21 grudnia 2012

Rozdział 18



„Niespodzianka?”



Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Namito bez mojej wiedzy, przeniósł tutaj wszystkie moje rzeczy, i narzucił mi wręcz, że od dziś tutaj mieszkam. To co czułem było… nie do opisania.
Zrobiłem kilka kroków w przód i uważnie zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Był to dość duży pokój, szczerze mówiąc moje poprzednie mieszkanie spokojnie mogło się z nim równać wielkością! Ściany zostały pomalowane na kolor jasnożółty, a jedną z nich zajmowało obszerne okno z drzwiami, które prowadziły na taras. Po chwili znalazłem się na zewnątrz ogarniając wzrokiem otoczenie. Sam balkon zajmował całą szerokość domu i prowadziło na niego jeszcze kilka wejść z innych pokoi. Spojrzałem w dal. Przede mną rozpościerał się widok na całą Konohę, która w tym momencie mieniła się różnokolorowymi światłami.
Ale wróćmy do pokoju. Po lewej stronie od okna, całą ścianę zajmowała wielka szafa, w której znajdowały się pewnie wszystkie moje rzeczy. Podszedłem do niej, aby zobaczyć jak wygląda w środku. Gdy ją otworzyłem, przeżyłem szok. Było tam tyle miejsca, że spokojnie zmieściły by się tu ze dwie pełne garderoby jakiejś panny. Przerażał mnie również fakt, że moich rzeczy było tu tak mało…
Gdy miałem odchodzić, kątem oka dostrzegłem zawieszoną na jednym z wieszaków karteczkę. Szybko ją zerwałem, i przeczytałem:

„Szykuj się na zakupy – Namito”

Zdążył już o tym pomyśleć? Cały sensei…
Schowałem notkę do kieszeni, i odszedłem od szafy. Moim oczom ukazało się bardzo duże łóżko. Zdecydowanie za duże, jak na moją osobę…
Po obydwu jego końcach stały małe szafki, a na tym z prawej stało zdjęcie Drużyny 7. Zaraz obok, przy ścianie stało biurko.
I to by było na tyle. Pewnie reszta pomieszczeń na tym piętrze wyglądała tak samo.
Czuje się jednak dziwnie. Tak jakbym był u siebie, choć jestem tu pierwszy raz…

Potrząsnąłem głową, i ruszyłem szybko na parter, gdzie miałem nadzieję zastać Namito. Rzeczywiście, był tam, a dokładnie w salonie. Siedział na swoim fotelu i czytał książkę. Powoli wszedłem do pomieszczenia.

Nam – Jak ci się podoba? – odezwał się nagle.
Nar – Aaa… Ten pokój jest większy od mojego starego mieszkania! Poza tym, skąd wiesz, że będę chciał tu zamieszkać? – spytałem, udając lekko obrażonego.
Nam – Skoro nie chcesz… wszystko zaraz wróci z powrotem na swoje stare miejsce! – odpowiedział głośno i wstał.
Nar – Nie! – zacząłem wymachiwać rękami – Tylko żartowałem! Po prostu chciałem zobaczyć jak zareagujesz…!
Nam – Aha. No dobra… - westchnął i odwrócił się do mnie – Myślę, że będzie ci się tu dobrze mieszkało. Zaglądałeś do szafy…?
Nar – Tak. Jesteś tego pewien? To będzie wyglądać trochę głupio… - powiedziałem nie pewnie.
Nam – Pójdziemy rano. O tej porze, po Liściu nie chodzi jeszcze tylu ludzi… przynajmniej kiedyś tak było. Teraz nie mam bladego pojęcia… - blondyn spuścił głowę w dół w geście nie wiedzy.
Nar – Zobaczymy! Zresztą to był twój pomysł! – wskazałem na niego palcem i chytrze się uśmiechnąłem.
Nam – Czyli to, że chce zadbać o swojego ucznia to źle?! – spojrzał na mnie, jakby miał mnie zaraz zabić.
Nar – Nie!! – krzyknąłem i powoli zacząłem iść do tyłu – Tylko tak mi się powiedziało! – próbowałem się wytłumaczyć.
Nam – Ty mały niewdzięczniku!! –krzyknął i błyskawicznie znalazł się kilka centymetrów przede mną – Musi spotkać cię za to kara… - powiedział to z taką miną, i takim głosem, że po mojej skroni spłynęło kilka kropel potu.
Nar – Aaa!! – przeraziłem się i uciekłem na górę.

Jedyne co mi było dane jeszcze usłyszeć, to śmiech Namito. Nie ma to jak przestraszyć swojego ucznia prawie na śmierć… strasznie to zabawne.


Nie mogę zapomnieć miny Naruto. Gdy tylko o tym pomyślę, ledwo potrafię powstrzymać się od śmiechu.
Była siódma trzydzieści. Śniadanie, w postaci dużej patelni jajecznicy wymagało już tylko podgrzania, więc zostawiłem je na lekkim gazie i ruszyłem do pokoju Uzumakiego.
Teraz zrozumiałem, jak musiał się czuć Minato, mając mnie na głowie. Pomyśleć, że miał do mnie cierpliwość. Kiedy pojawiła się tu Kushina… no cóż. Kilka rzeczy diametralnie się zmieniło, powiem tylko, że na śniadanie zawsze przychodziłem przed czasem.
Znając swojego podopiecznego, gdy podszedłem do drzwi, nie zapukałem w nie, tak jakby to zrobił kulturalny człowiek. O nie. Ja szybko je otworzyłem, spojrzałem na blondyna leżącego w dość dziwnej pozycji na łóżku i krzyknąłem
               
Nam – Pobudka!! Śniadanie na stole!!
     Nar – Aaa!! – chłopak podskoczył jak oparzony do góry, i z hukiem wylądował na podłodze – Ała…
     Nam – Pierwsza zasada tego domu! – zacząłem mówić – Śniadanie jest zawsze w godzinach od siódmej trzydzieści do ósmej piętnaście! Jeśli się nie wyrobisz w tym czasie, dostajesz karę w postaci dodatkowego obciążenia na treningu!!
     Nar – Dobra! – krzyknął szybko wstając na równe nogi – Zrozumiałem! Nie musisz już krzyczeć…
     Nam – I taka postawa mi się podoba – orzekłem spokojnie – Tak samo zareagowałem, gdy Minato zagroził mi podobną rzeczą.
     Nar – Czwarty? Hmm… - Uzumaki złapał się za brodę, i zaczął nad czymś myśleć.
     Nam – Co?
     Nar – Zastanawiam się, jak mieszkało się z taką legendą! – odpowiedział radośnie.
     Nam – Pomieszkasz trochę ze mną, to się przekonasz! – uśmiechnąłem się złowieszczo i ruszyłem w stronę kuchni – Masz pięć minut!

     Gdy podszedłem do patelni zobaczyłem, że danie jest już gotowe. Wyjąłem dwa talerze i podzieliłem posiłek na dwie, mniej więcej równe części, po czym przeniosłem je na stół. Wróciłem po dzbanek ze wcześniej przygotowaną herbatą, po czym razem z nim usiadłem do śniadania.
     W tej samej chwili do pomieszczenia wtargnął Naruto. Spojrzał na jajecznicę, i chyba mocno się zdziwił, że u mnie w domu je się trochę zdrowsze rzeczy niż ramen.
               
Nam – Siadasz, czy tak będziesz stał? – spytałem po kilku chwilach – Zaraz ci ostygnie…
     Nar – Ahh! Już już. Zamyśliłem się…
     Nam –Taa… dobra jedz, i będziemy spadać. Niedługo wszystko otwierają, a mi nie chcę się stać w kolejkach.
     Nar – A komu by się chciało…?

     Po dziesięciu minutach jajecznica zniknęła. Chłopak jadł, aż mu się uszy trzęsły. Miło było na to patrzeć. W sumie, jeszcze nigdy nie robiłem komuś zwykłego śniadania, a moja książka kucharska ogranicza się do dań które można zrobić szybko, tanio, smacznie, no i żeby były w miarę zdrowe…
     Dziś nie ubrałem się jak zwykle, bo z mojego odzienia zniknęła kamizelka i ochraniacz na czoło. Ile można w tym chodzić co? Naruto zresztą również specjalnie się nie wysilił, i ubrał zwykłą czarną koszulkę i spodnie od swojego dresu. Tak oto przygotowani ruszyliśmy na zakupy!


     Poranki w Liściu się zmieniły. Było zdecydowanie za dużo ludzi, przez co gdzie nie gdzie kolejki były naprawdę duże. Albo mi się zdaje, albo w Wiosce mieszka więcej ludzi. W każdym bądź razie Naruto siedzi w jednym z większych sklepów odzieżowych w Konoha, a przed budynkiem było kilka ławek, więc postanowiłem wyjąć z kieszeni książkę Jiraiyi, i w końcu dokończyć rozdział. Ciekawe, czy on powie jej, że jest żonaty…
     Zdążyłem przeczytać ledwo kilka zdań, kiedy poczułem, że ktoś się we mnie wpatruje. Wyjrzałem powoli zza książki i dostrzegłem, że swój wzrok wlepia we mnie jakiś chłopak. Miał ciemne, szpiczaste włosy, a na czole widniał ochraniacz z symbolem Liścia. Na szyi zaś, miał zawiązany długi, sięgający ziemi szalik.
     Delikatnie się uśmiechnąłem i wróciłem do lektury. Chłopak jednak nie dawał za wygraną, więc postanowiłem z nim chwilę pogadać.
               
Nam – Trochę się urosło co… Konohamaru? – spytałem
     Kono – Aa tak! Zauważyłeś Namito-sensei! Wreszcie wróciliście do Wioski! – krzyknął z wielkim podekscytowaniem chłopak.
     Nam – Ano wróciliśmy… Naruto jest w środku, jeśli chcesz…
     Kono – Nie! – przerwał mi – Najpierw muszę sprawdzić na tobie moją nową technikę! Dopiero później będę mógł zobaczyć się z braciszkiem Naruto!!
     Nam – Nową technikę…? – zapytałem nie pewnie i wstałem, aby być gotowym na ucieczkę, oczywiście w razie potrzeby.
     Kono – Dokładnie! Patrz i podziwiaj! – zawołał i złożył pieczęć barana – Oiroke no Jutsu!!
     Nam – Co??!! – chciałem protestować, ale było już za późno.

W miejscu gdzie znajdował się młody Sarutobi pojawiły się gęste kłęby dymu. Kiedy tylko zaczęły znikać moim oczom ukazała się zmysłowa, naga kobieta o długich kasztanowych włosach. Spojrzała na mnie zadziornym wzrokiem po czym powoli oblizała swoje różowe wargi.
Kono – I co o tym myślisz Namito–sensei? – spytała kuszącym tonem głosu puszczając mi oczko.

Mimowolnie cofnąłem się o kilka kroków czując jak z nosa wypływa mi stróżka krwi. Znowu dałem się nabrać na tę cholerną technikę! Jednak… Mogłem śmiało stwierdzić iż Harem no Jutsu w wykonaniu Naruto jest zdecydowanie bardziej… kuszące.
Potrząsnąłem nieznacznie głową szybko się reflektując i stanowczym ruchem dłoni starłem puszczoną farbę. Czułem jak moja prawa brew zaczyna niebezpiecznie drgać, a na czole pojawiła się pulsująca żyłka.

Nam – Konohamaru… - szepnąłem.
Kono – Taak…? – zapytała słodko dziewczyna
Nam – Zamorduje cię!! – krzyknąłem.

W jednej sekundzie pojawiłem się przed Geninem, po czym wyprowadziłem mu najpotężniejszy prawy prosty jaki do tej pory mi wyszedł. Jego technika w tym momencie przestala działać, a Sarutobi z zawrotną prędkością zaczął koziołkować w tył, przebijając się przez ścianę budynku po drugiej stronie ulicy, by po chwili przebić kolejny mur, i znaleźć się w następnym pomieszczeniu.
Chyba trochę przesadziłem… Właściciela tego domu czeka teraz remont generalny. No cóż…
W tym momencie ze sklepu wyszedł Naruto, trzymając dwie torby pełne ciuchów. Na szczęście, po śladzie krwi nie było już śladu.

     Nar – Co tu się stało?! – spytał żywiołowo, widząc zniszczenia jakich dokonał mój cios.
     Nam – Nic! Zupełnie nic! Chodźmy dalej! – zacząłem go ponaglać, aby szybko oddalić się z tego miejsca…
               

     Po dość obfitych zakupach, które trwały do godziny trzynastej, zacząłem wszystko chować do ogromnej szafy. Ubrania które kupiłem potrzebowały aż cztery torby, aby je tu przytargać. I tak nie zajmę połowy przestrzeni jaką dysponuje dzięki ogromnej garderobie, no ale cóż. Nie należę do osób, które wymagają ogromnej ilości miejsca.
     Mimo wszystko to układanie zajęło mi ponad godzinę. Nigdy tego nie lubiłem, o czym świadczył bałagan w moim starym mieszkaniu. Zostało jeszcze kilka koszulek, gdy z dołu usłyszałem Namito. Cicho westchnąłem i powolnym krokiem ruszyłem w stronę schodów.
     Gdy wszedłem do salonu zobaczyłem, że na stoliku leży jakiś zwój. Był otwarty więc Namikaze zdążył go już przeczytać. Spojrzałem na niego pytająco.

     Nam – Podpisz to… - orzekł po chwili ciszy.
     Nar – A co to jest? – spytałem biorąc do ręki pędzel, i stawiając pierwszy znak na papierze.
     Nam – Formularz zgłoszeniowy – odpowiedział spokojnie.
     Nar – Na co? – ponownie zadałem pytanie, gdy złożyłem już swój podpis, po czym wziąłem zwój do ręki i zacząłem go czytać.
     Nam – Drogi chłopcze… Właśnie zostałeś zgłoszony i przyjęty…
     Nar – Egzamin na Chuunina?!




Mam nadzieje, że się wam spodoba!
Jak może zauważyliście zmieniłem trochę wygląd bloga :)
Przekroczyliśmy również pięć tysięcy wyświetleń!! Jest mi bardzo miło z tego powodu :)
Gorąco liczę na wasze komentarze!!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)

8 komentarzy:

  1. Muahahaha xD!!
    Namito nosebleed :P ahhh ten Konohamaru!
    Naruto i Egzamin na Chunina? ;> *zaciera rączki* liczę na dobre widowisko >.<
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. wielki musi być ten pokój ! i super widok na Konohę *_*
    I Egzamin na Chunina, nieźlee, i Konohamaru szczery xD
    Pozdrawiam i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A kiedy Naruto dowie się prawdy o swojej rodzinie?! Jestem zniecierpliwiona czekaniem na jego reakcje!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam bloga przez przez przypadek i jestem zachwycona! Super ff. Namito to już w ogóle, epicka postać! ;)
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twój blog. Widzę, że wpadliśmy na podobne pomysły. Zapraszam też do mnie.
    http://rodzina-namikaze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh, co ja moge do tego dodać?
    Uśmiałam się, jak głupia, przyznaję.
    Namito od samego początku skradł moją sympatię - nie dość, że jest bratem Minato, to jeszcze wykreowałeś go tak, że nie da się go nie lubić, przynajmniej w moim przypadku, heh :)
    Egzaminy na chuunina? Nieźle. Ogólnie, mnie się podoba, jak opisujesz walki, więc nie mogę się doczekać tego widowiska.
    No, i Konohamaru, hehehe.
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie na nowe notki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Naruto i szał zakupów, nice :D Konohamaru dowalił tym jutsu Namito, dobre^^ Ale biednego nie ominęły niestety konsekwencje:D Huhu egzamin na chuunina, to będzie interesujące^^ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha należało się Konohamaru za takie jutsu :P A ten tekst że to Naruto jednak dużo lepsze to mnie rozbroił. Nie mogę się doczekać egzaminu na chuunina.

    Życzę weny i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń