„Niespodzianka?”
Nie mogłem uwierzyć w to co
słyszę. Namito bez mojej wiedzy, przeniósł tutaj wszystkie moje rzeczy, i
narzucił mi wręcz, że od dziś tutaj mieszkam. To co czułem było… nie do
opisania.
Zrobiłem kilka kroków w przód i
uważnie zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Był to dość duży pokój,
szczerze mówiąc moje poprzednie mieszkanie spokojnie mogło się z nim równać
wielkością! Ściany zostały pomalowane na kolor jasnożółty, a jedną z nich zajmowało
obszerne okno z drzwiami, które prowadziły na taras.
Po chwili znalazłem się na zewnątrz ogarniając wzrokiem otoczenie. Sam balkon zajmował całą szerokość domu i
prowadziło na niego jeszcze kilka wejść z innych pokoi.
Spojrzałem w dal. Przede mną rozpościerał się widok na całą Konohę, która w tym
momencie mieniła się różnokolorowymi światłami.
Ale wróćmy do pokoju. Po lewej
stronie od okna, całą ścianę zajmowała wielka szafa, w której znajdowały się
pewnie wszystkie moje rzeczy. Podszedłem do niej, aby zobaczyć jak wygląda w
środku. Gdy ją otworzyłem, przeżyłem szok. Było tam tyle miejsca, że spokojnie
zmieściły by się tu ze dwie pełne garderoby jakiejś panny. Przerażał mnie
również fakt, że moich rzeczy było tu tak mało…
Gdy miałem odchodzić, kątem oka
dostrzegłem zawieszoną na jednym z wieszaków karteczkę. Szybko ją zerwałem, i
przeczytałem:
„Szykuj się na zakupy – Namito”
Zdążył już o tym pomyśleć? Cały
sensei…
Schowałem notkę do kieszeni, i odszedłem od szafy. Moim
oczom ukazało się bardzo duże łóżko. Zdecydowanie za duże, jak na moją osobę…
Po obydwu jego końcach stały małe szafki, a na tym z prawej
stało zdjęcie Drużyny 7. Zaraz obok, przy ścianie stało biurko.
I to by było na tyle. Pewnie reszta pomieszczeń na tym
piętrze wyglądała tak samo.
Czuje się jednak dziwnie. Tak jakbym był u siebie, choć
jestem tu pierwszy raz…
Potrząsnąłem głową, i ruszyłem
szybko na parter, gdzie miałem nadzieję zastać Namito. Rzeczywiście, był tam, a
dokładnie w salonie. Siedział na swoim fotelu i czytał książkę. Powoli wszedłem
do pomieszczenia.
Nam – Jak ci się podoba? –
odezwał się nagle.
Nar – Aaa… Ten pokój jest większy
od mojego starego mieszkania! Poza tym, skąd wiesz, że będę chciał tu
zamieszkać? – spytałem, udając lekko obrażonego.
Nam – Skoro nie chcesz… wszystko
zaraz wróci z powrotem na swoje stare miejsce! – odpowiedział głośno i wstał.
Nar – Nie! – zacząłem wymachiwać
rękami – Tylko żartowałem! Po prostu chciałem zobaczyć jak zareagujesz…!
Nam – Aha. No dobra… - westchnął
i odwrócił się do mnie – Myślę, że będzie ci się tu dobrze mieszkało.
Zaglądałeś do szafy…?
Nar – Tak. Jesteś tego pewien? To
będzie wyglądać trochę głupio… - powiedziałem nie pewnie.
Nam – Pójdziemy rano. O tej
porze, po Liściu nie chodzi jeszcze tylu ludzi… przynajmniej kiedyś tak było.
Teraz nie mam bladego pojęcia… - blondyn spuścił głowę w dół w geście nie
wiedzy.
Nar – Zobaczymy! Zresztą to był
twój pomysł! – wskazałem na niego palcem i chytrze się uśmiechnąłem.
Nam – Czyli to, że chce zadbać o
swojego ucznia to źle?! – spojrzał na mnie, jakby miał mnie zaraz zabić.
Nar – Nie!! – krzyknąłem i powoli
zacząłem iść do tyłu – Tylko tak mi się powiedziało! – próbowałem się
wytłumaczyć.
Nam – Ty mały niewdzięczniku!! –krzyknął
i błyskawicznie znalazł się kilka centymetrów przede mną – Musi spotkać cię za
to kara… - powiedział to z taką miną, i takim głosem, że po mojej skroni
spłynęło kilka kropel potu.
Nar – Aaa!! – przeraziłem się i
uciekłem na górę.
Jedyne co mi było dane jeszcze
usłyszeć, to śmiech Namito. Nie ma to jak przestraszyć swojego ucznia prawie na
śmierć… strasznie to zabawne.
Nie mogę zapomnieć miny Naruto.
Gdy tylko o tym pomyślę, ledwo potrafię powstrzymać się od śmiechu.
Była siódma trzydzieści.
Śniadanie, w postaci dużej patelni jajecznicy wymagało już tylko podgrzania,
więc zostawiłem je na lekkim gazie i ruszyłem do pokoju Uzumakiego.
Teraz zrozumiałem, jak musiał się
czuć Minato, mając mnie na głowie. Pomyśleć, że miał do mnie cierpliwość. Kiedy
pojawiła się tu Kushina… no cóż. Kilka rzeczy diametralnie się zmieniło, powiem
tylko, że na śniadanie zawsze przychodziłem przed czasem.
Znając swojego podopiecznego, gdy
podszedłem do drzwi, nie zapukałem w nie, tak jakby to zrobił kulturalny
człowiek. O nie. Ja szybko je otworzyłem, spojrzałem na blondyna leżącego w
dość dziwnej pozycji na łóżku i krzyknąłem
Nam – Pobudka!! Śniadanie na
stole!!
Nar –
Aaa!! – chłopak podskoczył jak oparzony do góry, i z hukiem wylądował na
podłodze – Ała…
Nam –
Pierwsza zasada tego domu! – zacząłem mówić – Śniadanie jest zawsze w godzinach
od siódmej trzydzieści do ósmej piętnaście! Jeśli się nie wyrobisz w tym
czasie, dostajesz karę w postaci dodatkowego obciążenia na treningu!!
Nar –
Dobra! – krzyknął szybko wstając na równe nogi – Zrozumiałem! Nie musisz już
krzyczeć…
Nam – I
taka postawa mi się podoba – orzekłem spokojnie – Tak samo zareagowałem, gdy
Minato zagroził mi podobną rzeczą.
Nar –
Czwarty? Hmm… - Uzumaki złapał się za brodę, i zaczął nad czymś myśleć.
Nam –
Co?
Nar –
Zastanawiam się, jak mieszkało się z taką legendą! – odpowiedział radośnie.
Nam –
Pomieszkasz trochę ze mną, to się przekonasz! – uśmiechnąłem się złowieszczo i
ruszyłem w stronę kuchni – Masz pięć minut!
Gdy
podszedłem do patelni zobaczyłem, że danie jest już gotowe. Wyjąłem dwa talerze
i podzieliłem posiłek na dwie, mniej więcej równe części, po czym przeniosłem
je na stół. Wróciłem po dzbanek ze wcześniej przygotowaną herbatą, po czym razem
z nim usiadłem do śniadania.
W tej
samej chwili do pomieszczenia wtargnął Naruto. Spojrzał na jajecznicę, i chyba
mocno się zdziwił, że u mnie w domu je się trochę zdrowsze rzeczy niż ramen.
Nam – Siadasz, czy tak będziesz
stał? – spytałem po kilku chwilach – Zaraz ci ostygnie…
Nar –
Ahh! Już już. Zamyśliłem się…
Nam –Taa…
dobra jedz, i będziemy spadać. Niedługo wszystko otwierają, a mi nie chcę się
stać w kolejkach.
Nar – A
komu by się chciało…?
Po
dziesięciu minutach jajecznica zniknęła. Chłopak jadł, aż mu się uszy trzęsły.
Miło było na to patrzeć. W sumie, jeszcze nigdy nie robiłem komuś zwykłego
śniadania, a moja książka kucharska ogranicza się do dań które można zrobić
szybko, tanio, smacznie, no i żeby były w miarę zdrowe…
Dziś
nie ubrałem się jak zwykle, bo z mojego odzienia zniknęła kamizelka i
ochraniacz na czoło. Ile można w tym chodzić co? Naruto zresztą również
specjalnie się nie wysilił, i ubrał zwykłą czarną koszulkę i spodnie od swojego
dresu. Tak oto przygotowani ruszyliśmy na zakupy!
Poranki
w Liściu się zmieniły. Było zdecydowanie za dużo ludzi, przez co gdzie nie
gdzie kolejki były naprawdę duże. Albo mi się zdaje, albo w Wiosce mieszka
więcej ludzi. W każdym bądź razie Naruto siedzi w jednym z większych sklepów
odzieżowych w Konoha, a przed budynkiem było kilka ławek, więc postanowiłem
wyjąć z kieszeni książkę Jiraiyi, i w końcu dokończyć rozdział. Ciekawe, czy on
powie jej, że jest żonaty…
Zdążyłem
przeczytać ledwo kilka zdań, kiedy poczułem, że ktoś się we mnie wpatruje.
Wyjrzałem powoli zza książki i dostrzegłem, że swój wzrok wlepia we mnie jakiś
chłopak. Miał ciemne, szpiczaste włosy, a na czole widniał ochraniacz z
symbolem Liścia. Na szyi zaś, miał zawiązany długi, sięgający ziemi szalik.
Delikatnie
się uśmiechnąłem i wróciłem do lektury. Chłopak jednak nie dawał za wygraną,
więc postanowiłem z nim chwilę pogadać.
Nam – Trochę się urosło co…
Konohamaru? – spytałem
Kono –
Aa tak! Zauważyłeś Namito-sensei! Wreszcie wróciliście do Wioski! – krzyknął z wielkim
podekscytowaniem chłopak.
Nam –
Ano wróciliśmy… Naruto jest w środku, jeśli chcesz…
Kono –
Nie! – przerwał mi – Najpierw muszę sprawdzić na tobie moją nową technikę!
Dopiero później będę mógł zobaczyć się z braciszkiem Naruto!!
Nam –
Nową technikę…? – zapytałem nie pewnie i wstałem, aby być gotowym na ucieczkę,
oczywiście w razie potrzeby.
Kono –
Dokładnie! Patrz i podziwiaj! – zawołał i złożył pieczęć barana – Oiroke no
Jutsu!!
Nam –
Co??!! – chciałem protestować, ale było już za późno.
W miejscu gdzie znajdował się
młody Sarutobi pojawiły się gęste kłęby dymu. Kiedy tylko zaczęły znikać moim
oczom ukazała się zmysłowa, naga kobieta o długich kasztanowych włosach.
Spojrzała na mnie zadziornym wzrokiem po czym powoli oblizała swoje różowe wargi.
Kono – I co o tym myślisz
Namito–sensei? – spytała kuszącym tonem głosu puszczając mi oczko.
Mimowolnie cofnąłem się o kilka
kroków czując jak z nosa wypływa mi stróżka krwi. Znowu dałem się nabrać na tę
cholerną technikę! Jednak… Mogłem śmiało stwierdzić iż Harem no Jutsu w
wykonaniu Naruto jest zdecydowanie bardziej… kuszące.
Potrząsnąłem nieznacznie głową
szybko się reflektując i stanowczym ruchem dłoni starłem puszczoną farbę.
Czułem jak moja prawa brew zaczyna niebezpiecznie drgać, a na czole pojawiła
się pulsująca żyłka.
Nam – Konohamaru… - szepnąłem.
Kono – Taak…? – zapytała słodko
dziewczyna
Nam – Zamorduje cię!! –
krzyknąłem.
W jednej sekundzie pojawiłem się
przed Geninem, po czym wyprowadziłem mu najpotężniejszy prawy prosty jaki do
tej pory mi wyszedł. Jego technika w tym momencie przestala działać, a Sarutobi
z zawrotną prędkością zaczął koziołkować w tył, przebijając się przez ścianę
budynku po drugiej stronie ulicy, by po chwili przebić kolejny mur, i znaleźć
się w następnym pomieszczeniu.
Chyba trochę przesadziłem… Właściciela
tego domu czeka teraz remont generalny. No cóż…
W tym momencie ze sklepu wyszedł Naruto, trzymając dwie
torby pełne ciuchów. Na szczęście, po śladzie krwi nie było już śladu.
Nar –
Co tu się stało?! – spytał żywiołowo, widząc zniszczenia jakich dokonał mój
cios.
Nam –
Nic! Zupełnie nic! Chodźmy dalej! – zacząłem go ponaglać, aby szybko oddalić
się z tego miejsca…
Po dość
obfitych zakupach, które trwały do godziny trzynastej, zacząłem wszystko chować
do ogromnej szafy. Ubrania które kupiłem potrzebowały aż cztery torby, aby je
tu przytargać. I tak nie zajmę połowy przestrzeni jaką dysponuje dzięki
ogromnej garderobie, no ale cóż. Nie należę do osób, które wymagają ogromnej
ilości miejsca.
Mimo
wszystko to układanie zajęło mi ponad godzinę. Nigdy tego nie lubiłem, o czym
świadczył bałagan w moim starym mieszkaniu. Zostało jeszcze kilka koszulek, gdy
z dołu usłyszałem Namito. Cicho westchnąłem i powolnym krokiem ruszyłem w
stronę schodów.
Gdy
wszedłem do salonu zobaczyłem, że na stoliku leży jakiś zwój. Był otwarty więc
Namikaze zdążył go już przeczytać. Spojrzałem na niego pytająco.
Nam –
Podpisz to… - orzekł po chwili ciszy.
Nar – A
co to jest? – spytałem biorąc do ręki pędzel, i stawiając pierwszy znak na
papierze.
Nam –
Formularz zgłoszeniowy – odpowiedział spokojnie.
Nar –
Na co? – ponownie zadałem pytanie, gdy złożyłem już swój podpis, po czym
wziąłem zwój do ręki i zacząłem go czytać.
Nam –
Drogi chłopcze… Właśnie zostałeś zgłoszony i przyjęty…
Nar –
Egzamin na Chuunina?!
Mam nadzieje, że się wam spodoba!
Jak może zauważyliście zmieniłem trochę wygląd bloga :)
Przekroczyliśmy również pięć tysięcy wyświetleń!! Jest mi bardzo miło z tego powodu :)
Gorąco liczę na wasze komentarze!!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)
Muahahaha xD!!
OdpowiedzUsuńNamito nosebleed :P ahhh ten Konohamaru!
Naruto i Egzamin na Chunina? ;> *zaciera rączki* liczę na dobre widowisko >.<
Czekam na next!
wielki musi być ten pokój ! i super widok na Konohę *_*
OdpowiedzUsuńI Egzamin na Chunina, nieźlee, i Konohamaru szczery xD
Pozdrawiam i czekam na nexta ;)
A kiedy Naruto dowie się prawdy o swojej rodzinie?! Jestem zniecierpliwiona czekaniem na jego reakcje!
OdpowiedzUsuńZnalazłam bloga przez przez przypadek i jestem zachwycona! Super ff. Namito to już w ogóle, epicka postać! ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!
Uwielbiam twój blog. Widzę, że wpadliśmy na podobne pomysły. Zapraszam też do mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://rodzina-namikaze.blogspot.com/
Eh, co ja moge do tego dodać?
OdpowiedzUsuńUśmiałam się, jak głupia, przyznaję.
Namito od samego początku skradł moją sympatię - nie dość, że jest bratem Minato, to jeszcze wykreowałeś go tak, że nie da się go nie lubić, przynajmniej w moim przypadku, heh :)
Egzaminy na chuunina? Nieźle. Ogólnie, mnie się podoba, jak opisujesz walki, więc nie mogę się doczekać tego widowiska.
No, i Konohamaru, hehehe.
Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie na nowe notki.
Naruto i szał zakupów, nice :D Konohamaru dowalił tym jutsu Namito, dobre^^ Ale biednego nie ominęły niestety konsekwencje:D Huhu egzamin na chuunina, to będzie interesujące^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHaha należało się Konohamaru za takie jutsu :P A ten tekst że to Naruto jednak dużo lepsze to mnie rozbroił. Nie mogę się doczekać egzaminu na chuunina.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na next.