18 listopada 2012

Rozdział 4

Rozmowa i Egzamin


Było już dobrze po 22. Większość sklepów i barów była powoli zamykana lub już była zamknięta. Główną ulicą Konohy szło dwóch Joninów. Nie odzywali się do siebie, tak jakby każdy myślał od czego zacząć rozmowę. Nie widzieli się 12 lat i na pewno obaj mieli sobie dużo do powiedzenia. Skręcili w jakąś uliczkę po lewej stronie i zobaczyli bar całodobowy. Weszli do niego bez słowa i zajęli stolik. W lokalu było mało osób. Oprócz nich był jeszcze jakiś inny shinobi i 4 starszych panów. Po krótkiej chwili podszedł do nich kelner. Nic nie zamówili. Siedzieli w milczeniu. Namito w końcu nie wytrzymał i zaczął:
-Co u ciebie słychać Kakashi?- nic innego nie przyszło mu do głowy- W końcu ktoś zdał twój egzamin co?
-Aaa tak, zdali. Całkiem zgrana z nich drużyna szczerze powiedziawszy. Naruto i Sasuke przeszli do finałów…
-Uchiha Sasuke?- przerwał mu blondyn- Brat Itachiego? To stary widzę ze masz bardzo ciekawy zespół.
-No właśnie dlatego ze jest on taki ciekawy to ja jestem jego liderem prawda? Trzeci mi ich przydzielił, jak to on stwierdził „Tylko ty dasz sobie z nimi rade”, i cóż jak na razie dobrze mi idzie.
-Właśnie widzę… Słuchaj, a czy Naruto nie ma problemów z lisem?- Kakashi lekko drgnął słysząc to pytanie- Z tego co dziś zauważyłem jego kontrola nad chakrą jest słaba.
-Jak zauważyłeś? Walczyłeś z nim?
-Taki krótki sparing… A więc?
-Hmm w sumie nie. Umie wchodzić bez problemu po drzewach…
-No nic rozumiem… Może jestem przewrażliwiony… Jutro się do ciebie zgłosi Jiraiya. On przejmie jego trening, a ty będziesz mógł się skupić na Sasuke… Mam wrażenie ze on ci bardziej odpowiada do szkolenia.
-Masz racje…
-A kto jest trzecią osobą w tej „specjalnej” grupie?
-Haruno Sakura – jedyna osoba bez niesamowitej przeszłości- tu lekko odetchnął Kakashi
-Czyli nie jest aż tak źle co?
-No nawet…
-A wiec postanowione! Jiraiya przejmie Naruto!- Ucieszył się blondyn. Myślał ze pojdzie trudniej. Po tym rozmowa zeszła na inne tematy. Opowiadali sobie co robili przez te 12 lat, wspominali wspólne misje i dość bolesna Trzecia Wojnę Shinobi. W tedy zginał Obito Uchiha - ich przyjaciel. Namito nie było przy tym, ponieważ leżał w szpitalu, został ranny podczas jednej z potyczek. Zastępowała go w tedy ich koleżanka Rin. Szybko porzucili ten smutny temat i zaczęli rozmawiać o finałach egzaminu. Tu głównie wypowiadał się Kakashi, ponieważ blondyn nie znal uczestników i nie mógł wypowiedzieć się na ich temat. Nie wiedzieć czemu zaniepokoił go Gaara. Szczególnie po usłyszeniu co stało się podczas jego walki z Rockiem Lee. Gadali tak niemal do rana…


Przez kolejne 3 tygodnie Namito nie robił nic szczególnego. Dostawał od Trzeciego misje, głównie rangi B, zabrał się za remont domu, spotkał się tez ze wszystkimi starymi znajomymi. Szczególną uwagę może zwrócić jego spotkanie z Maito Gaiem…
Namito przeprowadzał swój codzienny trening kiedy nagle usłyszał:
-Konoha Senpu!!- blondyn zrobił błyskawiczny unik w dół i już miał wyprowadzać kontrę… lecz nikogo nie zauważył. Nagle poczuł ze ktoś biegnie na niego od tyłu. Wyciągnął kunai i rzucił go w stronę przeciwnika. Kontem oka dostrzegł gdzie jest jego oponent i wiedział kiedy się przenieść. Kiedy broń była w odpowiednim miejscu teleportował się i wyprowadził cios lewa ręką. Został on ledwo sparowany. Blondyn zablokował kontrujący kopniak i oddalił się od napastnika na bezpieczna odległość.
-Znam tylko jedna osobę tak walczącą. Więc to musisz być ty Gai!- uśmiechnął się Namito
-A ja znam tylko jedna osobę która jest tak szybka, panie Namikaze…- Gai posłał w strone blondyna swój firmowy uśmiech… Namito po raz kolejny musiał opowiadać wszystko to co robił przez te 12 lat Itd. oraz wysłuchać tego jaki to Gai nie jest wspaniały.


Na tydzień przed finałami Trzeci zawiesił wszystkim dostępnym Chuninom i Joninom misje i wezwał ich na naradę. Zostały na niej przedstawione główne założenia egzaminu, kto co będzie robił i czego można się spodziewać. Jednak główna przyczyna zwołania zebrania była tajemnicza śmierć egzaminatora Hayate Gekko. Sprawca nie był znany lecz wielu obwiało się najgorszego. Namito po zakończonym spotkaniu udał się do Jiraiyi. Jak podejrzewał znalazł go przy gorących źródłach.
-Czy ty przypadkiem nie powinieneś trenować z Naruto?- zapytał lekko zażenowany blondyn
-Coo?  Z kim? A Namito! Naruto? Dałem mu wolne po ostatnim treningu- odpowiedział zmieszany Sannin.
-A co takiego z nim robiłeś?
-Ćwiczyliśmy technikę przywołania. Lekko zdenerwowany tym ze przywoływał kijanki albo cos żabo-podobnego postanowiłem użyć trochę drastycznych środków…
-Coś zrobił??
-Eee no… wrzuciłem go do kanionu…
-COO???- wybuchł blondyn. Już miał uderzyć  swojego nauczyciela lecz ten szybko dopowiedział
-…Aaa ten przyzwał Szefa!!
-Szefa? O rany… I co się stało?- Namito się uspokoił, lecz teraz był zaniepokojony. Gamabunta jest bardzo wymagający jeżeli chodzi o przywołującego go shinobi, a biorąc pod uwagę osobowość Naruto, mogło tam dojść do bardzo nie przyjemnych scen…
-Naruto próbował zdać jego test.
-Naprawdę?? Przecież to udało się ledwo Minato i to bardzo dawno temu… mi też się to cudem udało, ale sam widziałeś jak po tym wyglądałem. A jemu jak poszło?
-Udało mu się! Ale wylądował w szpitalu…
-Naprawdę?? Sensei ja cię kiedyś zabije!- zażartował blondyn. Tak naprawdę był dumny z bratanka ze udała mu się rzecz, według niego, niemal niemożliwa- Co jeszcze z nim robiłeś?
-Nauczylem go chodzic po wodzie. Popracowałem też nad taijutsu i jego współpracą z klonami. Mam zamiar nauczyć go rasengana. Taak ta technika bardzo pasowała by do jego stylu walki… Ogólnie poprawiłem z nim to co najkonieczniejsze.
Rozmawiali tak jeszcze 2 godziny. Jako ze było już późno blondyn postanowił udać się do domu, który swoją drogą był już w dobrym stanie. Znajdował się on poza granicami wioski, w lesie nie daleko zachodniej bramy. Rezydencja Czwartego Hokage robiła wrażenie. Duży jednopiętrowy budynek z sadem przed wejściem. Na parterze była kuchnia, jadalnia, gabinet Czwartego, łazienka, pokaźna w zbiory biblioteka oraz duży pokój dzienny. Na piętrze znajdowały się 4 sypialnie oraz 2 łazienki. Piwnica też była niczego sobie. W pełni wyposażona sala treningowa tylko czekała aby ktoś ją wykorzystał.


Nadszedł czas finałów. Stadion Konohy zapełniony po brzegi, każdy czeka na 1 walkę dnia. Namito usiadł sobie na dachu stadionu i czekał. Nie dostał jakiegoś zadania specjalnego. Po uroczystym przemówieniu Trzeciego i przeczytaniu regulaminu miała zostać zapowiedziana pierwsza walka dnia. Nowy egzaminator, Genma stanął przed uczestnikami i wyczytał:
-Pierwszy pojedynek!! Uzumaki Naruto kontra Hyuga Neji!!


 Tym czasem gdzieś w lesie koło wioski:
-Macie znaleźć i wyeliminować tego człowieka!- tu shinobi dźwięku pokazał w książce bingo zdjęcie blondyna
-Czy.. Czy on nie jest przypadkiem bratem Czwartego Hokage??- pytali z niedowierzaniem inni zgromadzeni
-Nie obchodzi mnie to! On ma być martwy!


Coś się zaczyna dziać! Jestem ciekaw ile osób już to czyta... może ktoś zostawi jakiś motywujący komentarz? :p Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)

4 komentarze:

  1. Widze ze trening Naruto z Jiraya idzie pełna parą.Naruto nie wiem ze ma wujka hmy i jeszcze próbują go zabić .Bardzo fajne opowiadanie się szykuje.
    Czekam na nexta :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, fajnie. Czekam na nexta ^w^ Nie spotkałam się wcześniej z taką historią, więc.. Jak najbardziej masz we mnie czytelniczkę ^3^

    OdpowiedzUsuń
  3. Przerywać w takim momencie! Niewybaczalne! =3=
    Szybko pisz next, bo zaraz zje mnie ciekawość. ^o^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohayo. Dużo wydarzeń, zero opisów, mało diaogów. Popracuj nad tym a będzie idelnie ;)

    OdpowiedzUsuń