16 października 2013

38. Drużyna Tymczasowa

Co będzie się działo przez najbliższe pół roku?


         − Tobie Namito również kazał wziąć mało rzeczy, co? spytałem, spoglądając na plecak różowowłosej.
         Taa… odparła, nadal patrząc się w ziemie.
         Było kilka minut po godzinie szóstej, słońce powoli zaczynało grzać, choć już nie tak mocno, w końcu idzie jesień. Sakura wyszła ze szpitala przedwczoraj, lecz o jej decyzji wszyscy dowiedzieliśmy się wczoraj. Byłem bardzo zaskoczony, gdy to oznajmiła. Szczerze, to nie wiedziałem wtedy co powiedzieć! Reszta naszych przyjaciół zadawała za to mnóstwo pytań, na które zielonooka jakoś nie miała ochoty odpowiadać. W ogóle, odkąd ją wczoraj pierwszy raz zobaczyłem, Haruno wydaje się być jakaś nieobecna. Nawet teraz, idąc obok mnie sprawia wrażenie, jakby wciąż zastanawiała się, czy podjęła dobrą decyzję. Starałem się ją jakoś wesprzeć, ale na niewiele się to zdało. Cóż, cała nadzieja w Namito! Choć wątpię, że trening jaki blondyn zafunduje tej dziewczynie będzie lekki, a mam w tej kwestii co nieco do powiedzenia! Jednak, nie żałuje tych trzech lat, podczas których tak bardzo się rozwinąłem.
         Naruto.. nagle odezwała się Sakura Jak myślisz, dam sobie radę? spytała nie pewnie. Chyba się obawiała tych sześciu miesięcy.
         No pewnie, że tak! odparłem z entuzjazmem To znaczy, nie masz co prawda liczyć na jakieś specjalne wygody i ulgi, no chyba, że Namito sam tak uzna. Na pewno będzie niezwykle ciężko, a trening będzie trwał praktycznie cały dzień wymieniałem, a na jej twarzy widać było coraz większe załamanie Jednak… nie będzie to nic, z czym sobie nie będziesz w stanie poradzić! dodałem z uśmiechem, a następnie wskazałem palcem na wykutą w skale głowę Babuni Z tego co mi opowiadałaś, to ona dawała ci straszny wycisk przez te trzy lata? spytałem Wierz mi, nic gorszego cię już nie spotka! zawołałem radośnie.
         Skoro tak mówisz…   Haruno była chyba mocno skołowana moją odpowiedzią na jej pytanie Dziękuje ci, Naruto.
         Nie ma za co, w końcu jestem twoim przyjacielem, nie? Reszta też by tu pewnie była…
         Właśnie! przerwała mi zielonooka Gdzie są wszyscy? Myślałam, że powiesz każdemu o której wyruszam…
         No widzisz, chciałem zacząłem się nerwowo tłumaczyć ale Namito poprosił mnie, żebym nikomu nic nie mówił.
         Ohh westchnęła A wiesz czemu?
         Nie, ale znając jego, chce szybko ruszyć w drogę odpowiedziałem A może ma inny powód? Z nim nigdy nic nie wiadomo wzruszyłem ramionami.
         Sakura się już nie odezwała. Znów wbiła wzrok w ziemie i szła przed siebie. Przez chwilę się jej przyglądałem, lecz po chwili zrezygnowałem z próby wyczytania czegokolwiek z jej twarzy, cicho jęknąłem i zacząłem obserwować niebo. Ładna dziś pogoda. Można by powiedzieć, że idealna na trening! Nie mogę się przez te pół roku obijać, bo jeszcze się okaże, że gdy ta dwójka wróci, Haruno spuści mi tęgie lanie i się przy tym nie spoci! Taak, poproszę Kakashiego albo Pustelnika, aby przygotowali mi jakiś fajny zestaw ćwiczeń…
         Po kilkunastu minutach marszu, w końcu dotarliśmy pod bramę główną Konohy. Na posterunku jak zawsze stali Kotetsu i Izumo, równie czujni co senni. Przywitałem się z nimi, a następnie zacząłem wypatrywać Namito. Niestety nigdzie go nie zobaczyłem, przez co lekko się oburzyłem. W końcu dziewczyna obok mnie niesamowicie się stresuje i w ogóle, a on jeszcze się spóźnia!
         Nie denerwuj się tak! krzyknął ktoś i złapał mnie za głowę Już jestem!
         Aaaa!! wrzasnąłem i odskoczyłem od blondyna Mógłbyś mnie tak nie straszyć?!
         Tak tak… westchnął Namito i spojrzał na Sakurę Gotowa do drogi? spytał.
         Swoją drogą zdziwiło mnie to, że Namikaze był ubrany w swój zwykły strój Jonina. Gdy zobaczyłem dziś pierwszy raz Haruno, również zaskoczyło mnie to, że jest ubrana normalnie. Podczas tych trzech lat mojego treningu, brat Czwartego zabronił mi noszenia czegokolwiek, co ma związek z Konohą. Sam też stosował się do tego zakazu.
         Mistrzu, dlaczego jesteś tak ubrany? zapytałem, gdyż ciekawość nie dawała mi spokoju, jednak przeszkodziłem Sakurze w udzieleniu odpowiedzi.
         Ahh.. Widzisz, Tsunade zakwalifikowała te sześć miesięcy jako misja rangi S, więc muszę reprezentować pod czas jej trwania Liść, tak samo Sakura wyjaśnił Nasz trening miał zupełnie inny charakter.
         A więc to tak! Babunia chcę podreperować statystyki… krzyknąłem, czego następnie żałowałem, gdyż zostałem uderzony w głowę Za cooo?! spytałem z wyrzutem.
         Za niewinność! odparła Haruno Nie dajesz mi dojść do słowa!
         Ohh, przepraszam! jęknąłem i głupio się zaśmiałem.
         Hmm, młodzi… szepnął Namito Dobra! Trening czas zacząć! nagle zawołał i wykonał technikę przywołania.
         Na ziemi, w kłębie dymu pojawiła się jakaś czarna walizka. Namikaze uklęknął i powoli ją otworzył. Gdy zobaczył jej zawartość chytrze się uśmiechnął i spojrzał na różowowłosą. Ciekawe, co tam jest!
         Co to jest? spytała trochę nie pewnie zielonooka.
         Pierwsza część twojego treningu odpowiedział szybko blondyn i wyciągnął z walizki… pas, na którym widniała liczba „20” Idealnie! zachwycał się niebieskooki.
         Czy to nie są aby… ciężarki? zapytałem, podchodząc do otwartej walizy.
         Tak, to one, Gai mi je załatwił. Sakura będzie nosić je, dopóki nie dotrzemy na miejsce wyjaśnił brat Czwartego Więc ja je teraz przygotuje, a wy się żegnajcie, czy co tam chcecie… rzucił i zaczął wykonywać sobie znane czynności.

         Nie lubię być wścibski, ale naprawdę ciekawi mnie jakie są prawdziwe relacje między tą dwójką. Jest to niestety, jedna z cech z których nie jestem specjalnie dumny, lecz nauczyłem się tego od Kushiny, która również nigdy nie potrafiła nie interesować się sprawami innych osób. Przebywanie z jej osobą potrafiło czegoś nauczyć, fakt, ale nie koniecznie zawsze były to dobre rzeczy. W każdym bądź razie, kompletnie nie wiedząc co zrobić z przedmiotami, które przede mną leżą, a są tak naprawdę gotowe na wszystko, zacząłem udawać, że coś z nimi jednak robię. Jednocześnie co kilka sekund spoglądałem na moich podopiecznych… jestem zły, wiem!
         Przez dłuższą chwilę, żadne z nich się nie odzywało. Sakura wyglądała nadal tak, jakby zastanawiała się nad zmianą decyzji. Zaś Naruto włożył ręce do kieszeni i tajemniczo się uśmiechał. To zaczynało się powoli robić nudne, lecz nagle Uzumaki zrobił coś, co bardzo mnie zaskoczyło. Westchnął głośno, odwrócił się na pięcie i zaczął wracać w głąb Wioski. Widząc to, delikatnie opadła mi szczęka, choć to chyba nic co musiała czuć Sakura, która teraz wpatrywała się z nadzieją w plecy blondyna.
         Dasz sobie radę! krzyknął chłopak nie odwracając się, a następnie uniósł prawą rękę z kciukiem uniesionym do góry.
         To podziałało na Haruno jak grom z jasnego nieba. Twarz dziewczyny pierwszy raz dzisiaj ukazała pewność siebie i determinację. Widząc to, cicho się zaśmiałem i wyrzuciłem zawartość walizki na ziemię. Kiedy Naruto już zniknął, a zrobił to w miarę szybko, nadeszła pora na objaśnienie jej tego, co będziemy teraz robić.
         Zakładaj je wszystkie! rozkazałem.
         Co?! Przecież to zbyt duże obciążenie! oburzyła się zielonooka.
         Już nie odparłem spokojnie Twój mózg uważa, że jest to za dużo, dla twojego ciała ten ciężar nie będzie stanowił żadnego problemu wyjaśniłem Musimy przyzwyczaić twój mózg do twoich nowych możliwości. Dzięki temu będziesz miała zdecydowanie lepsze wyczucie, kiedy dotrzemy na miejsce!
         Hmm.. Sakura się zamyśliła W sumie, racja! odrzekła szybko i zabrała się do zakładania wszystkich ciężarków.
         Nareszcie! Mam osobę, której nie trzeba tłumaczyć wszystkiego tak, jakbym miał to wytłumaczyć dziecku! Oczywiście, inteligencja Naruto stoi już na o wiele wyższym poziomie niż te kilka lat temu, ale mimo wszystko, cieszę się, że nie będę musiał przeżywać znów tego samego! Z moich rozmyśleń wyrwał mnie widok zwartej i gotowej Haruno. Dość szybko to wszystko na siebie wrzuciła, trzeba przyznać!
         Dobrze, więc… zacząłem iść przed siebie Swój półroczny trening możesz uznać za rozpoczęty! zawołałem.
         Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko ruszyła pewnie za mną. To będzie naprawdę interesujące sześć miesięcy, choć wątpię abyśmy przeżyli w tym czasie jakieś niesamowite przygody. Nie zamierzam wędrować z miejsca na miejsce, mam już wybraną odpowiednią lokalizacje. Trochę daleko, bo trzeba iść tam aż cztery dni bez przerwy, ale… warto poświęcić ten czas. Zresztą, mi się nigdzie nie śpieszy, to co mam zrobić na pewno zrobię. Jedyną rzeczą o którą się martwię jest to, że mogę sobie nie poradzić z tym, co zleciła mi Tsunade. Są to dość skomplikowane techniki związane z Medycznym Ninjutsu… cóż, Sakura jest w tym lepiej zorientowana, na pewno będzie wiedzieć o co chodzi, ja jej mogę tylko w tym pomóc. Tak więc pora pożegnać się z Konohą! Do zobaczenia wkrótce!

         Nie jestem dobry w te klocki, nie? Nigdy nie lubiłem takich chwil, więc zdecydowałem, że najprostsze i na pierwszy rzut oka, brutalne zachowanie z mojej strony będzie najlepsze. Zresztą przyniosło ono zamierzony efekt. Haruno poprzez złość na mnie zdecydowała, że da z siebie wszystko. Trochę to ryzykowne, bo gdy wróci pewnie będzie chciała mnie zabić, ale… na pewno było warto! Lecz akurat w tym momencie nie to było najważniejsze. Zaraz po tym jak Namito i Sakura wyruszą, musiałem udać się prosto do Tsunade i jej o tym zameldować. Namikaze przy okazji ostrzegł mnie, żebym nie liczył na dużo czasu wolnego. Więc obawiam się, że już dziś dostanę do wykonania jakieś zadanie… ehh będę się musiał chyba do tego przyzwyczaić!
         Idąc główną ulicą Liścia, doskonale widziałem jak Wioska budzi się do życia. Większość sklepów i straganów była już otwarta, a między nimi poruszało się coraz więcej ludzi. Na pewno nie można było powiedzieć, że Konoha jest zbyt spokojna! Tak więc, po dziesięciu minutach mijania przechodniów, rozglądania się dookoła i kupieniu sobie jabłka, dotarłem do Siedziby Hokage. Przywitałem się ze strażnikami, na schodach minąłem Shizune, która oznajmiła, że Piąta już na mnie czeka, aż w końcu zapukałem w masywne drewniane drzwi.
         Wejść!! rozległ się krzyk ze środka.
         To ja, Czcigodna… wszedłem i nisko się ukłoniłem Melduje, że Namito i Sakura już wyruszyli!
         Dobrze! odparła zadowolona Tsunade Mam dla ciebie dwie wiadomości… dodała tajemniczo.
         Dobrą i złą? spytałem.
         Obydwie są złe moja nadzieja zniknęła w jednej chwili Nie ma więc znaczenia od której zacznę…
         W tym wypadku nie… mruknąłem ponuro.
         Zacznę od tej, według mnie, nieco lepszej zaczęła Babunia Od dnia dzisiejszego twoimi jedynymi zwierzchnikami jestem ja i Kakashi. Rozkazy od innych osób w ogóle cię nie obchodzą. Odpowiadasz tylko przed nami! cóż, nie jest to takie złe, jakby nie patrzeć.
         A druga wiadomość? zapytałem nie pewnie.
         Wyruszasz jutro na misję Rangi A. Skład drużyny poznasz jutro na miejscu zbiórki powiedziała i wręczyła mi teczkę ze szczegółami Myślę, że sobie doskonale poradzicie dodała.
         Zapewnić bezpieczeństwo podczas festiwalu? odezwałem się po przeczytaniu pierwszej strony Ktoś chcę dorwać organizatora, czy co?
         Nie wiemy dokładnie, jednak jest takie prawdopodobieństwo. Wszystkiego dowiecie się pewnie na miejscu wyjaśniła Piąta Zbiórka jutro przy południowej bramie, godzina dziewiąta trzydzieści. Choć nie będziesz musiał się pewnie zbyt śpieszyć… westchnęła blondynka.
         Kakashi? spytałem.
         Kakashi potwierdziła.
         No to dowódcę już mam, rozumiem, że pozostała dwójka to niespodzianka?
         Skąd wiesz, że będzie was czwórka? zapytała zaskoczona Piąta.
         Ta misja wymaga co najmniej czterech osób, więc… odparłem chytrze.
         Rany… Muszę chyba odizolować cię od Namito, bo niedługo będziesz za mądry! powiedziała Tsunade i serdecznie się zaśmiała.
         Hehe… opowiedziałem jej tym samym i się odwróciłem Będę uciekał, muszę się przygotować na jutro, oraz nacieszyć się ostatnim dniem wolnego! Narka! pożegnałem się i w stylu moich wszystkich Mistrzów zniknąłem w kłębie dymu.
         Nie miałem jednak zamiaru wracać do domu. Zamiast tego, udałem się do miejsca, do którego nawet Namito i Kakashi nie mają pełnego dostępu. Mianowicie były to Konoszańskie archiwa. Znajdują się one pod Siedzibą Hokage i są dość mocno strzeżone. Są tam akta i dane wszystkich Shinobi, którzy chociaż raz założyli ochraniacz z symbolem Liścia. Wejście jest tylko jedno, na dodatek strzeżone przez ANBU. Jednak z moimi umiejętnościami ominięcie ich nie będzie stanowiło większego problemu. Gdy dotarłem na odpowiedni poziom piwnicy, zanim wszedłem w korytarz, zamieniłem się w Shizune. Mógłbym oczywiście zmienić się w Tsunade, jednak gdyby mnie złapali w jej postaci, byłoby ze mną naprawdę źle. Zacząłem iść w ich stronę, starając zachowywać się jak najbardziej naturalnie. Zatrzymałem się przed dwójką ANBU, powiedziałem, że przyszedłem po akta dla Piątej, a ci po prostu mnie przepuścili. Z jednej strony to dobrze, bo wszedłem do środka, lecz z drugiej strony, wychodzi na to, że każdy może zamienić się w Shizune i sobie od tak wejść. Cóż, nie świadczy to najlepiej o poziomie zabezpieczeń i kompetencjach tej dwójki…
         Lecz, skoro już tu się dostałem, pora rozpocząć poszukiwania. Pomieszczenie było ogromne, oświetlane za pomocą wielu starych lamp. Przede mną znajdowało się sześć rzędów drewnianych, wielopoziomowych półek, na których znajdowały się tysiące akt. Jednak mnie interesują dokładnie dwie teczki. Obydwie powinny znajdywać się pod literą „N”. Chodzi mi oczywiście o teczkę Namito i… w sumie sam nie wiem kogo. Namikaze nigdy nie wspominał jak ta osoba ma na imię. Dziwne. Może w teczce Czwartego byłoby coś napisane, jednak fakt, że jego akta są strzeżone razem z dokumentami pozostałych Hokage w miejscu, o którym wie tylko Tsunade powoduje, że raczej ich nie znajdę. Postanowiłem się jednak nie poddawać i poszukać interesującej mnie teczki, lecz po trzydziestu minutach przeglądania, nie natrafiłem na żadne znajomo wyglądające dane. Będę więc musiał zadowolić się aktami Namito. Szybko znalazłem dokumenty podpisane jego imieniem i nazwiskiem. Niestety, gdy tylko wziąłem je do ręki, ponownie się rozczarowałem i jednocześnie zdziwiłem. Teczka ta była bowiem zapieczętowana. I to nie woskiem, tylko najprawdziwszą w świecie pieczęcią, której nie jestem w stanie złamać. Zrezygnowany odłożyłem dokumenty na miejsce, a następnie udałem się do wyjścia. Minąłem strażników, lecz niemal od razu się zatrzymałem i anulowałem technikę transformacji.
         Wiecie co, nie wiem kto was tu postawił, ale wejść do tego pomieszczenia może chyba każdy, kto zna te proste jutsu, nie? spytałem chłodno.
         Coś ty powiedział?! krzyknął jeden z ANBU Lepiej cofnij te słowa!
         Zmuś mnie do tego… odparłem groźnie i zachęciłem go ręką, by spróbował.
         Ty draniu! wrzasnął strażnik i razem ze swoim partnerem ruszyli w moją stronę.
         Ja zaś za bardzo się tym nie przejąłem i spokojnie patrzyłem, jak tych dwóch głąbów rzuca się na moją iluzję. Ledwo powstrzymałem się od śmiechu widząc, jak jeden z nich próbował mnie uderzyć, ale nie napotkał oporu i się przewrócił. Nie mam jednak całego dnia by robić sobie jaja z takich imbecyli. Dlatego tym razem naprawdę wyszedłem z archiwum, pomachałem na do widzenia dwóm ANBU, którzy powinni wrócić do Akademii i zniknąłem w kłębie dymu.
         Cóż, skoro moje małe włamanie okazało się bezowocne, plan na ten dzień i tak się nie zmienia. Gdybym miał te akta, to bym je przestudiował, a tak będę teraz czytał pierwszą część z serii zboczonych książek Jiraiyi. Muszę przekonać się w końcu, co oni wszyscy w tym widzą. Po jej przeczytaniu, zrobię sobie trening, a następie wyprawa do gorących źródeł, aby dobrze zakończyć dzień!

Wieczór tego samego dnia

         Nareszcie! Do odhaczenia pozostała mi tylko łaźnia! Po przeczytaniu całej książki na spokojnie, mogę stwierdzić, że te książki coś w sobie mają. Nie wiem tylko co, więc będę musiał przeczytać resztę. Niestety treningu nie mogę uznać za udany. W tajemnicy przed Namito pracowałem nad własną pieczęcią do Hiraishin no Justu, jednak każda próba ukończenia jej kończyła się klęską. Jak na złość, inne techniki czasoprzestrzenne wychodzą mi doskonale. Nie wiem, może poproszę Kakashiego, aby mi pomógł? W końcu dla niego pieczęcie i symbole to żadna nowość. Ale to zrobię już jutro, w końcu idziemy razem na misję. Ciekawe z kim jeszcze jestem w drużynie… mam nadzieję, że będą to w miarę normalni ludzie!
         Cieszyłbym się, jakby nikogo nie było w gorących źródłach. Mógłbym się nawet przespać! Wątpię jednak by się tak stało. Cóż, pomarzyć zawsze można! Okazuje się też, że te marzenia czasem się spełniają! Otóż, gdy tylko zapłaciłem za wejściówkę, udałem się do pierwszej lepszej łaźni która nie była w budynku. Wychodzę na zewnątrz i patrzę nikogo nie ma! Ucieszony szybko znalazłem się na końcu basenu i oparty o jego ścianę błyskawicznie oddałem się przyjemności płynącej z siedzenia w tak ciepłej i przyjemnej wodzie. Jednakże mój spokój nie trwał zbyt długo. Został on przerwany odgłosem otwieranych drzwi. Wzruszyłem ramionami, przecież nie jest to moja osobista łaźnia, choć przecież mamy w domu jacuzzi. Nie wiem czemu z niego tak rzadko korzystam…
         Cała moja obojętność na to, że będę się musiał z kimś podzielić basenem została w jednej chwili zamieniona w strach i chęć ucieczki. Poprzez parę nie byłem w stanie zobaczyć kto przyszedł, jednak głos, a raczej głosy tych osób poznam wszędzie…
         Jakie szczęście! Nikogo tu nie ma! zawołała Tenten.
         Miałaś nosa moja droga! krzyknęła radośnie Ino.
         Racja! przytaknęła Hinata.
         Pięknie. Wszystkie trzy, akurat tutaj gdzie jestem ja. Szkoda, że nie ma tu Sakury, bo wycieczkę na tamten świat miałbym zagwarantowaną. Choć sama Ino też potrafi być straszna… Aż boję się myśleć, co mi mogą zrobić. Nie mam wyboru, muszę się stąd urwać. Tylko jak?! Przeskoczyć przez ścianę? Mogę trafić na jeszcze więcej dziewczyn! Wyjście frontem odpada, a wstrzymanie oddechu i schowanie się pod wodą to zbyt głupi pomysł. Mam chyba tylko jedno wyjście. Szybko wymyśliłem nowy wygląd do mojego Oiroke no Jutsu, ponieważ dziewczyny wiedzą jak wygląda moja popisowa wersja. Chociaż nie różni się ona w ogólnym kształcie, zmieniłem kilka detali, jak np. fryzura i kolor oczu oraz wiek.. Dlatego na ten specjalny wypadek będę dwudziesto jedno letnią, brązowooką blondynką z długimi do ramion, rozpuszczonymi włosami! Muszę też uważać na to jak mówię, tak aby nie poznały mnie po moim nawyku, nad którym od dłuższego czasu staram się panować, lecz nie zawsze mi to wychodzi. Plan jest bardzo prosty albo poczekać, aż one wyjdą, albo wykorzystać nadarzającą się okazję i uciec. Ale najpierw trzeba dać o sobie znać…
         Obawiam się, że nie będziecie tutaj same! odezwałem się najserdeczniej jak umiałem.
         Oh! przestraszyła się Ino Przepraszamy, nie wiedziałyśmy, że ktoś tu jest!
         Ależ nic się nie stało! odparłem i odwróciłem się do nich plecami Nie przeszkadzajcie sobie!
         Zrobiłem to na tyle szybko, że nie zobaczyłem nic, czego nie powinienem widzieć. Nie jestem przecież taki, choć muszę przyznać, pokusa była silna! W każdym bądź razie, na tyle ile było to możliwe, starałem się nie zwracać na siebie uwagi, zmieniając tylko co jakiś czas pozycję w wodzie. Dziewczyny też jakby zupełnie o mnie zapomniały, a taka sytuacja była mi na rękę. Chociaż nie mogę powiedzieć, że nie słuchałem tego co mówią. Panie po wejściu do basenu głównie rozmawiały o misjach, zakupach i innych babskich sprawach, co powoli zaczęło mnie strasznie nudzić. I kiedy straciłem wszelką wole do słuchania, Ino zeszła na bardzo ciekawy temat, a mianowicie… dotyczący mojej osoby. Wprawiło mnie to w osłupienie. Przez chwilę wpatrywałem się w ich sylwetki, ledwo widoczne przez chmurę pary. Potrząsnąłem głową i przysunąłem się trochę bliżej, by lepiej je słyszeć.
         Zmienił się, prawda? spytała Tenten Nie wygląda już na takiego głupiego dzieciaka, jak kiedyś! zaśmiała się, chociaż mi jakoś do śmiechu nie było.
         No i jest całkiem przystojny! zawołała Ino, przez co trochę się zarumieniłem.
         A ty Hinata, masz coś do powiedzenia? zwróciła się do Hyūgi członkini drużyny Gaia.
         Ja… zaczęła nieśmiało Ja.. zawsze, to znaczy… lubię go, tak jak wy… cóż, w to raczej nie uwierzę.
         Hahaha zaśmiała się Yamanaka Daj spokój, Hinata! Każdy wie, że czujesz do niego coś więcej! oznajmiła i puściła jej oczko.
         To.. To nie tak!! zaprzeczyła szybko kuzynka Nejiego i spaliła buraka powodując, że dziewczyny jeszcze bardziej zaczęły się śmiać.
         Cóż, na pewno zmienił się na lepsze! podsumowała blondynka Widać, że Mistrz Namikaze ma na niego wielki wpływ!
         Być uczniem brata Czwartego Hokage… rozmarzyła się Tenten Podobno Mistrz Namito jest jeszcze lepszy niż sam Czwarty! Przynajmniej tak mówił Mistrz Gai…
         Swoją drogą, zauważyłyście, jacy oni są do siebie podobni? zapytała córka Inoichiego, co lekko mnie zaskoczyło Wyglądają niemal identycznie!
         Rzeczywiście… zaczęła zastanawiać się uczennica Gaia Jakby się im przyjrzeć, mają wiele wspólnych cech wyglądu! Wystarczy spojrzeć na włosy lub oczy!
         Ktoś, kto widzi ich po raz pierwszy, z pewnością powiedziałby, że są rodziną oznajmiła Ino.
         Ta wymiana poglądów dała mi trochę do myślenia. Zawsze wiedziałem, że jestem podobny do Namito, lecz nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam, uważałem to raczej za zwykły przypadek. Ale… czy rzeczywiście mógłbym być z nim spokrewniony? Będę się musiał ponownie bliżej temu wszystkiemu przyjrzeć.
         Ej! A jak myślicie, podoba mu się któraś z nas?! zapytała z entuzjazmem Yamanaka, a ja słysząc to o mało się nie utopiłem.
         Hmm… zamyśliła się Tenten Wątpię, ale może Sakura? Kiedyś zawsze starał się jej przypodobać…
         Też.. Też o niej pomyślałam! przytaknęła Hinata.
         Kurczę… strasznie mnie to ciekawi! zawołała Yamanaka Przy najbliższej okazji postaram się to wybadać! Ja już wiem, jak rozmawiać z takimi jak on! czyżby? Przekonamy się…
         Po tym stwierdzeniu, pozostałe panie życzyły Ino powodzenia i mój temat został porzucony. To idealny moment by się ulotnić, bo jeśli jeszcze trochę tu posiedzę, to chyba umrę. Poza tym ile można przyglądać się, jak trzy nagie, urocze dziewczyny… Ah!! Wychodzę!!
         Wstając, wyciągnąłem ręce do góry, aby się rozciągnąć i pokazać, że kąpiel dobrze mi zrobiła. Wszystko to, aby wyglądać jak najbardziej naturalnie. Przeszedłem obok swoich przyjaciółek, starając się nie zwracać na nie uwagi. One też się mną nie przejęły, co mnie bardzo ucieszyło. Wyszedłem z basenu, wziąłem swój ręcznik, który niestety był trochę za mały. No cóż, trzeba zagrać nie krępującą się niczym dziewczynę! Tak więc zarzuciłem materiał na ramię i pewnie wyszedłem z łaźni. W przebieralni czekała na mnie jednak kolejna niespodzianka, a mianowicie Konohamaru…
         Ups! Przepraszam! zawołał i chytrze się zaśmiał, lecz ja postanowiłem wykorzystać to, że on nie wie kim jestem.
         Zboczeniec!! krzyknąłem i wymierzyłem mu siarczystego liścia w prawy policzek, przez co wnuk Trzeciego się po prostu przewrócił.
         Aaałłł…! zawył przeciągle i złapał się za mocno zaczerwienioną część twarzy.
         Wynocha! krzyknąłem owinięty już odpowiednio dużym ręcznikiem, który znalazłem w międzyczasie.
         Dobra! Już znikam! odparł ponuro młody Sarutobi i wyszedł z pokoju.
         Gdy drzwi tylko się zamknęły, głośno odetchnąłem. Jeszcze jego mi tu brakowało! Dobrze, że nie zdążyłem anulować techniki, po gdyby zobaczył mnie zmieniającego się z tej postaci w siebie… było by tragicznie! Znając Konohamaru, wydarłby się, dziewczyny by go usłyszały i miałbym przechlapane do końca życia. Teraz, mając już pewność, że nic mnie już nie zaskoczy, wróciłem do swojego wyglądu, szybko się ubrałem wyjrzałem za drzwi, aby sprawdzić czy nikogo nie ma i wyszedłem. Udało się!! Pożegnałem się z recepcjonistką i udałem się do domu. Zajęło mi to bardzo mało czasu, gdyż się śpieszyłem. Muszę jeszcze przygotować się do jutrzejszej misji, no i chcę jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszej przygodzie. Dlatego na zjedzenie kolacji i spakowanie się wystarczyło mi czterdzieści minut. Na zegarze widniała godzina dwudziesta druga. Dobrze, przeczytam jeszcze fragment drugiego tomu poezji Zboczonego Pustelnika i idę spać!

Następnego dnia…
        
         Jestem taaki nie wyspany… Czytanie książki tak mnie pochłonęło, że zasnąłem dopiero około godziny trzeciej. A wstać trzeba było o ósmej… echh! Następnym razem się nie dam! Mieszkańcy Konohy jak zwykle licznie pojawili się już na jej ulicach. Ja zaś ospale zbliżałem się do południowej bramy. Będę raczej przed czasem, bo wyszedłem z domu kilka minut przed dziewiątą. W końcu dotarłem na miejsce, lecz nikogo tutaj nie było, z wyjątkiem strażników oczywiście. Westchnąłem i się przeciągnąłem. Zdjąłem plecak, położyłem go przy wrotach i usiadłem obok niego, a następnie wyciągnąłem z kieszeni książkę. Trzeci tom powieści romantycznych Jiraiyi. Jednak przeliczyłem się, myśląc że będzie dane korzystać z lektury trochę dłużej. Nie minęły pięć minut, a zobaczyłem nad sobą czyjąś sylwetkę. Spojrzałem w górę, aby zobaczyć kto to.
         Shikamaru? spytałem podnosząc się Czyli to z tobą idę na misję?
         Na to wygląda westchnął młody Nara No i jeszcze z nią! dodał i wskazał na osobę idącą od strony Wioski.
         Odwróciłem się w jej kierunku. Gdy tylko dostrzegłem kto to, poczułem, jak robi mi się gorąco. I to nie z radości, czy coś w tym stylu, a raczej ze wstydu i lęku! Tak, to była…
         Ino przywitał się mój przyjaciel Dość punktualnie, jak zwykle!
         Ja nigdy się nie spóźniam! odparła zadziornie i skierowała swój wzrok na mnie Naruto?! To ty z nami idziesz?! spytała podekscytowana.
         Noo.. taak odrzekłem niemrawo Ja i Kakashi, jeśli miałbym być szczery.
         Ahh, czyli Tsunade przydzieliła nam kogoś doświadczonego westchnął Nara Czyli nie pozostaje nam nic innego, jak czekać!
         Wszyscy się z tym zgodziliśmy. Dowiedziałem się, że Mistrz Asuma i Chōji są w szpitalu, dlatego zostały połączone nasze obie drużyny. Potem wróciłem na poprzednio zajmowane miejsce i ponownie zacząłem czytać. Jednak, przez cały czas, jaki czekaliśmy na Kakashiego, który pojawił się po dwudziestu minutach ( szybko jak na niego ), czułem na sobie ciekawski wzrok Ino. Czyżby chodziło o to, co powiedziała wczoraj w gorących źródłach? A może o co innego…? Myślę, że podczas tego zadania, otrzymam odpowiedzi na te pytania. Choć mam cichą nadzieję na trochę ponad to…


Wracam, po dość długiej przerwie! Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zajrzy!
Rozdział przegadany, mało akcji, ale liczę, że odpowie on na kilka waszych pytań!
Gorąco zachęcam do komentowania!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)