14 lipca 2013

34. Kilku nieproszonych Gości

 Czego ciekawego dowiedzą się nasi bohaterowie?



                No nieźle! Ostatnio taki tłum ludzi widziałem na stadionie w Wiosce, podczas egzaminu! Tylko tam była przynajmniej otwarta przestrzeń i nie było tak słychać tego gwaru. W połączeniu z bardzo głośną muzyką, cóż… trzeba się do tego przyzwyczaić. Gorzej tylko z komunikacją między mną, a resztą drużyny. Przed chwilą np. Sakura coś do mnie mówiła, a i tak nie usłyszałem ani jednego słowa! Namito za to, doskonale zdawał sobie z tego sprawę i w ogóle się nie odzywał. To dlatego tak zależało mu na wcześniejszym przekazaniu nam szczegółów i wytycznych.
                W pewnym momencie, Sensei wykonał gest, mówiący, że od tej pory rozpoczyna się nasze zadanie, oraz, że mamy się rozdzielić, poczym nagle zniknął w tłumie. Wiadome nam było, że Namikaze będzie pracował sam, a ja mam zostać z Sakurą, aby przypadkiem nic jej się nie stało. Szczerze, to myślę, że mam pilnować aby to ona nie zrobiła komuś krzywdy, czy coś…
                A więc tak, mamy szukać czegoś podejrzanego. Tylko co może wydać mi się podejrzane? Przecież tu wszystko takie jest! Ludzie, pracownicy, napoje. Impreza coraz bardziej się rozkręcała. Ciekawe czemu w Liściu nie ma takiego miejsca? A może jest, tylko o tym nie wiem? Rany…
                Pociągnąłem Sakure i wskazałem, abyśmy udali się na wyższe piętra, które tworzyły okrągłe tarasy nad główną salą. Z nich łatwiej będzie obserwować całe towarzystwo. Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że się zgadza i po kilku chwilach znaleźliśmy się na górze. Było tu trochę mniej ludzi, oraz co dziwne, zdecydowanie ciszej niż na dole. Po za tym, dookoła porozstawiane były stoliki i krzesła, a jeśli spojrzeć w głąb tego piętra, to było tu kilkanaście specjalnie przygotowanych okrągłych, fioletowych kanap. Były pewnie do wynajęcia na dany wieczór. Nas to jednak nie obchodziło i zajęliśmy pierwszy lepszy dwuosobowy stolik.
                Jak myślisz, znajdziemy coś? spytała Sakura.
                Cii… nie tak głośno upomniałem ją i rozejrzałem się dookoła Nie możemy zwracać na siebie uwagi dodałem tak, aby mogła mnie usłyszeć, a zarazem nikt inny nie Przy odrobinie szczęścia może nam się uda, ale…
                Ale co?
                Nie podoba mi się tu orzekłem posępnie Mam złe przeczucia, że coś się stanie.
                A co się tu może stać? Haruno chyba mi nie wierzyła Właśnie dlatego powstało to miejsce, aby wszyscy mogli się tu wyładować, nie szkodząc innym.
                Może masz rację opadłem na oparcie Lecz to i tak nie zmienia moich odczuć.
                Nie bądź taki ponury! W końcu mamy udawać, że dobrze się bawimy! Trochę więcej uśmiechu poproszę! odparła Sakura i się uśmiechnęła, na co zareagowałem tym samym No widzisz! To nie takie trudne!
                A co, jeśli to ty na mnie tak działasz? spytałem chytrze i oparłem się o blat stołu.
                Przestań! odparła lekko zarumieniona Haruno W tym miejscu jest wiele dziewczyn, pewnie akurat za mną szła jakaś…
                Rety! zaśmiałem się I weź tu bądź romantyczny czy coś, no po prostu się nie da!
                To nie czas i miejsce na takie zabawy! oburzyła się zielonooka.
                Oh, przepraszam, że Panią uraziłem! postanowiłem się z nią podroczyć, tak samo jak ona całkiem nie dawno ze mną Ciekawe, czy gdyby ON był na moim miejscu, to też byś się tak zachowywała?
                Naruto, jak możesz? ooo chyba trafiłem w czuły punkt Oczywiście, że tak, idioto!!
                Oh całkowicie zaskoczyła mnie tą odpowiedzią, no i nazwała mnie idiotą, co dawno się jej nie zdarzało A dlaczego?
                Jak mogłabym się zachowywać inaczej dla osoby, której nie widziałam od tak długiego czasu? Zresztą, nawet nie wiemy czy on żyje! odparła pewnie. Słysząc to delikatnie się uśmiechnąłem. Ciekawe od kiedy jest taka obojętna wobec Sasuke?
                Skoro tak sądzisz! odpowiedziałem, nie za bardzo jednak wiedząc co dalej. Dlatego zmieniłem temat Co uważasz o tym lokalu? Jakieś osobiste spostrzeżenia?
                Nie mam za bardzo z czym tego wszystkiego porównać odparła, wcześniej rozglądając się na wszystkie strony Pewnie Sensei będzie miał trochę więcej do powiedzenia na ten temat  dodała.
                Taa! westchnąłem Swoją drogą, jestem ciekaw, co on porabia…
                Nic specjalnego, wierz mi.
                Ten głos dochodził zza moich pleców. Błyskawicznie się odwróciłem. Ten człowiek zaczyna mnie przerażać! Nikt nie wie kiedy się pojawia lub znika. Chodzi oczywiście o Namito, który jak gdyby nigdy nic stał sobie oparty o barierkę i spoglądał to tu, to tam. Skoro on pojawił się przy nas tak wcześnie, to albo znalazł coś, o czym my musimy wiedzieć, albo mu się nudzi. Zaraz na pewno się dowiemy!
                Co ty tu robisz, Sensei?! Jeśli dowiedzą się, że jesteśmy razem to… mimo wszystko zacząłem mówić dość nerwowo.
                I tak już to wiedzą... odrzekł bardzo spokojnie blondyn.
                Ah, no chyba, że tak… westchnąłem.
                Zauważyliście coś podejrzanego? spytał, przysiadając się do nas.
                Nie za bardzo… odparła pokornie Sakura.
                No właśnie! szybko i zaskakująco odpowiedział Namikaze Tutaj wszystko jest zbyt idealne! wyjaśnił Po za tym wiem, że nawet nie zaczęliście się porządnie rozglądać, ale to inna sprawa dodał, czym trochę nas speszył Ale nie przejmujcie się, na waszym miejscu też bym tak zrobił, młodzi jeszcze jesteście oh, jaka wyrozumiałość Dobra! Macie wolną rękę, róbcie sobie co chcecie zakończył i wstał I pamiętajcie, żadnego picia! rzucił na pożegnanie i odszedł.
                Gdy Mistrza nie było na horyzoncie, spojrzałem na Sakure, ona zaś patrzyła się na mnie. Chyba czekaliśmy, aż któreś powie byle co, by tylko wyjść z tej kłopotliwej sytuacji. No bo tak nastawialiśmy się na obserwacje i w ogóle, a tu proszę mamy wolne. Namito jak zwykle zaskakuje i sprawia, że za cholerę nie wiem co robić.
                Dooobra, co się stało? spytała dla żartu Haruno Czyli, że możemy sobie stąd po prostu wyjść, tak?
                Na to wychodzi odparłem obojętnie Ale skoro już tu jesteśmy, to czemu się trochę nie rozerwać? zapytałem tajemniczo.
                Co masz na myśli? zaciekawiłem ją.
                Pora przejść do rzeczy. Uśmiechnąłem się, po czym wstałem i do niej podszedłem, a następnie wystawiłem ku niej dłoń.
                Zatańczymy?

                Ehh te dzieciaki. Skoro i tak nic nie znajdą, to niech się chociaż trochę pobawią. Naprawdę, to miejsce zaczyna mnie przerażać. Gdyby wpadła tu kontrola, to z miejsca mogłaby stwierdzić nienaganność wszystkiego! Dosłownie! Tu chyba nawet podłoga jest czystsza niż w szpitalu w Liściu.
                Chociaż oszczędziłem roboty moim podopiecznym, nie oznacza to, że sam nic nie zrobiłem. Pieczęć została już umieszczona, większość ważniejszych punktów zapamiętanych. Jedyne z czym mogę mieć problem, to oszacowanie ilości strażników. Jest ich tu mnóstwo. Mimo, że większość stoi pod ścianami, to zauważyłem, że kilku kręci się zawsze wśród gości.
                Sądziłem, że siedząc przy największym barze w lokalu, jednocześnie powoli sącząc kieliszek sake, dowiem się czegoś ciekawego. Cóż rzeczywistość okazała się inna, bo obsługa wyglądała równie ponuro i sztywnie jak ochrona, a młodzi ludzie nie zatrzymywali się tu na dłuższe konwersacje. Wszystkie metody Jiraiyi mnie zawodzą… a do jednej z nich na pewno się nie ucieknę! Nie jestem aż tak zdesperowany! Cóż, trzeba będzie się temu wszystkiemu przyjrzeć po zamknięciu.
                Jedyne co mi teraz pozostaje do zrobienia, to dopicie mojego sake i udanie się do obozu. Chociaż z drugiej strony nie mam już nic do czytania, a spać mi się za bardzo nie chcę. Mogłem wziąć więcej książek. Swoją drogą medycyna jest bardzo ciekawa! Nawet jeślibym trenował, to raczej nigdy nie osiągnął bym takiego poziomu jak Sakura czy Tsunade. Ich umiejętności skupienia chakry, oraz jej kontrola… będąc trochę bardziej w temacie, można dostrzec, jakie to jest trudne! Mają dziewczyny talent, nie ma co!
                Położyłem na ladzie odpowiednią ilość pieniędzy wraz z napiwkiem. Gdy miałem odwrócić się i wstać z krzesła, poczułem, że ktoś szturcha mnie w ramię. Powoli się obróciłem. Zobaczyłem przed sobą jakiegoś napakowanego, łysego gościa wraz z towarzyszącymi mu dwiema dziewczynami, które na zbyt porządne nie wyglądały.
                O co chodzi? spytałem obojętnie.
                To moje miejsce, a ty knypku je zajmujesz orzekł groźnie.
                A gdzie jest napisane, że to twoje miejsce? wstałem, lecz trochę śmiesznie przy nim wyglądałem, byłem niższy o pół głowy. Nie przeszkadzało mi to jednak, aby pewnie patrzeć mu w oczy.
                Posłuchaj… złapał mnie za prawe ramię Znam właściciela tego klubu, więc jeśli nie chcesz mieć kłopotów, to zejdź mi z oczu! zawołał i triumfalnie się uśmiechnął.
                Skoro tak stawiasz sprawę… odparłem lekceważąco i złapałem jego rękę, która do tej pory leżała na moim ramieniu To nie mam innego wyjścia, co? spytałem chytrze, klepnąłem go w bok i odszedłem.
                Mój nowy znajomy zaś, stał jeszcze chwilę w takiej pozycji, w jakiej go zostawiłem, by po chwili upaść bezwładnie na ziemie. Obejrzałem się jeszcze raz, by zobaczyć jak on wygląda. Blady i sztywny jak trup. Pełen sukces. Dwie jego towarzyszki patrzyły na niego z takim przerażeniem. Dawno nie używałem Genjutsu. Mimo wszystko, nie jestem w tych technikach specjalistą, ale co nie co potrafię. Nie mogłem jednak czekać do końca przedstawienia, bo zaczął się tworzyć nie mały tłum gapiów. Po drodze do wyjścia spotkałem jeszcze bawiących się Naruto i Sakure. Nieźle się ze sobą dogadywali, bo tak rozbawionych dawno ich już nie widziałem. Gdy byłem odpowiednio blisko przekazałem im, że wychodzę oraz, że mogą zostać ile chcą.
                Bez większych problemów opuściłem budynek. Miasto ogarnęły całkowite ciemności. Było też dość zimno. Rozejrzałem się dookoła. Nie dostrzegłem żywego ducha. W sumie, nie wiem która jest godzina. Myślę też, że do obozu wrócę na piechotę. I tak nie mam nic do roboty…

                Gamakichi!! wrzasnąłem na śpiącą żabę Tak pilnujesz obozu?!
                Aaa! Co?! Gdzie?! Namito?! krzyczał przerażony Ohh.. musiałem przysnąć! Już po zabawie? spytał już spokojnie.
                Nie do końca odparłem Po prostu, muszę się przygotować do dalszej części mojego zadania oraz przywitać naszego przyjaciela, który gdzieś tu się kręci… wyjaśniłem i wszedłem do namiotu.
                Przyjaciela…? zapytał sam siebie syn Szefa.
                Cóż, idąc do obozu wykryłem obecność nieznanej mi chakry. Jej właściciel chyba trochę się rozluźnił, bo po dosłownie sekundzie ukrył swoją obecność. Nasz gość jednak doskonale wiedział, że już o nim wiem, oraz o tym, że nie spocznę, dopóki go nie znajdę.
                Po kilku minutach wyszedłem z powrotem na zewnątrz. Ubrany w swój mundur Shinobi Konohy, poprawiałem jeszcze swoje nowe buty. Ten model w Liściu nosili głównie członkowie ANBU. Sięgały one bowiem prawie do kolan, nie zakrywały tylko palców u stóp. Były zapinane na zamek błyskawiczny, a żeby jeszcze lepiej przylegały do nóg, od kostek do szczytu obwiązane były solidnym materiałem. Spodnie zaś wsadzone były do środka. Oczywiście ich kolor to czarny, aby pasowały do reszty stroju. Cała reszta pozostała bez zmian.
                O kogo ci chodziło? spytał od razu Gamakichi.
                Nie jestem pewien kto to, ale mam pewne podejrzenia odparłem Pora wyruszać na łowy. A i jeszcze jedno… dodałem i rzuciłem w stronę przyjaciela zwój Są tu dalsze wytyczne dla dzieciaków, daj im to, gdy wrócą rozkazałem i ruszyłem w stronę lasu.
                Było bardzo ciemno. Zmysł wzroku był w tej sytuacji bez użyteczny. Gdy znalazłem się już mniej więcej po środku kniei, zeskoczyłem szybko na ziemie. Uklęknąłem, zamknąłem oczy,  przyłożyłem do ziemi dwa palce i zacząłem szukać jakiegokolwiek śladu chakry. Moja zwierzyna jednak dobrze się ukryła. Gdy wracałem z Miasta, biorąc pod uwagę moje obecne położenie, nieznajomą chakre wyczułem bardziej na zachód. Gdyby mój wróg był blisko, wyczułbym go nawet jeśli całkowicie ukrył by swoją obecność. Nie mam więc wyboru. Udam się na zachód.
                Po kilku minutach znów się zatrzymałem. Mniej więcej w tym miejscu wyczułem czyjąś obecność. Całkowicie skupiony, starałem się znaleźć choć najmniejszy ślad. Nie miałem już wątpliwości, mój przeciwnik był dobrze wyszkolony.
                Nagle, dookoła mnie pojawiło się dziesięć źródeł chakry! Klony! Nie jestem w stanie rozróżnić ich od oryginału. Westchnąłem, powoli wstałem i zawołałem:
                Nie myśl, że tylko ty znasz tą technikę!!
                Złożyłem pieczęć i stworzyłem tyle samo kopii co mój przeciwnik. Każdy najszybciej jak mógł ruszył za uciekającymi. Ja zaś zostałem na miejscu. Przeszedłem kilka kroków do przodu i westchnąłem.
                Długo jeszcze masz zamiar się ukrywać? spytałem zimno.
                Nikt mi nie odpowiedział, lecz po chwili z ziemi kilka metrów ode mnie wynurzył się mój oponent. Spojrzałem na niego. Miał na sobie, chyba, brązowy płaszcz zakrywający całe ciało, kaptur na głowie i maskę na twarzy. ANBU…
                Zostałem ostrzeżony, że jeden, choćby najmniejszy błąd może mnie zdemaskować. Nie pomylono się co do ciebie, Panie Namikaze orzekł obojętnie Shinobi.
                Nie jesteś ANBU Tsunade. Korzeń? zapytałem poważnie.
                Cóż, w tej sytuacji nie ma sensu kłamać. Ma Pan rację. Należę do Korzenia, a misję tą powierzył mi sam Pan Danzō w jego odpowiedzi nie było czuć żadnych emocji.
                A czego ten stary pryk tu szuka?
                Chce mieć oko na Kyūbiego. To wszystko.
                O! zaskoczył mnie, że zdradził mi cel swojego zadania Nowość, nie muszę ci nic robić, a ty udzielasz odpowiedzi! dodałem radośnie Jednak… momentalnie spoważniałem, a w mojej dłoni pojawił się kunai Nie lubię, jak gdy ktoś nie mówi mi wszystkiego!
                Dobrze wiesz, że jeśli powiedział bym coś więcej ponad to, co mogę, pieczęć na…
                Tak tak, wiem przerwałem mu Nie wiesz jednak, że mogę tę pieczęć z łatwością usunąć oznajmiłem i momentalnie pojawiłem się przed nim, uderzając go w brzuch Dlatego, abyś się za bardzo nie szarpał, zrobię to kiedy będziesz nieprzytomny i przywiązany do tamtego drzewa szepnąłem, a ANBU osunął się w tym czasie na ziemie. Amator…

                Mój nowy znajomy nie powiedział mi zbyt dużo. Dlatego zaraz po tym, jak ponownie stracił przytomność, przyzwałem odpowiednią żabę, która go połknęła, poczym kazałem jej dostarczyć go Tsunade. Ona się nim już odpowiednio zajmie. Przynajmniej na pewno dokładniej niż ja. To prowizoryczne przesłuchanie trochę czasu mi zajęło. Klub na pewno zdążył opustoszeć, dlatego aby nie tracić czasu, przeniosę się od razu do pieczęci na ścianie, przy której pojawiłem się razem z dzieciakami. Trochę ryzykuje, ale nie mam wyboru.
                No i jestem. Szybko się rozejrzałem. Czysto. Spojrzałem na dach, księżyc doskonale go oświetlał. Było tam kilku strażników, nie stanowią obecnie problemu. Przyłożyłem dłoń do budynku. W środku nikogo nie było. Chwila koncentracji i siedzę przy barze, gdzie zaczepił mnie ten łysy koleś. Rany, czy oni tu wietrzą? Bardzo tu duszno. I zdecydowanie za cicho…
                Na wszelki wypadek wyciągnąłem z kabury swój kunai. Z tego co zdążyłem już wcześniej zauważyć, najbardziej chronione podczas imprez jest podwieszane pomieszczenie na samej górze. Było ono oszklone, dzięki czemu było z niego doskonale widać cały lokal. Dlatego jest to mój pierwszy cel. Szybko wskoczyłem na barierkę ochronną pierwszego piętra i tak coraz wyżej, aż znalazłem się na mostku prowadzącym do środka tej konstrukcji.
                Gdy zrobiłem pierwszy krok, wszystko nagle zaskrzypiało, co nie powiem, trochę mnie przeraziło. Przełknąłem ślinę i szybko podszedłem do drzwi. Złapałem za klamkę, okazało się, że są otwarte, co niezmiernie mnie zdziwiło, a zarazem ostrzegło. Czyżby właściciel był tak spokojny o swój majątek, że nie zamyka swojego gabinetu? Tak, to był gabinet. Wielkie biurko z drzewa, skórzany fotel, dookoła inne wygodne siedziska. Wszystko było tutaj z najwyższej półki. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak skorzystać z tej okazji i poszperać trochę w tym ładnym biureczku.
                Otworzyłem pierwszą lepszą szufladę. Trochę papierów tu było. Zapaliłem lampkę stojącą przede mną. Szybko je przejrzałem, były to same rachunki, swoją drogą dość małe, jak na tak wielkie miejsce. Następna szuflada, tu były za to umowy o prace. Co ciekawe, wszystkie wyglądały niemal identycznie. Jedyne czym się różniły, to imiona pracowników. Ostatnia, trzecia szuflada. No! To trafiłem w coś nowego!
                Były to wyniki badań. Jednak nie były do zwykłe badania, bowiem każdy głupi zorientowałby się, że dopisek brzmiący „obiekt numer 12 nie przeżył eksperymentu” nie jest zbyt normalny. Dokładnie przyjrzałem się każdej kartce. Liczba obiektów zgadzała się z liczbą porwanych kobiet. No to wszystko jasne.
                Rozsiadłem się wygodnie w fotelu szefa. Notka przy najświeższym raporcie dała mi do myślenia. Mówiła bowiem  ona, że najlepszy materiał przybył właśnie do miasta. Ta kartka była z wczoraj. O co może chodzić? I dlaczego, do cholery, wszystko przyszło mi tak łatwo…?
                Po chwili wiedziałem czemu. Jedyne drzwi w pokoju zatrzasnęły się z hukiem, a z dołu w moją stronę zaczęły świecić wszystkie możliwe światła. No pięknie, wpadłem jak dziecko…
                Wielki Namikaze Namito złapany! z głośników zamontowanych praktycznie wszędzie rozległ się czyjś głos Być może wiesz już o tym, co się tu dzieje, ale wiesz o tym tylko dlatego, że ci na to pozwoliłem!
                Aha… zacząłem krążyć po pokoju, rozglądając się na wszystkie możliwe strony. Wszędzie było pełno strażników. Nie dobrze A oświecisz mnie może, dlaczego?
                Ależ oczywiście! Po to przecież zamontowałem wszystkie te głośniki! Dowiesz się o wszystkim!
                Nie pozostaje mi nic innego, jak rozsiąść się w twoim wygodnym fotelu i z uwagą wysłuchać tego, co masz do powiedzenia! zakpiłem sobie z tego gościa.
                Po tym jak usłyszysz, co mam do powiedzenia, nie będziesz taki pewien siebie… odparł złowieszczo.
                Zamieniam się w słuch! orzekłem, gdy usiadłem.

                Ale było fajnie, co Sakura?! spytałem, kiedy tylko moja przyjaciółka weszła do namiotu.
                Nie powiem, źle nie było! odparła z uśmiechem różowo włosa Czytałeś już, co Sensei zostawił nam w tym zwoju? zmieniła temat.
                Czekałem z tym na ciebie odpowiedziałem i otworzyłem rozkazy od Namito Hmm, nic nowego to tu nie ma westchnąłem Mamy robić to co do tej pory i nie przejmować się, jeżeli rano nie będzie go w obozie.
                Skoro tak, to trzeba się do tego dostosować! oznajmiła radośnie Haruno i weszła do swojego śpiwora Nie wiem jak ty, ale ja na dziś odpadam… ziewnęła.
                Nie dziwię ci się, nieźle szalałaś na tym parkiecie! zaśmiałem się.
                Nie wspominając o tym, kto próbował dotrzymać mi tempa! odgryzła się zielonooka.
                Bez przesady… opadłem na poduszkę Pora iść spać! rozkazałem Dobranoc!
                Taa.. Kolorowych! odpowiedziała miło Sakura i również się położyła.
                To był naprawdę zwariowany wieczór. Nigdy nie sądziłem, że w tej dziewczynie mogą drzemać takie pokłady energii. Eh, jestem naprawdę zmęczony. Trzeba wypocząć. Namito na pewno w trakcie dnia wymyśli coś nowego, coś co będzie naprawdę męczące…

                … I jeszcze jedno, Namikaze! Pokój w którym jesteś zamknięty został przystosowany do pochłaniania jakiejkolwiek chakry, którą uwolnisz! A teraz chciałbym ci życzyć miłych snów, przyjacielu! Jutro czeka nas wielki dzień! A właściwie już dzisiaj…! zakończył swoją wypowiedź gromkim, szaleńczym śmiechem. Standard.
                Moja pewność siebie rzeczywiście lekko zniknęła w połowie jego wypowiedzi, co zaowocowało tym, że zacząłem chodzić w kółko po pokoju.
                Draniu!! wrzasnąłem i uderzyłem pięścią w szybę, zostawiając na niej niewielkie pęknięcie Obiecuje ci, że nie ujdzie wam to płazem!!
                Szczerze w to wątpię, jesteś przecież zamknięty! A nikt nie przekaże twoim towarzyszom o położeniu w jakim się znaleźliście, prawda? znów się zaśmiał, lecz po chwili wszystkie głośniki zamilkły, a światła pogasły.
                Głęboko westchnąłem. Tymczasowo muszę przystać na jego warunki. Jeśli się stąd ruszę, nasz wróg zostanie ostrzeżony i ucieknie, a my stracimy szanse by ich go złapać. Oby dzieciaki były dobrze przygotowane, jutro bowiem czeka je ciężki dzień…
                Plan który został mi przedstawiony, jest nawet dobry. Wszystko jest przemyślane i w ogóle. Ktoś jednak zapomniał o jednej rzeczy, ale to będzie niespodzianka. Oczywiście mam teraz bardzo dużo czasu na rozmyślenia. W rogu pokoju stoi barek. Powoli ku niemu podszedłem. Otworzyłem go. Na widok jego zawartości, delikatnie się uśmiechnąłem. Nie pozostaje mi teraz nic innego, jak naprawdę wygodnie rozsiąść się w tym skórzanym fotelu…


Rozdział 34! Dobrze mi się go pisało, mam nadzieję, że zrobi on na was jakieś wrażenie!
Gorąco zachęcam do komentowania!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :) 

10 komentarzy:

  1. Naprawdę fajny rozdział :D zastanawia mnie co to za plan ... coś mi chodzi po głowie ale nic nie mówię :P Czyżby między Naruto a Sakurą zaczęło dochodzić do jakiś wątków miłosnych coraz częściej ? xD Już nie mogę się doczekać kolejnej notki. Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jejku jejku!! Ciekawe co to za plan:P A Naruto i Sakura sobie dogryzają to dobry krok do miłości!! Yatta!< podskakuje pod sufit> Czekam na next i pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka jest świetna. Wiem że plany dotyczą Sakury chodź nie znam szczegółów tych experymentów. Mam nadzieję że Naruto nie pozwoli skrzywdzić Sakury. Cieszy mnie że Naruto i Sakura coraz bardziej się do siebie zbliźają i ich uczucia względem siebie są coraz większe, tylko czekać jak będą razem. Pozdrawiam i czekam na next, mam nadzieję że szybko wstawisz kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wymiata;d Juz dawno tak dobrego nie czytałem,oby wiecej takich;)
    5/5;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Namikaze Rina16 lipca 2013 01:15

    Świetny rozdział! Nowy obiekt przybył do miasta? Hmmm, pomyślmy... Sakura? XD
    Ciekawa jestem, co to za eksperymenty. Powiało mi Orochimaru, ale z pewnością nie o niego tu chodzi.
    Całkiem niezły sposób złapania pana blondyna ;) O Naru i Landrynkę się nie martwię, poradzą sobie :) Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział :):). Przyjemnie się czytało, czekam na rozwój akcji:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    rozdział fantastyczny, można powiedzieć,z ę Namito dał się podejść, mam nadzieję, ze Naruto i Sakura poradzą sobie....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Chapter jak najbardziej pozytywny ^^. Namito ładnie się wkopał... nie powiem :D. Ciekawość mnie zżera, więc pisz next! Chcę mordobicie, krew i te sprawy, wiesz, ne? :D :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Okey cały wczorajszy dzień nadganiałam rozdziały które przegapiłam a było ich ze pietnaście xD W każdym razie bardzo fajnie rozwinęłeś całą te historie. Paring NaruSaku - spoko jakoś przeżyje ;p Swoją drogą nieźle ich Namito wkopał w to udawanie ;p
    (Troch sie boje że jak będę nadganiać tak wszystkie blogi to oślepne, no ale jestem zbyt ciekawska by czekać xD)
    Życzę weny i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń