31 lipca 2013

35. Porwanie

Koniec misji jest już blisko!


         Ta naprawdę długa drzemka spowodowała, że kompletnie straciłem rachubę czasu. Nie dość, że nie wiem która jest godzina, to na dodatek jestem strasznie głodny. Wątpię, by ten gość który tu rządzi zaryzykował i przyniósł mi coś do jedzenia. Cóż, przynajmniej fotel jest bardzo wygodny. Jednak nie mogę w nim ciągle siedzieć. Co jak co, ale ten gabinet to całkiem dobre miejsce obserwacyjne.
         Podszedłem powoli do jednej ze szklanych ścian. Na tym piętrze roiło się od strażników. Aż tak się mnie boją, co? Spojrzałem w dół. Tym razem się mocno zdziwiłem, bowiem to co zobaczyłem, wyglądało dość dziwnie. Wszyscy ochroniarze, w swoim pełnym wyposażeniu po prostu sprzątali. I to dość sumiennie. Od kiedy takie czynności wchodzą w zakres ochrony? Coś mnie ominęło? Ci ludzie wyglądają bardziej na niewolników, niż pracowników, a przecież w umowach o pracę nie było nic wspomniane o takich obowiązkach. Choć z drugiej strony dzieją się tu naprawdę złe i dziwne rzeczy, więc… chyba nie zjadłbym tego, co ewentualnie by mi przynieśli.
         Jeśli wszyscy sprzątają, to oznacza, że niedługo znów pojawią się tu tłumy ludzi. Eh, trzeba będzie się przygotować do wielkiego show. Pozostaje mi tylko wierzyć, że Naruto i Sakura sobie przez chwilę beze mnie poradzą. Chociaż, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wszystko będzie działo się zgodnie z planem naszych przeciwników. Tylko do pewnego momentu, ale jednak. Myślę, że to już czas, aby usiąść na środku tego pokoju, zamknąć oczy i skoncentrować się na kilku ważnych sprawach…

         Wstałem wcześniej od Sakury! Rzadko się zdarza, żeby nasza droga i sumienna medyczka tak długo spała. Muszę jej o tym wspomnieć kiedy już się obudzi. Ciekawe jaka będzie jej mina.
         Dziś jest dość chłodno. Wieje całkiem silny wiatr, a niebo zrobiło się pochmurne. Nie wykluczone, że w najbliższym czasie będzie padać. Dlatego założyłem dziś swoje ulubione pomarańczowe dresy i czarną bluzę. Stojąc przed namiotem i wpatrując się od dłuższej chwili w niebo, zapomniałem po co tak naprawdę wyszedłem. Potrząsnąłem głową i ruszyłem w stronę jeziorka, by obmyć twarz. Gdy już się tam znalazłem, uklęknąłem, a w tafli krystalicznie czystej wody zobaczyłem swoje odbicie. Nie wiem czemu, ale w tym momencie pomyślałem o Namito. Niby kazał się nie o nic nie martwić, ale coś nie dawało mi spokoju. W najbliższym czasie coś się wydarzy. I nie będzie to chyba nic dobrego…
         Westchnąłem, nabrałem wody w dłonie i zanurzyłem w niej twarz. Czynność powtarzałem jeszcze kilka razy, poczym wytarłem się ręcznikiem, który zawiesiłem sobie na szyi. Następnie powoli zacząłem wracać do obozu.
         Gamakichi, Namito na pewno nie wrócił? spytałem się żaby, gdy dostrzegłem, że namiot Mistrza jest zamknięty.
         Na sto procent odparł Odkąd wyruszył, nie po nim żadnego śladu.
         Rozumiem… westchnąłem i postanowiłem wrócić do siebie.
         Mimo wszystko byłem jeszcze dość zaspany, więc chciałem jeszcze trochę poleżeć. Nawet pogoda nie zachęca do przebywania na zewnątrz. Jednak, gdy tylko wsadziłem głowę do środka namiotu, moje wszelkie troski nagle gdzieś zniknęły. Teraz chyba liczyło się tylko to, by przeżyć. Zobaczyłem bowiem przebierającą się Sakure, a dokładniej była ona w trakcie zmieniania koszulki. Zielonooka dość szybko dostrzegła, że coś wystaje przez wejście, a mianowicie moja głowa. Poczułem tylko, jak po mojej skroni spływa kropla potu, a serce zamiera w bezruchu. Szybko zamknąłem oczy i przygotowałem się na cios sprawiedliwości.
         Naruto, mógłbyś wyjść? spytała miło Haruno.
         Już nie żyje, ona chcę żebym wyszedł! Zaraz, chwila moment. Ona chcę żebym wyszedł? Nie uderzyła mnie? Nie zrobiła krzywdy ani nic? Czy ja śnię? Niech mnie ktoś uszczypnie!
         A zresztą, nieważne, już się ubrałam nagle dodała różowowłosa, a ja w tym samym momencie otworzyłem oczy, które na pewno były zdecydowanie większe niż zwykle Coś się stało? Dziwnie wyglądasz!
         Ja.. ty.. ten.. no.. ciebie.. zacząłem się jąkać, nadal byłem przerażony i niesamowicie zaskoczony Wszystko w porządku! w końcu się opanowałem, a następnie wszedłem do środka.
         To dobrze, bo wyglądałeś jakbyś zobaczył coś naprawdę strasznego! Sakura się zaśmiała, ale doskonale wiedziałem, że wie dlaczego tak wyglądałem Ale następnym razem warto zapytać, czy możesz wejść dodała pouczająco.
         Wybacz, myślałem, że jeszcze śpisz odparłem, siadając na swoim śpiworze Nigdy bym nie pomyślał, aby cię podglądać czy coś w tym stylu! starałem się wybrnąć z tej dosyć niezręcznej sytuacji, aby nie wyjść na kogoś takiego jak Jiraiyasensei.
         Dobra dobra, ja i tak cię za dobrze znam! odrzekła z uśmiechem Haruno Pewnie nie raz podczas twojej podróży używałeś tych swoich zboczonych technik! moja przyjaciółka najwidoczniej naprawdę chciała mi trochę dogryźć.
         Oczywiście, że nie! szybko zaprzeczyłem Namito raz przyłapał mnie, jak… ugryzłem się w język No zabronił mi tego robić! próbowałem się ratować, ale wiedziałem, że się wkopałem.
         Eh, pewne rzeczy chyba nigdy się nie zmienią, co? spytała Sakura, jednocześnie kiwając głową.
         Nie, nie zmienią się… odparłem i nie wiedzieć czemu, zamyśliłem się nad jej słowami.
         Chyba pora iść na śniadanie, choć raczej powinnam powiedzieć obiad westchnęła Haruno Nie wierzę, że tyle spaliśmy!
         Każdemu się może zdarzyć wzruszyłem ramionami Ale tak, trzeba iść coś zjeść! Jestem już głodny! w momencie, kiedy to mówiłem głośno zaburczało mi w żołądku.
         Skoro tak, to nie możemy pozwolić temu panu dłużej czekać! zaśmiała się zielonooka i wskazała na mój brzuch.
         Po minucie byliśmy już na zewnątrz. Dziś moja przyjaciółka, oprócz tego co zdążyłem już zobaczyć, ubrała się w swój tradycyjny strój, który idealnie pasował do takiej pogody. Po przywitaniu dziewczyny z naszym ropuszym przyjacielem, skierowaliśmy się w stronę miasta. W trakcie naszego spokojnego spaceru, że tak powiem, Sakura rozgadała się na temat, który jest w stanie zanudzić chyba każdego słuchacza, a mianowicie zakupy. Matko! Gdybym miał do roboty cokolwiek innego, na pewno bym to zaczął robić. Niestety, byłem skazany na wysłuchiwanie jej opinii na temat wszystkich tutejszych sklepów, ciuchów, biżuterii, kosmetyków i tak dalej… Przynajmniej widok bramy miasta ucieszył mnie tym razem jak nigdy! Specjalnie przyśpieszyłem kroku, aby jak najszybciej znaleźć się w restauracji w której jedliśmy wczoraj obiad.
         Po złożeniu zamówienia miała nastąpić chwila, podczas której Haruno mogłaby wrócić do wcześniej przez siebie wybranego tematu westchnień i żali, dlatego postanowiłem ją uprzedzić i przejść na bardziej poważne tony rozmowy, takie jak nasza misja na przykład.
         Wiesz… zacząłem Jest już po piętnastej, a Namitosensei wciąż nie dał znaku życia…
         Co masz na myśli? Przecież kazał nam się nie martwić i robić swoje! Nie wiem czemu tak się to zadręcza… odparła szybko Sakura Na pewno spotka się z nami wieczorem!
         Ale wciąż…! nie było mi dane dokończyć, gdyż w tym momencie zostały nam podane zamówione posiłki, trzeba przyznać, że dość szybko.
         Smacznego! powiedziała moja towarzyszka.
         Smacznego… odrzekłem cicho i pogrążyłem się we własnych rozmyśleniach, dość mozolnie spożywając swoje danie.
         Jak znam Namito, to dałbym sobie uciąć rękę, że do tej pory dostalibyśmy od niego chociaż jedną, byle jaką informacje. Mimo, że wygląda kogoś, kto nigdy za bardzo się niczym nie przejmuje, to zawsze dba o to, o co musi zadbać, czyli w tym wypadku nasza dwójka. Rany, mam coraz bardziej złe przeczucia.
         Sakura, obiecaj mi, że jeżeli coś cię zaniepokoi, od razu mi o tym powiesz, dobrze? zwróciłem się do przyjaciółki, zaś ta zaskoczona moją powagą o mało się nie zakrztusiła.
         Do.. dobrze odparła po chwili, gdy już mogła normalnie mówić.
         Co ciekawe, Haruno nie miała pytań. Patrzyła się na mnie za to z troską. Trochę mnie to denerwowało, że moja towarzyszka trochę lekceważąco podchodzi do tej misji. Nie takie rzeczy działy się podczas trwania o wiele bardziej błahych zadań powierzanych mi przez Namito. Choć z drugiej strony nie mogę jej się dziwić, sama mówiła, że jest to jej pierwsza misja od bardzo długiego czasu. No i nie przeżyła tego co ja podczas treningu. Na pewno dziwne wydałoby się wam, że zasypiacie w swoim namiocie, a następnie budzicie się w jakiejś piwnicy przywiązani do słupa, a dookoła was leżą porozrzucane wszelkiej maści narzędzia do zadawania bólu. Najbardziej wtedy przeraził mnie jednak zakrwawiony tasak, który znajdował się jakiś metr ode mnie. Okazało się, że niedaleko miejsca w którym rozbiliśmy obóz swoją kryjówkę miał jakiś psychopata, który od jakiegoś czasu nękał okolicę. Namito zorientował się we wszystkim dość szybko, gdyż pojawił się przy mnie pięć minut po moim przebudzeniu, po czym zajęliśmy się lokalnym oprawcą. Gdy oddaliśmy tego typa w ręce miejscowych władz, ludzie chcieli obdarować nas wszystkim co mają, ale zgodnie i uprzejmie odmówiliśmy, a następnie zniknęliśmy bez pożegnania. Namikaze uważał, że im mniej o nas słychać, tym lepiej.
         Mógłbym opowiedzieć jeszcze nie jedną zwariowaną historię, ale nie to jest w tej chwili ważne. Mimo, że Sakura pozytywnie zareagowała na moją prośbę, nie mogę pozbyć się złych przeczuć. To się robi naprawdę irytujące… Czy nie mogę zacząć myśleć o czymś bardziej przyjemnym?
         Naruto! Ej, Naruto! wołała mnie Haruno Co z tobą? Jedzenie ci stygnie…
         Oh.. westchnąłem, bo rzeczywiście, od dłuższej chwili wpatruje się w jakiś martwy punkt na stole Przepraszam, zamyśliłem się…
         To ostatnio coraz częściej ci się zdarza! dziewczyna szybko mi odpowiedziała i dodała Myślę, że mam dobry sposób na oderwanie cię od tych trosk… choć będę później pewnie tego żałować to ostatnie szepnęła już sama do siebie.
         Co to za sposób? spytałem z ciekawością.
         Dowiesz się w swoim czasie, a teraz jedz! rozkazała Nie możesz chodzić cały dzień głodny!
         Zachęcony propozycją dziewczyny szybko skończyłem swój obiad. Po zapłaceniu, Sakura kazała mi milczeć i po prostu za nią iść. Nie miałem pojęcia co ona może kombinować, ale coś podpowiadało mi, że muszę się jej tym razem posłuchać. Szliśmy przez miasto dość długo, mijając tych wszystkich przechodniów. Szczerze, nawet nie chciało mi się obserwować okolicy, na szczęście jednak, moja towarzyszka bacznie się rozglądała. Mimo wszystko, na zielonookiej można polegać i to mnie cieszy. Można powiedzieć, że dziewczyna się stara.
         Po kilkunastu minutach ciągłego marszu Haruno w końcu się zatrzymała. Spojrzałem na nią zdziwiony, nie wiem czemu, pewnie w końcu dotarliśmy. Moja przyjaciółka wskazywała na budynek po lewej stronie ulicy. Powoli obróciłem się w jego stronę…
         Łaźnia? spytałem zaskoczony Czemu nie… podrapałem się po głowie Może gorąca kąpiel dobrze mi zrobi!
         Też mam taką nadzieję odparła z uśmiechem Sakura Zaraz po tym jak się już wymoczysz idziemy do tego klubu dodała poważnie Więc nie traćmy czasu i… nie zdążyła dokończyć, gdyż ja pewnym krokiem ruszyłem w stronę drzwi wejściowych.
         Po dziesięciu minutach siedziałem już w dość dużej wannie. Miałem szczęście, bo oprócz mnie nikogo teraz tutaj nie było. Nie wiem jak w sekcji dla dziewczyn i wole chyba nie wiedzieć. Aż strach pomyśleć, co by mi zrobiła Sakura, gdybym próbował podglądać. A jak przypomnę sobie opowieść o Erosenninie, to już w ogóle… aż przechodzą mnie dreszcze! Muszę się odprężyć. Może rzeczywiście jestem zbyt spięty. A może nie… cóż, nie będę teraz o tym myślał. Oddam się za to przyjemności, jaką nie wątpliwie jest ta kąpiel!

         Wszystko wygląda już na gotowe. Strażnicy nie dawno przestali sprzątać, zapalane są światła. Cały personel zaczął zajmować swoje miejsca. Dobrze, że zamknęli mnie w tym miejscu. Dzięki temu mogłem jako tako przygotować się na każdą ewentualność. Choć wątpię, by udało mi się ich powstrzymać od razu, to jestem pewien, że nasza misja zakończy się pełnym sukcesem. Mimo, że wciąż jest wiele niewiadomych, na przykład kto prowadzi te eksperymenty, lub kto jest właścicielem tego miejsca, to w ten wieczór, dostanę odpowiedzi na te, jak i inne pytania. Pozostaje mi tylko przygotować się do wydarzeń, które niedługo będą miały miejsce. I jak kocham swoją Wioskę, to jak stąd wyjdę, zjem chyba konia z kopytami…
         Oho, drzwi do klubu zostały otwarte, nie ma więc na co czekać!

         Długa ta kolejka, co? spytałem Tym razem Namito nie zrobi nic, co pozwoliło by nam szybciej wejść.
         Niestety, ale co poradzisz westchnęła Sakura Musimy po prostu być cierpliwi!
         To chyba nie jest moja mocna strona, wiesz?
         Wiem…
         Pomysł mojej towarzyszki mogę dodać do bardzo udanych. Kąpiel pozwoliła mi się trochę odprężyć, co poczułem gdy znaleźliśmy się na ulicy, choć nie mogę powiedzieć, że niepokój mnie opuścił. Pewne jest tylko to, że wypocząłem. Rozglądając się dookoła nic szczególnego nie zauważyłem, więc postanowiłem… nic nie robić. Nie jest to zbyt ambitne zajęcia, ale cóż, nic lepszego do roboty obecnie nie mam. Nawet Sakura była trochę niezadowolona z naszej pozycji, co było widać, gdyż nerwowo spoglądała w stronę wejścia.
         Powoli, ale jednak, przesuwaliśmy się do przodu, by w końcu po trzydziestu minutach stania w kolejce, stanąć przed bramkarzem. Po krótkiej rewizji zostaliśmy wpuszczeni do środka. Widok ten sam co wczoraj. Pełno ludzi, głośna muzyka itd…
         Zacząłem rozglądać się za Namito. Nigdzie jednak nie dostrzegłem jego charakterystycznych blond włosów, które były łudząco podobne do moich. Czasami mam wrażenie, że to nie jest dzieło przypadku, ale… co zrobić. Jako, że go nie znalazłem, wskazałem Sakurze, byśmy przeszli w głąb klubu. Przeciskając się przez tłum, nagle ktoś wpadł na moją towarzyszkę. Zaskoczony całą sytuacją pomogłem zielonookiej wstać, a następnie chciałem zwrócić się do tego gościa. Jednak jego już nie było. Dziwne, ja bym chociaż przeprosił czy coś, a ten po prostu zniknął.
         Wszystko w porządku? spytałem na tyle głośno, by dziewczyna mogła mnie usłyszeć.
         Tak, dzięki za troskę! odparła.
         Wiesz co, chodźmy tam gdzie wczoraj, może Namito nas tam znajdzie! zaproponowałem.
         Dobra myśl!
         Po chwili ponownego przeciskania się przez tą rzesze ludzi, w końcu znaleźliśmy się przy stoliku, przy którym wczoraj siedzieliśmy. Jednak, Namikaze się nie pojawił. Gdyby tu był na pewno już by nas znalazł. Za to Sakura stwierdziła, że musi mnie przeprosić i odeszła. Ciekawe co jej się stało. Wiedziałem, że toaleta jest gdzieś na dole, więc zza barierki obserwowałem przez chwilę poczynania przyjaciółki, aż w końcu zniknęła mi z oczu. Mijały minuta za minutą, a Haruno nie wracała. Po dziesięciu minutach zacząłem się martwić, a po piętnastu nie wytrzymałem i wręcz pobiegłem na dół, aby sprawdzić co z nią. Spytałem się gdzie jest toaleta, okazało się, że po drugiej stronie budynku. Musiałem przebić się przez parkiet taneczny. Świetnie! Trochę mi to pewnie zajmie, ale co zrobić. Eh, kto umieścił łazienki w takim trudnym do dotarcia miejscu!
         Gdy byłem w połowie drogi, poczułem, że ktoś mnie szturchnął. Szybko się odwróciłem. Był to Namito! Co mnie zdziwiło, to to, że był ubrany w swój strój Shinobi, a jego mina nie była zbyt zadowolona. Blondyn wskazał, że mam się zatrzymać, a sam ruszył w stronę miejsca, z którego puszczana była muzyka. Po chwili tam wskoczył, lądując na sprzęcie, przez co wszystkie głośniki momentalnie zamilkły. Namikaze stanął przed gościem który się tym obsługiwał i wyprowadził mu potężny cios w głowę. Ten nawet się nie bronił, więc padł nie przytomny na ziemie. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni tym co się dzieje. Mój mistrz jednak nie się tym nie przejmował i wziął jeden z mikrofonów.
         Słychać mnie? spytał, a jego głos wydobył się również z głośników To świetnie! Moi drodzy, przepraszam, że przerwałem wam jakże świetną zabawę, ale niestety na dzisiaj to już koniec! Proszę was o opuszczenie tego miejsca!
         Chyba żartujesz! krzyknął ktoś z tłumu Niby dlaczego mielibyśmy stąd wychodzić?!
         Jeśli tego nie zrobicie, zginiecie odparł szybko i chłodno Namito.
         Tłum chyba nie wziął tego ostrzeżenia poważnie, bo zaczął buczeć i gwizdać. Namikaze pokiwał tylko głową, a następnie spojrzał w górę. Również podniosłem wzrok. Pod dachem podwieszone było jakieś pomieszczenie. Nie za bardzo wiedząc o co chodzi, wróciłem do Namito. Ten dość złowieszczo się uśmiechał. Nagle miejsce, na które przed chwilą patrzyłem wybuchło! Ludzie zaczęli krzyczeć i rzucili się w stronę wyjścia.
         O! Teraz to uciekacie, co? zakpił z tłumu blondyn A jak się was prosi, to buczycie i macie wszystko gdzieś! dodał i rzucił mikrofon na ziemie, bo w jego stronę zaczęli biec strażnicy.
         Byli oni uzbrojeni w różnej maści broń, a ja żadnej nie miałem. Na szczęście Namikaze pomyślał chyba o tym samym, bo po sekundzie znalazł się przy mnie i podał mi swój kunai, a następnie przyjęliśmy formację obronną.
         Możesz wyjaśnić o co tu chodzi?! spytałem.
         Zaraz się dowiesz! Musimy tylko zająć się tymi typami! krzyknął Ścigamy się kto więcej? zaproponował, czym całkowicie mnie zaskoczył.
         Spojrzałem na niego, a on na mnie. W tym momencie byłem jeszcze bardziej zaskoczony. Namito wszedł w Tryb Mędrca. Musiał mieć gdzieś klona który zbierał dla niego energię.
         A mam jakieś szanse? spytałem z bezradnością.
         I tak byś nie miał, ale to zawsze jakaś zabawa! odparł i rzucił w stronę pierwszego lepszego przeciwnika swoim kunaiem.
         Gdy tylko broń była odpowiednio blisko, blondyn pojawił się przy niej i uderzył. Cios nawet nie doszedł do wroga, ale nie było takiej potrzeby. Żabie Kumite zrobiło swoje, a Namikaze mógł skupić się już na kolejnym celu. Nie mogłem zostać w tyle, więc również rzuciłem się w wir walki. Nasi oponenci nie byli zbyt dobrzy, dlatego też starałem się pokonywać ich jak najszybciej. Chwyt z rywalizacją chyba zadział!
         Czternasty! Piętnasty! krzyczał Namito, za każdym razem jak kogoś powalił.
         Muszę przyznać, że technika, z jaką mój Mistrz rzuca swoimi kunaiami, jest nie powtarzalna. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, ile czasu musiał włożyć w opanowanie tej sztuki. Gdy tylko pojawia się przy jednym ostrzu, łapie je w rękę i posyła dalej, a drugą ręką zadaje cios. Wszystkie te ruchy działy się w ułamku sekund. Dlatego też, po dziesięciu minutach walki, wszyscy strażnicy leżeli na ziemi, a Namikaze wygrał nasz konkurs z wynikiem trzydziestu czterech do trzynastu.
         Uff, dobra rozgrzewka! powiedział blondyn i poklepał mnie po plecach W końcu mogłem rozprostować kości!
         Czemu zjawiasz się dopiero teraz? spytałem.
         Heh, znowu pytasz. Chyba powinniśmy najpierw uratować Sakure, co?
         Jak to uratować?! krzyknąłem przerażony.
         Spokojnie, nic jej nie będzie, przynajmniej poważnego. Dzięki Trybowi doskonale wiem gdzie jest oraz kto ją porwał. Dzięki temu cała ta układanka zaczyna mi się powoli układać. Wiem też gdzie jest szef tego miejsca, ale… on nie jest w tej chwili ważny!
         Wciąż nie odpowiedziałeś mi na moje pierwsze pytanie… westchnąłem.
         Ah! Wybacz! Widzisz, byłem zamknięty, a raczej uwięziony w tym pomieszczeniu które, wybuchło. Ktoś tu jednak albo miał złe informacje, albo został oszukany, ściany miały niby pochłaniać chakre. No wiem tylko tyle, że na pewno tego nie robiły, a żeby zablokować moje Hiraishin no Jutsu… cóż to inna bajka! Namito opowiadał to wszystko dosyć beztrosko.
         No dobra! Ruszajmy uratować Sakure! krzyknąłem W którą stronę musimy iść?!
         Już prowadzę, ale zanim to, to muszę cię o coś spytać… ton blondyna był poważny.
         O co chodzi?
         Masz może coś do jedzenia?


Rozdział trochę krótszy niż poprzednie, musicie mi wybaczyć!
Niezwykle cieszę się, że ilość wyświetleń przekroczyła 50 tysięcy! Nie sądziłem, że doczekam tego momentu tak szybko! Dziękuje wam!
W tym miejscu chciałbym wam polecić tą oto stronę http://wywiady-z-autorami-blogow-o-naruto.blogspot.com/ Powstała ona całkiem nie dawno, ale myślę, że jej tematyka jest bardzo ciekawa, no i można dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy! Zapraszam!
Gorąco zachęcam was do komentowania!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)

7 komentarzy:

  1. "Masz może coś do jedzenia?" - w tym momencie cała powaga sytuacji poszła się jebać ;D hahaha.
    Rozdział bardzo dobry, trzymający w napięciu i jak zawsze dobrze przemyślana akcja :).
    Czekam na next, of course! Weny i chęci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!! Oczywiście pierwsze ratować Sakure-chan!! Hahah i zgadzam się z poprzednikiem to zdanie zabiło powagę xD Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha końcówka mnie rozwaliła XD. Super notka :D:D. Super akcja, jednym słowem Ekstra :D. Bardzo mnie ciekawi co dalej :P.

    5/5

    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka genialna. Końcówka mnie rozbawiła hehe. Teraz tylko niech Naruto uwolni Sakure i będzie cacy. Będę czekał na następną notkę, mam nadzieję że szybko ją wstawisz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział świetny.... hahha Naruto przejmuje się, że Namito nie ma, a Sakura traktuje to jako normalna rzecz.... Namito udało si wydostać, a Sakura została porwana.... choć myślę, ze jej porywacze, sami ja oddadzą, jak ona się zdenerwuje...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś/eś nominowana do Liebster Blog Awards
    Więcej info na http://akumairi-sasunaru.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne. Biedny Namito, zgłodniał xD Ale wiesz co, dopóki Namito nie uaktywnił trybu mędrca, to nie do końca wierzyłam, że to naprawdę on ;)
    Czekam na kolejny rozdział i gratuluję nominacji ;D

    OdpowiedzUsuń