się bawić… odrzekłem wesoło A dlaczego trening…? spytałem ciekawy.
                Będę ćwiczyć… moją cierpliwość do ciebie!! krzyknęła Postaram się nie zrobić ci krzywdy przez cały okres trwania tej misji… powiedziała mrocznie.
                Ahhaa… trochę się przestraszyłem Ro.. Rozumiem! Ale uwierz mi… kontynuowałem już normalnie Nie będę wystawiał na próbę twojej woli.
                Jakoś tego nie widzę…
                To może się założymy?! zawołałem.
                Hmm… Sakura się zamyśliła Niech będzie! krzyknęła dumnie A o co? dodała chytrze.
                Jeśli nie dam ci żadnego powodu, abyś była bardzo zła, powtarzam, BARDZO zła, to będę mógł ci zrobić jedną rzecz, taką jaką zapragnę zaproponowałem, a gdy zobaczyłem, że Haruno chce coś powiedzieć, szybko dodałem Lecz gdy mi się to nie uda i będziesz BARDZO zła, to automatycznie przegrałem, a twoją nagroda będzie taka sama, jak moja, gdybym zwyciężył! Stoi?! spytałem i wyciągnąłem w jej stronę rękę.
                A niech stracę! Stoi! odparła i mocno uścisnęła mi dłoń. Nawet za mocno…
                Sa.. Sakura! Moja… jęknąłem.
                Oj! Przepraszam! dziewczyna momentalnie puściła Nic ci nie jest? spytała z troską.
                Nie… głupio się uśmiechnąłem Oprócz tego, że jej nie czuje, to wszystko w porządku! zaśmiałem się.
                Kretyn!! krzyknęła Już nigdy więcej nie spytam się ciebie o taką rzecz! dodała, odwróciła się i chyba udała obrażoną.
                Ale Sakura…!
                Moja udawana skrucha w końcu przyniosła efekty i Haruno przestała udawać obrażoną. Rany… jesteśmy niemal dorośli, a zachowujemy się jak dzieci, nie? Też tak sądzę, ale… przynajmniej dobrze się przy tym bawię!
                Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, do momentu w którym dziewczyna stwierdziła, że naprawdę idzie spać. W sumie, też byłem już trochę senny, więc życzyłem jej dobrej nocy, a sam zacząłem grzebać w swoim plecaku w poszukiwaniu swojej tymczasowej koszulki nocnej.
                Gdy się przebierałem, usłyszałem jakiś dźwięk. Był on jednak tajemniczo zduszony, więc nie wiedziałem co to. Wzruszyłem tylko ramionami i położyłem się spać. Po kilku minutach myślenia o wszystkim, zasnąłem…
                 
                Następnego dnia obudziłem się chyba dość wcześnie. Cóż, tak mi się tylko wydawało, bo gdy spojrzałem w bok, Sakury tam nie było. Powoli się podniosłem, a następnie mocno przeciągnąłem, jednocześnie ziewając. Podrapałem się po głowie i sięgnąłem do plecaka po jakąś koszulkę. Padło na czerwoną z czarnymi płomieniami, która bardzo przypominała mój płaszcz.
                Leniwie wygramoliłem się ze śpiwora, złapałem buty, szybko je założyłem i wyszedłem na zewnątrz. Było chyba jeszcze cieplej, niż wczoraj. Przy miejscu, gdzie poprzednio było ognisko stali już moi towarzysze. Namito zmienił swój strój na czarne spodnie ze swojego munduru oraz prostą koszulkę tego samego koloru. Haruno zaś wyglądała tak samo, z tą różnicą, że jej czerwona bluzka miała teraz białe kwiatowe wzorki.
                Dzień dobry… przywitałem się dość ospale.
                No nareszcie! odpowiedziała zielonooka Już miałam iść cię budzić!
                Serio..? Długo na mnie czekaliście? spytałem z lekkim poczuciem winy.
                Piętnaście minut… odparł Namito Ale dobrze, że już jesteś. Możemy ruszać do miasta! dodał radośnie.
                A śniadanie?! zapytałem błyskawicznie.
                Zjecie coś na miejscu… dobra! Ruszamy!
                Gamakichi nadal stał na warcie, więc bez problemu mogliśmy opuścić obóz. Minęliśmy jeziorko, by następnie wejść pod górkę i zagłębić się w lesie. Bo kilku minutach marszu między drzewami doszliśmy do drogi. Zanim na nią wyszliśmy, Namikaze sprawdził czy nikogo na niej nie ma. Gdy upewnił się, że nie, po chwili pewnie zmierzaliśmy w stronę miasta.
                Co i rusz burczało mi w brzuchu, powodując, że Sakura robiła się coraz bardziej zła. Ale tylko do momentu, aż z jej żołądka wydobył się podobny odgłos. Mimo wszystko było to zabawne i obydwoje wybuchliśmy śmiechem. Nawet nasz przewodnik pokiwał głową z uśmiechem na ustach.
                Po kolejnych dziesięciu minutach marszu, naszym oczom ukazała się brama miasta. Była ona zdecydowanie mniejsza od naszej, ale zawsze to już coś, mieć taką ozdobę…
                Dookoła kręciło się wielu ludzi. W większości wyglądali oni podobnie do nas, czyli jak turyści. Namito jak widać doskonale o tym wiedział, każąc nam się tak ubierać.
                Nie zwracając na siebie uwagi, wkroczyliśmy do tego zagłębia hazardu. Wzdłuż głównej ulicy ciągnęło się wiele straganów, sklepów, barów i restauracji itd. Było tu chyba wszystko, czego można było zapragnąć. Dalej, w centrum, można było dostrzec kilka naprawdę dużych budynków. Były to pewne te sławne kasyna i kluby. Zauważyłem też, że gdzie by nie spojrzeć, każde z zabudowań ma zamontowany na dachu lub ścianie jakiś neon, lub coś co po prostu świeci. Nocą musi to wyglądać naprawdę fajnie…
                Ej, Naruto! zawołał mnie Namikaze Później sobie pozwiedzasz, teraz musimy szybko znaleźć się u mojego znajomego.
                Ah, przepraszam… odrzekłem i dołączyłem do grupy.
                Skręciliśmy w jedną z bocznych uliczek, aby jak podejrzewałem, dojść do mieszkania naszego informatora. Szliśmy i szliśmy, zagłębiając się coraz bardziej w miejski labirynt. Po dłuższej chwili, okazało się, że znajdujemy się na obrzeżach tego co poprzednio widzieliśmy. To wyglądało… strasznie. Zupełnie inaczej niż centrum, to była prawdziwa dzielnica biedy.
                Namito się zatrzymał, po czym zaczął się uważnie rozglądać. Po chwili takiego myślenia, chyba już wiedział gdzie trzeba iść. Trochę dziwnie się czułem, stojąc na środku uliczki, gdy przechodzili koło nas miejscowi. W ich spojrzeniach widziałem coś niepokojącego…
                Blondyn w tym czasie znalazł dom, którego szukał. Był on naprzeciwko nas, wyglądał trochę lepiej niż pozostałe. Niebieskooki pewnie wszedł po kilku schodkach i zapukał.
                Kto tam…? rozległo się zza drzwi, które po chwili się uchyliły To ty…!!
                Cześć Jim…! odparł radośnie Namikaze, ale został szybko zgaszony przez trzask.
                Odejdź! Nie znam cię!! rozległ się wrzask.
                To jest twój informator? spytałem niepewnie.
                On zawsze tak miał… westchnął mój Mistrz Jimmy otwórz!! krzyknął i ponownie zapukał.
                Nie ma mnie w domu! Odejdź!! dostał w odpowiedzi.
                Nie każ mi wyważać tych cholernych drzwi po raz czwarty!! blondyn wyraźnie się zdenerwował.
                Spróbuj! Wzmocniłem je!! to była chyba zbyt pewne stwierdzenie…
                Namito dał kilka kroków w tył, po czym z całej siły kopnął prawą nogą w te niby wzmocnione drzwi. Wyleciały razem z futryną wpadając prosto na naszego najświeższego gospodarza.
                Był to niski, około czterdziestoletni mężczyzna, ubrany w dość stary fioletowy garnitur i żółtą koszule. Na głowie miał kępkę czarnych włosów. Wyraźnie było widać, że ten gość dużo pije…
                I po co ci to było, Jimmy? spytał Namikaze, złapał go za ubranie, podniósł i zaniósł w głąb domu.
                Puść mnie!! wrzasnął tamten.
                Ok… odparł obojętnie niebieskooki i upuścił go na ziemie, co z tej wysokości musiało boleć Wiesz pewnie po co tu jesteśmy, nie? dodał chłodno.
                Pewnie w sprawie tych zabójstw o których nic nie wiem…
                Tak, masz rację! A teraz gadaj… co wiesz?!
                Przecież mówię, że nic!!
                Jimmy… za dobrze cię znam! Mów!!
                Ta kłótnia wyglądała przezabawnie, ale jak mogłem starałem powstrzymać się od śmiechu. Sakura zaś przyglądała się temu z lekkim przerażeniem.
                Nie!! nadal opierał się czarnowłosy.
                A chcesz stracić zęby które ci pozostały?! Namito naprawdę nie miał już cierpliwości, bo podszedł do niego, złapał za kubrak i wziął zamach…
                Dobra! Czekaj! Wygrałeś… cienki zawodnik z tego gościa.
                No… trzeba było tak od razu! ucieszył się blondyn i chwycił go oburącz Mów!
                Od pewnego czasu giną dziewczyny, tak? Wszystko zaczęło się od otwarcia największego klubu w tej dziurze. Jest to wielki czarny budynek w centrum zaczął wyjaśniać Łatwo tam trafić. Jego szefem jest jakiś tajemniczy typ, który szybko zdobył wpływy wśród tutejszych, dla mnie coś za szybko. Jestem pewien, że z kimś współpracuje. Z kimś kto zna się na swojej robocie… zakończył To wszystko! A teraz mnie puść!!
                Jesteś pewien?! krzyknął Namikaze i ponownie się zamachnął.
                Wystarczy, Sensei! wtrąciła się Sakura Ten gość mówi prawdę…
                Skoro tak mówisz… Namito westchnął i go puścił Wychodzimy.
                Masz rację! Słuchaj się swojej różowej, wielkoczołej przyjaciółeczki, a może przeżyjesz w tym nic nie wartym… przerwał, bo zobaczył coś naprawdę strasznego…
                COŚ TY POWIEDZIAŁ?! wrzasnęła Haruno i sama go podniosła Chyba się przesłyszałam co?!
                T.. tak! w jego oczach dostrzegłem łzy Pomocy!!
                Chyba nikt cię nie słyszy, Jimmy… odparł niebieskooki Prawda, Naruto?
                Chyba tak… a ty coś słyszysz, Sakura?
                Nie… ale masz szczęście, że potrafię panować nad gniewem!! krzyknęła i rzuciła go o podłogę Inaczej naprawdę stracił byś te kilka zębów, które ci pozostały!!
                Dobra, idziemy! zarządził Sensei I tak za długo tu zabawiliśmy… Dzięki za pomoc, Jim! Do zobaczenia!
                Pożegnaliśmy się jak na kulturalnych ludzi przystało i po chwili znów byliśmy na ulicy. Nadal ledwo wytrzymywałem, żeby nie ryknąć śmiechem…
                Cóż, trzeba będzie odwiedzić ten klub… westchnął Namito Macie teraz czas wolny, zbiórka wieczorem o godzinie ósmej w bazie. Mam nadzieję, że traficie! Narka! zakończył i zaczął iść w sobie tylko znanym kierunku, zostawiając nas samych.
                Aha… jęknąłem To co, idziemy coś zjeść nie? spytałem zielonooką.
                A masz pieniądze?
                Co..? O w mordę… Sensei!! krzyknąłem i zacząłem biec za nim…



Myślę, że rozdział naprawdę mi się udał, ale zostawię to jeszcze wam do weryfikacji!
Liczę, że się wam spodoba!
Gorąco zachęcam do komentowania!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego!! :)