1 kwietnia 2013

27. Miłe złego początki


Czyli zabawy ciąg dalszy...


         Perspektywa zrobienia imprezy w domu, który tak naprawdę nie jest mój, nie wydawała się zbyt dobrym pomysłem. Patrzyłem na Sakure z lekkim przerażeniem. Po jej wzroku i minie można było wiele wywnioskować. A w szczególności to, że albo się zgodzę, albo zrobi mi coś nie przyjemnego. Uwielbiam takie chwilę… 
         Co gorsza, ta propozycja przypadła do gustu wszystkim zgromadzonym. Jedynie Shikamaru mruknął pod nosem, że robienie domówek jest upierdliwe, za co bardzo szybko został skarcony przez Ino.
         No nie wiem… w końcu się odezwałem Co jeśli Namitosensei wróci wcześniej?
         O niego się nie martw! odpowiedziała Sakura Jeśli dobrze pamiętam, Tsunade wspominała kiedyś, że Pan Namikaze ma mocną głowę, ale nie wie kiedy przestać…
         Musisz mieć odpowiedź na każde pytanie? spytałem ponuro  Jednak nadal twierdzę, że to zły pomysł. I raczej nie przekonasz mnie do zmiany decyzji… zakończyłem, a widząc, że Ino chciała się wtrącić, dodałem Ani nikt inny!
         Yamanaka jednak, nie zrezygnowała z próby przekonania mnie, i zaczęła iść w moim kierunku. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, ona zaś łobuziarsko się uśmiechnęła. Co jej strzeliło do głowy…
         No wiesz co, Naruto… zaczęła uwodzicielskim tonem Nam chyba nie odmówisz co? dokończyła, po czym stanęła za mną i oparła mi się o ramie Przecież nic złego się nie może wydarzyć, prawda?
         Eee… lekko się zarumieniłem i podrapałem po głowię Ino, ja naprawdę… nie dokończyłem, gdyż blondynka szybko wyszła przede mnie i zrobiła coś, czego nikt się by po niej nie spodziewał. A w szczególności ja! Yamanaka musnęła mnie ustami w policzek, po czym szepnęła do ucha słodkie „Proszę”.
         Po tym, niebieskooka odsunęła się, puściła mi oczko i ruszyła ku reszcie moich przyjaciół, których tak samo jak mnie, zamurowało. Chyba przez minutę wpatrywałem się w jakiś martwy punkt, zanim dotarło do mnie to co się stało. Podniosłem powoli rękę, by dotknąć miejsca, gdzie został złożony „pocałunek” i z miną, mówiącą tylko, że nadal jestem w szoku spojrzałem na Sakure.              
         Co ciekawe, różowo włosa nie wyglądała na zaskoczoną lub zdziwioną. Wyglądała tak, jakby zaraz miała wybuchnąć! Zamknięte oczy, zaciśnięte pięści i pulsująca na czole żyłka. Taki widok natychmiast spowodował, że wróciłem na ziemie. Potrząsnąłem głową, powiodłem wzrokiem po zgromadzonych i ponownie wróciłem do Haruno.
         Wszystko w porządku, Sakura? spytałem, zachowując na wszelki wypadek bezpieczną odległość.
         Zamknij się!! wydarła się tak strasznie, że w sekundę znalazłem się za Choujim. Zielonooka zaś odwróciła się i chyba udawała obrażoną.
         Ahahaha… zaśmiałem się głupio i powoli wyszedłem zza przyjaciela Co ja się z wami mam… orzekłem bezradnie Dobra! Zgadzam się!
         Wszyscy popatrzyli na mnie z niedowierzaniem. Co oni głusi, czy jak? Westchnąłem i powoli ruszyłem w kierunku, w którym znajduje się mój dom.
         Powiedziałem, że się zgadzam, nie?! krzyknąłem wiedząc, że nikt za bardzo nie kwapi się, aby ruszyć za mną Mam wysłać wam specjalne zaproszenia?!
         Czekaj czekaj Naruto! zawołał Kiba Nie tak szybko!
         O co chodzi? spytałem i odwróciłem się w jego stronę.
         Jak to, o co… trzeba przecież iść po zaopatrzenie! odparł radośnie.
         Co masz na myśli…? odrzekłem.
         Sake, kretynie!! wyjaśnił dość bezpośrednio.
         Sake?! Ale… chciałem jakoś zaprotestować, lecz Inuzuka mi przerwał.
         To skoro wszystko jasne, idę! Shino, chodź ze mną!
         Hmm… ok. Abumare przytaknął, jakby od niechcenia.
         Spotykamy się u ciebie Naruto! zakomunikował właściciel Akamaru i wraz ze swoim kolegą z drużyny ruszyli w kierunku znanemu tylko jemu.
         Zacząłem wpatrywać się w plecy oddalającej się dwójki przyjaciół. Chyba zaczynałem powoli żałować swojej decyzji…
                Długo będziesz tak stał? zapytała nagle Sakura, która się chyba odbraziła.
                Ahh, już… odparłem wyrwany z rozmyśleń i ruszyłem w stronę reszty grupy, aby zaprowadzić ich do miejsca przeznaczenia.
                Podsumowując… ten wieczór zapowiada się naprawdę interesująco, choć mam wrażenie, że kilka rzeczy wymknęło się z pod kontroli. Sake… czy my, aby na pewno możemy? No i skąd Kiba je wytrzaśnie?
                Znając też resztę moich przyjaciół, na pewno pod wpływem alkoholu komuś strzeli coś głupiego do głowy, co może zakończyć się wysadzeniem domu w powietrze. To oczywiście w najgorszym wypadku… jednak już teraz mogę założyć, że bez strat materialnych się nie obędzie.  Kto wytłumaczy mi, dlaczego zgodziłem się na taką rzecz?       
                Przecież nie mogła na mnie aż tak podziałać siła perswazji Ino. A może podziałała? Zaczynam mieć tego wszystkiego dość… o co chodzi tym dziewczynom? Najpierw Yamanaka zachowuje się jak nigdy wcześniej, a zaraz po tym Sakura wygląda jakby była… zazdrosna? Właśnie… ona nie była wtedy zła, tylko zazdrosna! Ciekawe… Dobrze przynajmniej, że Hinata się tak nie zachowuje, bo nie wiem, co to by było…
                To nie był jednak czas na takie rozmyślania. Mam gości którymi będę się musiał zająć. Dobrze, że Czwarty Hokage nie szczędził wydatków na swój dom…
                Nagle stwierdziłem, że jesteśmy już w połowie drogi. W tym momencie zdałem sobie też sprawę z jednej rzeczy… Kiba i Shino nie wiedzą przecież, gdzie mieszkam!
                Wszyscy stać! zawołałem.
                Co się stało? zapytał Shikamaru.
                Sakura, musisz iść po naszych dwóch ludzi od zaopatrzenia! Zapomniałem, że oni nie wiedzą gdzie mieszkam!!
                Co?! odpowiedziała gniewnie różowo włosa Jak mogłeś o tym… ahh! Nieważne! rzuciła na odchodnym i szybkim krokiem ruszyła w stronę centrum Wioski.
                Zastanawiałem się, kiedy w końcu zdasz sobie z tego sprawę Naruto… dodał Nara.
                Dlaczego nic nie mówiłeś?! krzyknąłem.
                A tak jakoś… to co idziemy dalej? taa, zmień temat!
                Pff… chodźmy… burknąłem i wróciłem do prowadzenia grupy.
                Naruto… tym razem odezwała się Hinata Czy… my przypadkiem nie kierujemy się ku bramie? zapytała nieśmiało.
                Dokładnie tak potwierdziłem Miejsce w którym stoi mój dom jest po za murami Konohy. Zresztą zobaczycie… zakończyłem w taki sposób, że dałem do zrozumienia pozostałym o moim braku zainteresowaniu dalszą rozmową.
                Resztę drogi spędziłem na rozmyślaniu o kilku sprawach, co i rusz przysłuchując się, o czym to rozmawiają moi towarzysze. Niestety muszę przyznać, że w wielu przypadkach nie wiedziałem za bardzo, o co im chodzi. Chyba za rzadko się z nimi widuję, to dlatego… Cholera, kolejny argument za, że ta impreza to jednak dobry pomysł… Namito na pewno mnie zabije, ale co tam! Raz się żyje! Niech się dzieje, co ma się dziać!
                W końcu dotarliśmy na miejsce. Wszyscy po drodze dziwili się, że mieszkam teraz w takim miejscu, jednak gdy zobaczyli budynek, oniemieli z zachwytu. Rozpoczęły się pytania typu „Dlaczego się nie chwaliłeś”. Odpowiadałem na to krótko i treściwie po co miałbym to robić?
                Zapraszam! zawołałem i otworzyłem drzwi Rozgośćcie się!
                Woow… mieszkasz jak jakiś Lord Feudalny! orzekła Ino, rozglądając się dookoła.
                No cóż… w końcu do dom Czwartego Hokage! opowiedziałem dumnie Przecież nie mógł mieszkać w jakimś małym domku prawda?
                Racja… przytaknęła mi Yamanaka To teraz tylko czekać na chłopaków i Sakure!
                Tak tak… Hej Neji! zwróciłem się do kuzyna Hinaty, który zaczął wchodzić po schodach Proszę was, nie wchodźcie na górę dobra? Pozostańmy wszyscy na parterze...
                Wszyscy grzecznie się zgodzili i większość rozsiadła się w salonie. Był tylko jeden drobny wyjątek… nie mogłem nigdzie znaleźć Lee. On jednak już tutaj był i nieco orientował się gdzie co jest, a znając jego, mógł wybrać się tylko w jedno miejsce piwnica.
                Przepraszam was na chwilę! krzyknąłem i ruszyłem w stronę zejścia w dół.
                Miałem rację, Krzaczastobrewy tu był. I trenował… czy on chociaż raz nie może sobie darować? Jest to czasem trochę upierdliwe…
                Hej… czemu nie siedzisz na górze? spytałem.
                Ahh! Naruto! Wiesz, nagle naszła mnie straszna ochota by potrenować! odrzekł z zapałem A wiedziałem, jakie ty tu masz cuda i nie mogłem się oprzeć! Jeśli nie masz nic przeciwko, zostanę tu jakiś czas!
                Jak chcesz… odparłem obojętnie i ruszyłem na górę, do reszty.
                No trudno, jakoś sobie bez niego poradzimy. Idąc po schodach usłyszałem, że wszyscy wybuchli śmiechem. Będąc ciekawym o co chodzi, przyśpieszyłem. Jak się okazało, przyszli Kiba, Shino i Sakura. Ucieszyłem się na ich widok, a potem spojrzałem na to co ze sobą mieli…
                Dwie siatki butelek Sake. Kupili po jednej dla każdego. Zapomnieli jednak, że Lee nie może pić alkoholu. Mamy więc nadwyżkę, którą ktoś będzie musiał wypić…
                Naruto! zawołał Inuzuka i pomachał mi ręką przed oczami Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha! Co jest?
                Nie nic… odpowiedziałem obojętnie Ale czy tyle butelek to nie przesada?
                Spokojna twoja głowa! Nie zdemolujemy ci przecież mieszkania! odparł radośnie Zresztą nie są to największe jakie były dostępne! Można powiedzieć, że te butelki są średnich rozmiarów… wyjaśnił z uśmiechem na ustach Rozchmurz się!
                Właśnie! wtrąciła się Ino Co to za gospodarz, który jest smutny?!
                Żaden! zawtórował jej właściciel Akamaru.
                Nie widząc wyjścia, uśmiechnąłem się i ruszyłem do kuchni. Poprosiłem Sakure, aby poszła ze mną, gdyż przyniesienie tylu kieliszków może okazać się trochę trudne. Był tylko jeden problem… nie wiedziałem gdzie one są. Świetnie…
                Eee… mogłabyś przejrzeć tą stronę kuchni? zapytałem Nie pamiętam gdzie one wszystkie są…
                Dobrze. odpowiedziała uprzejmie i wydawało się już, że wszystko jest w porządku Ej, Naruto… dodała po chwili, czyli nie miałem racji.
                Tak…? odparłem niepewnie.
                Dlaczego kiedy Ino zrobiła to, co zrobiła od razu się zgodziłeś, a kiedy ja cię prosiłam to odmawiałeś? zapytała i podeszła do mnie z założonymi rękami, a jej mina mówiła, że nie da mi spokoju dopóki jej nie odpowiem.
                Aaa, chodzi ci o to przed restauracją…?
                Dokładnie tak… Haruno podeszła jeszcze bliżej Powiedz mi, czy to coś dla ciebie znaczyło?
                Poczułem, że delikatnie się rumienię, ale szybko to opanowałem i westchnąłem. Podrapałem się po głowie, mając nadzieję, że wpadnie mi do niej jakaś dobra odpowiedź. Niestety nie wpadła…
                Wiesz… dlaczego uważasz, że miałoby to coś dla mnie znaczyć? postanowiłem ratować się pytaniem
                No bo od razu zgodziłeś się na moją propozycję! krzyknęła zielonooka Mi potrafiłeś odmówić, ale Ino…
                Sakura… szczerze się uśmiechnąłem Czy ty… jesteś zazdrosna?
                Co?! różowo włosa spojrzała na mnie, a jej policzki oblały się czerwienią To nie tak! Po prostu ja…!
                Hahaha! serdecznie się zaśmiałem Jeśli to cię pocieszy, to nie zgodziłem się z powodu Ino…
                No to z jakiego? zapytała i chytrze się uśmiechnęła.
                Może kiedyś ci powiem! odparłem, a widząc, że Haruno ma zamiar coś odpowiedzieć, szybko dodałem Znajdźmy te kieliszki, bo tamci pewnie strasznie się niecierpliwią!
                Zakończyłem temat. Różowowłosa chwilę jeszcze się we mnie wpatrywała, poczym westchnęła i wróciła do poprzednio wykonywanego zajęcia. Bo dwóch minutach znalazła to czego szukaliśmy. Zabrawszy po pięć kieliszków wróciliśmy do salonu, gdzie wszyscy na dobre się już rozsiedli.
                Rozdaliśmy każdemu szklane naczynia, a Kiba zaraz po nas podawał butelki. Zostały one przez wszystkich bardzo szybko otwarte, i zanim się obejrzałem każdy miał już pełny kieliszek. Nie chciałem zostać w tyle więc uczyniłem to co oni.
                To za co pijemy pierwszą kolejkę?! spytał głośno Kiba.
                Może za gospodarza? odparła Sakura i puściła mi oczko, na co odpowiedziałem jej lekkim uśmiechem.
                Dobry pomysł! zgodziła się reszta.
                Tak więc… zaczął Inuzuka Twoje zdrowie Naruto! Obyś szybko zdał ten egzamin!
                Zdrowie!! zawołali wszyscy jednocześnie.              
                Co ciekawe, nikt z wyjątkiem mnie, Shikamaru i Kiby nie wypił od razu swojego trunku. Cała reszta wyglądała na niezdecydowanych. Mimo wszystko, powoli się jednak przełamali i po kilku sekundach każdy był po swojej pierwszej kolejce…
               
                Kurenai, to która jest w końcu godzina? zapytałem.
                Ile razy mam ci powtarzać, że nie mam zegarka! odpowiedziała gniewnie Zresztą do czego ci potrzebna teraz godzina?!
                Chcę wiedzieć dokładnie, kiedy ci trzej padli! odparłem chytrze Będę miał powód by się z nich śmiać!
                Jesteś niemożliwy Namito…
                Być może moja przyjaciółka miała rację, no ale taki już jestem. Nawet nie wiem kiedy nasi trzej przyjaciele odpadli… szkoda! Ale jak dojdziemy do domu Asumy wszystkiego się dowiem!
                Mamy szczęście, że ulice są puste. Przynajmniej nie będą się musieli wstydzić za swoje słabe głowy. Przez to skończyłem tak, że muszę trzymać Kakashiego i Gaia, zaś Kurenai prowadziła syna Trzeciego. Po prostu wymarzone zakończenie wieczoru…
                Ci dwaj robią się coraz ciężsi! zawołałem.
                Nie marudź! Trzeba było ich nie upijać! odparła chłodno czerwonoka.
                Ja ich upiłem?! To ty narzuciłaś to tempo! Sam się dziwie, że to wytrzymałem! odrzekłem.
                To nie prawda! Nie moja wina, że Gai założył się z Kakashim o to, który pierwszy padnie! To oni poprosili mnie, bym to kontrolowała!
                Nie przypominam sobie, żeby cię o coś prosili… powiedziałem, szukając w pamięci tej sceny.
                Zamknij się już! wybuchła Kurenai Jesteśmy na miejscu…
                Kunoichi otworzyła drzwi do dość dużego domu. Należał on kiedyś zapewne do Trzeciego. Mój bagaż jak najszybciej położyłem w pierwszym dogodnym do tego miejscu, którym okazała się być sofa. Yūhi zaprowadziła Asume, który był w nieco lepszym stanie niż pozostała dwójka, do jego sypialni, po czym po cichu wróciła do mnie.
                Twoje pomysły nigdy nie były zbyt mądre… szepnęła do mnie, gdy była odpowiednio blisko.
                Ale za to są zawsze zabawne! odparłem i westchnąłem Dasz sobie z nimi radę? spytałem.
                Oczywiście… będą spać pewnie do południa, więc nie mam się o co martwić powiedziała uprzejmie A co?
                Mam jeszcze coś do zrobienia, ale nie chciałem cię z nimi zostawiać. Skoro jednak twierdzisz, że dasz radę, to będę uciekał… odrzekłem i ruszyłem w stronę wyjścia.
                Niech zgadnę… Piąta cię zaprosiła?
                Wszystkiego się domyślisz, co? zatrzymałem się w drzwiach  Dobranoc Kurenai! zakończyłem i zniknąłem żółtym błysku.
                Pojawiłem się na korytarzu w budynku administracyjnym, który prowadził do gabinetu Tsunade. Po przejściu kilku metrów, złapałem się za brzuch, a drugą ręką uderzyłem się w czoło. Za brzuch złapałem się dlatego, bo mnie nagle rozbolał, a w czoło uderzyłem się, gdyż zdałem sobie sprawę z tego, że nie sprawdziłem która jest godzina. No nic… jakoś to przeboleje.
Ponownie ruszyłem w stronę drzwi do pokoju, z którego już tutaj można było usłyszeć echo głośnej rozmowy. Powoli złapałem za klamkę i delikatnie ją nacisnąłem, po czym energicznie je otworzyłem. Sannini momentalnie wlepili we mnie swój wzrok.
Po ich wyrazie twarzy natychmiast poznałem, że są już po kilku butelkach, lecz to nie był koniec ich możliwości. Znając ich to jeszcze sporo upłynie, za nim ich głowy samoistnie opadną na biurko przy którym siedzieli.
Czy ty wiesz która jest godzina?! krzyknęła Piąta.
No właśnie nie! odparłem lekko załamanym głosem Może ty mi powiesz?
W pół do pierwszej w nocy! wyjaśniła nadal krzycząc Jest wciąż bardzo wcześnie, a ty wyglądasz, jakbyś… jak on wygląda Jiraiya? zwróciła się do białowłosego.
Jakby w ogóle się nie bawił! aha, jasne Chodź tu i siadaj! Trzeba ten stan rzeczy poprawić!
Westchnąłem. Po pierwsze nie było krzesła, na którym mógłbym usiąść, a po drugie nic nie trzeba było poprawiać… kątem oka zauważyłem, że pod ścianą stoi jakaś skrzynia. Podszedłem do niej, po czym przesunąłem ją do biurka.
Jiraiya natychmiast postawił na blacie trzeci kieliszek i mi polał. Jak tylko wygodnie się usadowiłem, bez wahania opróżniłem całe naczynie. Poczułem jednak coś dziwnego… to nie było zwykłe sake!
Co wy pijecie?! spytałem zaskoczony.
Ahh, to jedna z moich butelek na specjalne okazję! odparł Sannin Mocna nie?
Baardzo…
Czyżbyś wymiękł po pierwszym kieliszku, Namikaze?! zawołała wyzywająco Tsunade Zawsze wiedziałam, że jesteś cienki w te klocki…!
Tak sądzisz?! To może się założymy? wstałem i wskazałem na nią palcem Założę się, że padniesz szybciej ode mnie!
Tsunade nie rób… białowłosy próbował interweniować, ale Piąta szybko mu przerwała.
Zgoda!! Jeśli wygrasz to… będziesz mógł prosić o jedną rzecz! zaproponowała blondynka.
A jeśli przegram…? zapytałem.
Zastąpisz mnie na stanowisku Hokage na tydzień!! odrzekła chytrze i dodała Stoi?!
Stoi! potwierdziłem Jiraiya jest świadkiem!
Sannin tylko pokiwał głową i westchnął. Doskonale wiedział, zresztą tak jak ja, że Tsunade nie bez powodu nosi niechlubny tytuł „Legendarnej Frajerki”. Byłem w o wiele lepszym stanie niż ona, dzięki czemu zdołałem ocenić swoje szansę na zwycięstwo. Wynosiły one jakieś… dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Nic tylko grać, a taka przysługa może się kiedyś przydać…
Pozostało mi teraz tylko się dobrze bawić i uważać, by jednak nie przeholować…

Nawet się nie obejrzałem, a zrobiła się godzina trzecia! Rany… ten czas strasznie szybko leci! No, ale nie mam co się dziwić, w końcu świetnie się bawię w towarzystwie większości moich znajomych! Wszystkie butelki były już prawie puste, tylko co po niektórym ostało się kilka kropli sake.
Nasza dziesiątka, która z początku siedziała w salonie, podzieliła się na dwie grupy. Nie trudno domyślić się jakie, bo w dużym pokoju zostały same dziewczyny, zaś chłopaki… rozeszli się po całym domu. Jedynym wyjątkiem był Choji, który stwierdził, że idzie do Konohy coś przekąsić. Nie dziwie się mu, on lubił jeść, a ja nie miałem przygotowanego nic specjalnego.
Kiba i Neji zeszli do Lee, który nadal ćwiczył. Jak on tak może… męczyć się, kiedy inni się bawią. Shino gdzieś zniknął, a z tego co udało mi się dowiedzieć od Inuzuki, prawdopodobnie wyszedł na dwór poszukać jakiś nocnych gatunków robaków.
Ja zaś głównie przebywałem w kuchni razem z Shikamaru, który uważał, że przesiadywanie w tak dużej grupie z czasem robi się upierdliwe. Pod pewnym względem się z nim zgadzałem, bo co za dużo to nie zdrowo, lecz kto wie kiedy nadarzy się kolejna taka okazja?
No więc Naruto… jak ci się tutaj mieszka? W porównaniu z twoim starym mieszkaniem, ten dom to prawdziwy pałac! kontynuował rozmowę Nara Jak to się w ogóle stało, że tu trafiłeś?
Hmm… Namitosensei przeniósł tu moje rzeczy niedługo po tym jak wróciliśmy do Konohy z treningu… powiedział, że to niespodzianka. Szczerze, to byłem wtedy bardzo zaskoczony, ale po kilku dniach poczułem się tak, jakbym mieszkał tu od zawsze… wyjaśniłem, po czym westchnąłem i dodałem Poczułem, że nie jestem sam. Ale wiesz o co chodzi…
Taa… twoja przeszłość nie należy do najszczęśliwszych. No, przynajmniej wyszedłeś na ludzi! uśmiechnął się Cieszę się, że jesteś naszym przyjacielem. Takich jak ty, rzadko kiedy się spotyka…
Hahaha! serdecznie się zaśmiałem Shikamaru… nie rozśmieszaj mnie!
Może to wina sake, że wygaduje takie rzeczy, ale…
Nie dokończył, gdyż przerwał mu donośny krzyk Sakury, a potem zawtórował mu wrzask Ino. Popatrzyliśmy na siebie, po czym zgodnie ruszyliśmy zobaczyć co się stało.
Gdy tylko weszliśmy do salonu, stanęliśmy jak wryci. Haruno była trzymana przez Hinatę, a Yamanaka przez Tenten. Prawdopodobnie w ten sposób powstrzymały je od rzucenia się sobie do gardeł. Po chwili dołączył też do nas Kiba.
Aaa… się tu dzieje?! spytał, gdy zatrzymał się koło Nary.
Właśnie przyszliśmy się również dowiedzieć… odparłem Hinata? Tenten? zwróciłem się do dziewczyn.
Też chciałabym to wiedzieć!! odkrzyknęła specjalistka od broni Rozmawiałyśmy sobie z Hinatą, a one ze sobą, gdy nagle wstały i zaczęły się kłócić i wyzywać!
Aha… a wy dwie, co macie do powiedzenia? spytałem trzymaną parę.
Niestety, moją odpowiedzią były kolejne wzajemne wyzwiska i szarpanina… co się z nimi stało? Przez ten cały okres, jak tu jesteśmy nic nie wskazywało na to, że tak skończy się spokój. Na dodatek to dziewczyny, a nie my…
W międzyczasie Nara szepnął coś Kibie do ucha. Nie wiedziałem o co chodzi, ale zaraz wszystko miało się chyba wyjaśnić. Inuzuka powoli zaczął iść w stronę Sakury.
W twoim jacuzzi jest woda nie? zapytał mnie nagle Shikamaru.
Tak, a co…? odparłem, ale nie otrzymałem odpowiedzi.
Uczeń Asumy ruszył w stronę Ino. Gdy stanął przy niej, kiwnął głową do Kiby, a ten momentalnie złapał Haruno w pasie i zaczął iść w kierunku… jacuzzi. Po chwili też to samo uczynił Nara z blondynką. O matko…
Co ty robisz Kiba?! Puszczaj mnie!! zaczęła wrzeszczeć różowo włosa.
Zaraz cię puszczę, spokojnie! odpowiedział jej ironicznie chłopak.
Po kilku chwilach Inuzuka znalazł się na miejscu. Zaraz za nim stanął Nara, na którego Yamanaka też nie szczędziła głosu.
No więc jak, Sakura? Będzie spokój?! zapytał groźnie właściciel Akamaru.
Jeśli natychmiast mnie nie puścisz to…!
Rozumiem! przerwał jej i dodał Miłej kąpieli!
         Kiba wziął lekki zamach i wrzucił zielonooką do wanny. Ta tylko przeraźliwie pisnęła i po chwili z wody wystawała jej tylko głowa. Nadszedł chyba czas na Ino…
         A ty będziesz już grzeczna? spytał się jej Nara i stanął przy brzegu Czy chcesz skończyć jak ona?
         Dobra! Dobra! Zrobię co będziesz chciał, tylko mnie tam nie wrzucaj!! Yamanaka niemal z łzami w oczach zaczęła protestować.
         Na pewno? dalej pytał Shikamaru.
         Tak! Tylko proszę, puść mnie!!
         Skoro tak mówisz… czarnowłosy zakończył zrezygnowanym tonem, odszedł od krawędzi i rozluźnił uścisk Oby mi się to więcej nie powtórzyło!
Ino szybko wybiegła z pomieszczenia, o mało na mnie nie wpadając. Po chwili minęli mnie również zadowoleni z siebie Nara i Inuzuka. Ja natomiast nadal nie mogłem uwierzyć w to co zrobił Kiba. Wrzucił Sakure do tej lodowatej wody… Nagle mnie olśniło. Zdałem sobie sprawę z tego, że ona wciąż w niej siedzi!
Natychmiast zdjąłem z siebie marynarkę i ruszyłem w jej stronę. Stanąłem przy brzegu i wyciągnąłem ku niej dłoń, jednak nie doczekałem się żadnej reakcji z jej strony.
Heej! krzyknąłem Ziemia do Sakury! Wyłaź stąd, szybko!
Po co…? zapytała obojętnie Jest mi tu dobrze… mogę pomyśleć nad kilkoma sprawami… na przykład, jaka jestem głupia…
Nie pleć bzdur! warknąłem Wyjdziesz z tej wody sama, czy mam cię wyciągnąć?!
Spróbuj, jeśli dasz radę… odparła zadziornie.
Sakura, to nie czas na żarty! Jeśli coś ci się stanie, to… urwałem w połowie zdania.
To co?
Nieważne… odpowiedziałem poważnie, po czym schyliłem się, wyszukałem jej ręce i je złapałem. Woda była naprawdę zimna!
Naruto… a co byś zrobił, gdybym cię tu wciągnęła? zapytała, gdy próbowałem ją podnieść.
Nie stawiaj oporu… proszę cię! grzecznie odpowiedziałem, nie zwracając uwagi na pytanie.
Skoro nie chcesz mówić…
         Nagle poczułem, że dziewczyna odwzajemniła uścisk na moich nadgarstkach. Trochę mnie zaskoczyła, czyżby zrezygnowała i mnie posłuchała?
         Mam cię! momentalnie krzyknęła i wciągnęła mnie do wody.
         Co…? Aaaa!! zdążyłem wydać z siebie tylko okrzyk wywołany nagłą zmianą temperatury.
         No tak. Chwila nie uwagi i znalazłem się w dość niekomfortowej sytuacji. Teraz i ja jestem cały mokry, na dodatek jest mi strasznie zimno! Jak ona to wytrzymuje!?
         Dlaczego? spytałem drżącym głosem.
         Bo tak! Nie można już pożartować ze swoim najlepszym przyjacielem? odpowiedziała pewnie Haruno Po za tym to kara… za to, że pozwoliłeś im mnie tu wrzucić!! krzyknęła i uderzyła mnie lekko w głowę No! Teraz mogę stąd wyjść!
         Rany…
         Zielonooka cicho się zaśmiała i szybko wyszła z wody. Ja pokręciłem tylko głową i poszedłem w jej ślady. Podniosłem z ziemi wcześniej rzuconą marynarkę i okryłem nią Sakure. Dziewczyna dopiero teraz dała po sobie poznać, że jest jej bardzo zimno, bo cała się trzęsła.
         W tym stanie chyba nie wrócisz do domu, co? spytałem i złapałem ją za rękę, po czym pociągnąłem za sobą Chodź!
         Gdzie?
         Do mojego pokoju! Przebierzemy się w coś suchego, a potem pomyślimy co z tobą zrobić!   wyjaśniłem.
         Że niby ja mam się przebrać w twoje rzeczy? zapytała gniewnie Haruno.
         Tak, a po za tym… masz inne wyjście?
         Sakura tylko lekko się uśmiechnęła, co znów mnie zaskoczyło i nic już nie mówiła. Po kilku sekundach szybkiego marszu znaleźliśmy się przy schodach, lecz gdy zrobiłem krok na pierwszy stopień, zobaczyłem coś bardzo dziwnego.
         Mianowicie, Lee stał nieruchomo w dość dziwnej pozycji, a Shikamaru trzymał go w jednej ze swoich cienistych technik.
         Szepnąłem do zielonookiej, by poszła przodem i się przebrała. Ja zaś ruszyłem w stronę Nary.
         Możesz mi powiedzieć, co się tutaj tym razem dzieję?! wrzasnąłem.
         To Lee… on wypił sake! odparł śmiertelnie poważnie czarnowłosy.
         I co z tego? spytałem.
         Ahh.. masz prawo nie wiedzieć. Obiecaliśmy, że nie będziemy wspominać o tym co stało się kilka miesięcy temu… wyjaśnił Więc tak… głównie chodzi o to, że Lee nie może pić alkoholu. Gaisensei o to zadbał, jednak tamtego dnia… Rock wypił przez pomyłkę tylko jeden łyk sake!
         Nadal nie rozumiem… przerwałem mu.
         Bo nie dałeś mi dokończyć. W każdym bądź razie… restauracja w której wtedy się znajdował została kompletnie zdemolowana!
         CO?! krzyknąłem z niedowierzaniem Jak to…?
         To jest nieważne! Ważne jest teraz to, że musimy go jakoś powstrzymać!
         Eee… gdzie jest jakieś krzesło…?!
         Chcesz go związać?!
         Nie! Mam lepszy pomysł! odparłem i wybiegłem do salonu
         Po kilku chwilach wróciłem razem z pożądanym przeze mnie meblem i postawiłem go przed drzwiami wejściowymi. Potem ruszyłem w stronę Lee. Stanąłem tuż przed nim.
         Słyszysz mnie?! krzyknąłem.
         Taak! odparł charakterystycznie przeciągając słowo.
         Posłuchaj mnie! Masz misję!
         Misję?! Jaką?! zawołał, a jego oczach dostrzegłem charakterystyczny błysk.
         Masz usiąść na tamtym krześle i pilnować tych drzwi, jasne?! Nikt nie może przez nie wejść do środka! darłem się na niego jak na rekruta w wojsku Zrozumiałeś?!
         Taak!!
         Shikamaru! spojrzałem na Nare na znak, że ma zwolnić technikę.
         Mam nadzieję, że wiesz co robisz! odparł czarnowłosy.
         Kagemane zostało dezaktywowane, a Lee o dziwo wykonał moje polecenie i chwiejnym krokiem ruszył ku miejscu, gdzie miał prawdopodobnie zostać do końca zabawy.
         Shikamaru! ponownie się do niego zwróciłem Przypilnuj go, a ja idę na górę…
         Tylko tam nie szalejcie! odrzekł zadziornie.
         Zamknij się! krzyknąłem i podbiegłem do schodów i szybko po nich wszedłem na pierwsze piętro.
         Drzwi do mojego pokoju były lekko uchylone. Zajrzałem do środka, lecz nie zobaczyłem nigdzie Sakury. Za nim jednak wszedłem, na wszelki wypadek zapukałem. Usłyszałem głośne „możesz wejść”, co też uczyniłem. Mokre ubranie naprawdę dawało się już we znaki.
         Haruno była w łazience. Szybko podbiegłem do szafki i wyciągnąłem z niej pomarańczową koszulkę, czarne krótkie spodenki i bokserki, po czym błyskawicznie ściągnąłem  z siebie przemoczony strój wyjściowy i jeszcze szybciej założyłem to co przed chwilą wyjąłem. Mokre rzeczy wyniosłem na taras, gdzie jak się okazało było też ubranie dziewczyny. Rozwiesiłem je obok na balustradzie i wróciłem do pokoju.
         Gdy tylko wszedłem do środka, usłyszałem odgłos wody lejącej się z prysznica. Sakura postanowiła najwidoczniej się umyć… no cóż. Nie będę jej przeszkadzał.
         Usiadłem na łóżku, by po chwili samoistnie się na nim położyć. Gdy tak leżałem, straciłem chyba poczucie czasu, bo wydawało mi się, że minęło może trzydzieści sekund, a Haruno wyszła z łazienki.
         Już zasypiasz? spytała, a ja natychmiast się podniosłem Haha… chyba nie zostawisz tak swoich gości nie?
         Zanim odpowiedziałem, przyjrzałem się co dokładnie Sakura miała na sobie. Była to jedna z moich czarnych koszulek, która była zdecydowanie dla niej za duża, oraz jakieś krótkie spodenki tego samego koloru. Nawet nie wiedziałem, że takie mam, bo były dla niej niemal idealne.
         Patrząc tak na nią stwierdziłem, że wygląda… uroczo.
         Co się tak patrzysz? Sam powiedziałeś, że mam się przebrać! krzyknęła i oblała się lekkim rumieńcem.
         Przepraszam! odparłem i szybko odwróciłem wzrok.
         Hahaha, Naruto! usiadła koło mnie Nie przesadzaj!
         No nie wiem… jeszcze wbijesz mnie w tą ścianę i dopiero będę miał! powiedziałem cicho Ale wracając do twojego wcześniejszego pytania… to tak jakoś się położyłem, lecz powiem ci szczerze, że ta noc mogłaby się już dla mnie skończyć… ziewnąłem Jednak masz rację, nie mogę ich wszystkich tak zostawić…             
         Dlaczego nie? Mógłbyś zostać tutaj ze mną… odparła i szybko dodała Porozmawialibyśmy sobie, tak w cztery oczy. Tam na dole, to raczej nie było możliwe…
         Skoro tak mówisz… niech ci będzie! zawołałem i szeroko się do niej uśmiechnąłem, na co odpowiedziała mi tym samym.
         Nasze rozmowy trwały by pewnie do rana, gdyby nie to, że w pewnym momencie poczułem na swoim ramieniu głowę zielonookiej. Cicho westchnąłem, po czym wziąłem ją na ręce i położyłem do swojego łóżka. Przykryłem ją, szepnąłem „Dobranoc” i usiadłem na fotelu który stał w rogu pokoju. Niedługo potem i ja usnąłem, nieświadom tego, co się w tym czasie wydarzyło…

         Tak jak powiedziałem wygrałem zakład i Tsunade jest mi winna przysługę! Trochę mnie to jednak kosztowało, bo idę do domu dość chwiejnym krokiem. No, ale nie będę siedział w tym gabinecie razem ze śpiącymi Sanninami. To by było głupie… Swoją drogą, to byli oni bardzo twardzi!
                W każdym bądź razie, trzymając na ramieniu swoją marynarkę, powoli acz systematycznie pokonywałem odległość dzielącą centrum Wioski, a mój dom.
                Nie wiem ile zajęła mi ta podróż, ale gdy stanąłem naprzeciwko fasady mojej posesji, zauważyłem coś bardzo dziwnego… mianowicie na całym parterze świeciło się światło! Nie przypominam sobie, bym zostawił je zapalone, a jeśli nawet już, to Naruto powinien je zgasić…               Ciekawe, jaka była jego mina gdy dowiedział się co zrobiłem… szkoda, że go wtedy nie widziałem. Shikamaru wyglądał na zdziwionego i zdenerwowanego… Będę się musiał jakoś wytłumaczyć. Lecz to, kiedy indziej…
                Podrapałem się po głowie, westchnąłem i ruszyłem dalej. Gdy dotarłem wreszcie do drzwi wejściowych, powoli złapałem za klamkę i delikatnie ją nacisnąłem. Gdy tylko lekko je otworzyłem, uderzył we mnie charakterystyczny zapach alkoholu i dość głośny hałas. Zdziwiony przyśpieszyłem wykonywaną czynność, jednak coś przerwało mi w jej dokończeniu…
                W ułamku sekundy dostrzegłem lecące w moją stronę krzesło. Nie było czasu na ucieczkę ani unik. Mebel uderzył mnie w głowę, a siła trafienia odepchnęła mnie trzy metry w tył, po czym upadłem.
                Poczułem pieczenie na swojej dolnej wardze, przetarłem to miejsce dłonią, zobaczyłem krew. Zdenerwowałem się i spojrzałem w stronę drzwi. Stał tam Lee, który przybrał dość dziwną pozycję, jakby bojową. Powoli wstałem na równe nogi, podniosłem z ziemi marynarkę, która wcześniej mi upadła, otrzepałem ją z kurzu i założyłem na siebie. Jeszcze delikatnie ją poprawiłem i pewnie ruszyłem w stronę ucznia Gaia.
                Zatrzymaj się! krzyknął, a jego głos wskazywał na to, że jest chyba pijany Narutokun dał mi misję, którą zamierzam wypełnić do końca!! kontynuował z zapałem Nikt nie będzie przeszkadzał moim przyjaciołom!!
                Chłopcze… odparłem chłodno Chyba życie ci nie miłe…
                Walcz! wrzasnął i zaczął biec w moją stronę.
                Co mu strzeliło do głowy?! Był coraz bliżej. Potrząsnąłem głową i sięgnąłem prawą dłonią do kabury. Następnie, tą samą ręką, uderzyłem się w czoło. Przecież ja nie mam przy sobie żadnej broni.
                Fakt, że zachowałem się jak idiota jeszcze bardziej mnie zezłościł. Skupiłem się i zebrałem odpowiednią ilość chakry do jednego ataku. Spojrzałem na czarnowłosego biegł dość nieporadnie, ale jednak. Mimo mojego stanu, wyciszyłem umysł, skupiłem się…
                Wszystko trwało sekundę. Lee został trafiony potężnym prawym prostym w twarz.  Chłopak miał prawo być zaskoczony, w końcu jedyne co zobaczył to żółty błysk. W każdym bądź razie, nasz mistrz Taijutsu wrócił tam, skąd zaczął biec i już nie wstał. Sen dobrze mu zrobi…
                Ruszyłem ku wejściu, pocierając jednocześnie trochę obolałą pięść, gdy nagle poczułem, że jest mi niedobrze… Zapomniałem o wszystkim co mnie otaczało teraz najważniejsze było jak najszybsze dotarcie do łazienki…
                Po kilku minutach siedzenia przy WC stwierdziłem, że jest mi już lepiej. Powoli wstałem i podszedłem do lustra, aby się sobie przyjrzeć. Lekko podkrążone oczy, rozcięta warga nie tak źle. Pamiętam, że kiedyś bywało gorzej… chyba?
                Nigdy więcej nie używaj tej techniki jak jesteś pijany… szepnąłem sam do siebie, wspominając sytuację z korytarza w Budynku Administracyjnym.
Pomału wyszedłem z pomieszczenia. Rozejrzałem się dookoła. W kuchni nikogo nie było, Lee dalej leżał na podłodze. Skierowałem się do salonu… to, co tam zobaczyłem lekko mną zachwiało.
                Byli tam wszyscy przyjaciele Naruto. Jedni byli w lepszym, inni w gorszym stanie. Shikamaru chyba wyszedł sprawdzić co stało się z Lee, bo stał kilka metrów przede mną. Minąłem go i wszedłem do pokoju. Na stole zastałem kilkanaście opróżnionych butelek po sake. Nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać… jednak pewna rzecz przeważyła szale na korzyść tej pierwszej czynności. Ich miny były… niesamowite! Wszyscy wyglądali tak, jakby zobaczyli ducha kogoś strasznego!
                Chcąc nie chcąc, wybuchłem niepohamowanym śmiechem i ruszyłem w ich stronę. Na moim miejscu siedział Kiba, więc jednym gestem ręki pokazałem mu, że ma wstać, po czym usiadłem.
                No… zacząłem, gdy przestałem się śmiać Które z was wpadło na tak genialny pomysł, jakim jest zrobienie imprezy w moim domu, co? odpowiedziała mi cisza Śmiało powiedzcie! Nic wam się niestanie, naprawdę! Wszystko zależy teraz od was!
                Ehh… i tak byś się pewnie dowiedział… odezwał się Shikamaru, który wszedł za mną Na ten pomysł wpadła Sakura.
                Sakura?! zawołałem z niedowierzaniem Cóż… Tsunade jak widać, nie tylko uczyła ją jak leczyć… no dobra! A gdzie ona właściwie jest? I czemu nie widzę tutaj Naruto?
                Oni są na górze… z powodu pewnego zdarzenia, musieli się obydwoje przebrać wyjaśnił Nara.
                Aha… to do nich zajrzę, a jak wrócę to pogadamy wstałem i ruszyłem ku schodom, lecz nagle się zatrzymałem i dodałem A! Nie radzę wam uciekać…
                Ostanie zdanie wynikło z tego, że w ostatniej chwili zobaczyłem wstającego Kibe. Szybko wbiegłem na górę i skierowałem się do pokoju Uzumakiego. Były lekko uchylone, więc zajrzałem do środka. Dostrzegłem Haruno śpiącą w jego łóżku, a gdy wszedłem po cichu do środka, zobaczyłem też Naruto, który smacznie spał w fotelu. Westchnąłem i się wycofałem, zamykając za sobą drzwi. Szybko wróciłem na dół, a wszyscy jak siedzieli, tak siedzieli. Ponownie usiadłem na swoim miejscu.
                Dobra, nie mam już siły by być na was zły, ale to nie znaczy, że nie ominie was kara zacząłem Nie wyślę was też teraz do domu, bo uważam was za zbyt zdolnych, a wasza śmierć nie wyszła by nikomu na dobre. Mamy teraz godzinę… spojrzałem na zegar wiszący na ścianie …czwartą. Umówmy się tak! Macie czas do ósmej, aby się przespać i doprowadzić do porządku. Potem sprzątacie cały ten bajzel, a ja zapominam o tym, co tutaj widziałem. Zgadzacie się?
                Wszyscy przytaknęli. Westchnąłem i rozejrzałem się po zebranych. Najbardziej zaskoczył mnie chyba widok Hinaty. Przecież ona jest taka niepozorna, a tu proszę… nie znalazłem nigdzie Chojiego, co znaczyło, że albo już wyszedł, albo gdzieś śpi, albo to i to.
                Cóż, porozmawiałem z nimi jeszcze przez jakiś czas, po czym pożegnałem się i ruszyłem ku swojej sypialni. Wziąłem szybki, zimny prysznic i chyba jak nigdy, walnąłem się na łóżko. Po przykryciu się kołdrą zdążyłem nastawić tylko budzik na za piętnaście ósma i momentalnie zasnąłem…

                Obudził mnie jakiś zapach, prawdopodobnie dochodzący z kuchni. Powoli otworzyłem oczy, jednak szybko je zamknąłem, gdyż zostałem dosłownie oślepiony promieniami słonecznymi. Po kilku sekundach ponowiłem próbę, tym razem udanie. Teraz uświadomiłem sobie, że siedzę w fotelu, oraz że trochę boli mnie głowa i szyja. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. W moim łóżku nie znalazłem Sakury, co oznaczało, że już musiała wstać. Podniosłem się na nogi, rozciągnąłem się i pomału pomaszerowałem do łazienki, aby wziąć otrzeźwiający prysznic. Stałem pod strumieniem wody chyba z dziesięć minut.
                Gdy w końcu wyszedłem z kabiny, od razu poczułem się lepiej. Ubrałem się w to, co poprzednio miałem na sobie i ruszyłem w stronę parteru. Gdy tylko się tam znalazłem, zacząłem się rozglądać. Ku mojemu zaskoczeniu, wszystko wyglądało jakby nic się nie wydarzyło.
                Heej Naruto! usłyszałem nagle, był to głos Namito Jak tam twoja głowa?
                Spojrzałem w jego stronę, siedział przy stole w kuchni. Był ubrany w swój „sędziowski” strój Jōnina. Co mnie bardziej zdziwiło, przy kuchence stała Sakura! Na dodatek robiła śniadanie!  Miała na sobie zaś, swoje wczorajsze eleganckie ubranie. Chyba mnie coś ominęło…
                Będziesz tam tak stał? znów spytał Namikaze Czy może tu w końcu przyjdziesz?!
                Już… szepnąłem i wszedłem do pomieszczenia, w którym się znajdował.
                Blondyn na wstępie wskazał mi miejsce, gdzie mam usiąść. Posłusznie to uczyniłem, a przed sobą zobaczyłem szklankę z jakimś płynem.
                Co to? zapytałem.
                Domowej roboty wywar, raz dwa postawi cię na nogi… wyjaśnił niebieskooki.
                A jak to smakuje?
                Spróbuj, a się przekonasz. Sakura nie narzekała…
                Spoglądałem niepewnie to na dziewczynę, to na szklankę. Czyżby Namito o wszystkim już wiedział? To może być trucizna, albo inna, zabójcza rzecz!
                Coś nie tak Naruto? spytał blondyn Wyglądasz na przestraszonego… Jeśli to cię rozweseli to tak, wiem co się tutaj działo. Wszyscy zostali już  ukarani, oczywiście adekwatnie do swojej winy. Sakura, na przykład musi zrobić śniadanie, Kiba musiał odnieść Lee do domu, zaś reszta twoich przyjaciół musiała posprzątać dom, lecz co do ciebie… spojrzał na mnie złowrogo To myślę, że dzisiejszy Finał będzie wystarczającą karą…        
                Odetchnąłem z ulgą, a z emocji błyskawicznie wypiłem zawartość szklanki. Rzeczywiście nie było to takie złe… smakowało jak lemoniada oraz od razu poczułem efekt, gdyż moja głowa całkowicie przestała mnie boleć.
                Dlaczego sądzisz, że to będzie wystarczające? spytałem po chwili.
                Bo nawet ja nie wiem, co cię czeka. odparł chłodno Tsunade może ci kazać walczyć nawet ze mną, albo z Kakashim. Oczywiście w taki scenariusz wątpię, ale…
                Rozumiem… zamyśliłem się, lecz po chwili dodałem, zmieniając temat To co dziś na śniadanie Sakura?!
                Zobaczysz, jak będzie gotowe… odrzekła tajemniczo.
                Hmm! Nie mogę się doczekać! Już teraz świetnie mi to pachnie, a pewnie smakować będzie jeszcze lepiej!
                Ej Romeo… wtrącił się Namikaze Szkoda, że wcześniej nie byłeś taki odważny! Taka okazja… żałuj!
                O czym ty mówisz? spytałem, nie wiedząc za bardzo o co chodzi.
                Shikamaru wszystko mi opowiedział…
                I co takiego ci powiedział? zapytała Haruno.
                A kilka rzeczy… ważne, że wiem co robiliście! zaśmiał się złowrogo Moi drodzy… przypominacie mi kogoś… dokończył i jakby się zamyślił.
                Że niby kogo?! zawołałem I co niby robiliśmy?!
                Oj ty już dobrze wiesz… zresztą Sakura również…
                Popatrzyłem w tym momencie na różowowłosą, ona uczyniła to samo i spojrzała na mnie. Czyżbym o czymś nie pamiętał? Zielonooka zdawała się zadawać sobie to samo pytanie. Nasze spojrzenia nagle zwróciły się ku Namito, który ledwo powstrzymywał się od śmiechu. On wie coś, czego my nie wiemy!
                Niemal jednocześnie, ja i Sakura podbiegliśmy do blondyna, który chyba dość mocno się zdziwił. Namikaze patrzył to na mnie, to na nią. Byliśmy już naprawdę blisko niego…
                To powiesz nam o co chodzi, sensei? spytała chłodno Haruno.
                Może kiedyś… odparł tajemniczo.
                A może teraz?! krzyknąłem i rzuciłem się na niego.
                To samo uczyniła moja przyjaciółka, jednak ta próba zakończyła się fiaskiem. Namito zniknął, a my razem z krzesłem, na którym siedział z hukiem upadliśmy na podłogę. Ja leżałem na meblu, a różówowłosa na mnie. Świetnie…
                Nagle usłyszałem serdeczny śmiech dochodzący z wejścia do pomieszczenia. Nasza dwójka szybko podniosła się na nogi. Był to Namito oparty o ścianę.
                Moi mili… po co ta agresja? spytał uprzejmie Aż tak boicie się, że komuś o tym powiem?
                Ale o czym?! zawołaliśmy jednocześnie.
                O imprezie!! krzyknął w odpowiedzi i ponownie wybuchł śmiechem.
                Poczułem się jak małe dziecko. Namito nas po prostu wkręcał, a my głupi myśleliśmy, że się coś wydarzyło albo co… Spojrzałem na Sakure, a ona na mnie, po czym również zaczęliśmy się śmiać.
                Nie chcę wam przerywać… nagle odezwał się blondyn   Ale czy tu się coś nie przypala?
                Zielonooka momentalnie spoważniała i podbiegła do kuchni. Widząc taki obrazek jeszcze bardziej chciało mi się śmiać, ale raczej źle by się to dla mnie skończyło, więc się powstrzymałem. Zająłem ponownie swoje miejsce, to samo też uczynił Namito.
                Pozostało mi teraz tylko się najeść i czekać do godziny piętnastej. To właśnie wtedy oficjalnie rozpoczną się Finały Egzaminu na Chūnina!!







13 komentarzy:

  1. Epickość nad epickościami <3!
    Wiedziałam, że uda Ci się to tak doszlifować iż będę zachwycona ;>. Mhm postarałeś się!
    NaruSaku lalala >.< wyczuwam feromony w powietrzu heh. Dobrze, że Namito nie wymyslił im gorszej kary. No i Tsu.. w końcu to Legendarna Frajerka, ne? Musiała przegrać xD haha
    Więc teraz... Czekam na finały egzaminu!
    Weny życzę! Ja nee! ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra notka. najśmieszniejszy był powrót Namito do domu i jego konfrontacja z Lee. Impreza bekowa, ekstra się czytało. Genialnie napisane :P

    5/5

    Czekam na nexta i prosze o info na gg :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdzia. Podoba mi się twój styl pisania.
    Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka jest po prostu epicka a jej długość świetna. Czyżby pojawi się paring NaruSaku?... jeśli tak to jeszcze bardziej bym się ucieszył. Pozdrawiam i czekam na next oby jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu ;d
    Oby wszystkie rozdziały były takie długie jak ten;)
    Notka bardzo ale to bardzo dobra, znakomita wręcz;)
    A jesli chodzi o szablon to tez super;)
    Pozdrawiam i zycze weny;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja: Przeczytałem i jestem pod wrażeniem *Q*

    Kurama: Ja już dobrze wiem czym to jest spowodowane Kenshiro...

    Ja: Co... o co Ci chodzi Lisie? -.^

    Kurama: No jak to o co?! O Sakurę w ubraniach Naruto oczywiście! Jak to czytałeś to aż Ci ślinka pociekła!

    Ja: Ja... ja... ja...

    Kurama: Zaczynasz się jąkać jak ta granatowowłosa z klanu Hyuuga!

    Ja: ... Ach zamknij się futrzaku! Rozdział super, w najbliższym czasie postaram się nadrobić od 1 rozdziału od A do Z.

    Kurama: Z moich tajnych informacji wiem że nie będzie tam tak seksownej Sakury... Więc nie musisz się tak poświęcać.

    Ja: Powiedziałem byś się zamknął! Mata ne!

    OdpowiedzUsuń
  7. I tak dlugi rozdział to ja rozumiem;d
    Rewelacyjna notka;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie blog, opowiadanie strasznie mi się spodobało, naruto nieźle sobie poradził z Lee i coś czuje że między Sakurą a Naruto coś iskrzy :D czekam na next :D

    jeśli miał byś ochotę wejść i ocenić prolog na moim blogu to zapraszam
    http://stworzono-nas-z-gwiazd.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnego masz bloga!:3
    Zapraszam również do mnie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że sie spodoba. ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha dobre! Uśmiałam się :D Namito dostał krzesłem od Lee hahaha^^ Czyżby Sakura była zazdrosna, huhu coś chyba jest na rzeczy! Zobaczymy jak to się rozwinie :D Impreza udała się świetnie, Namito zareagował bardzo przyzwoicie. Teraz tylko czekać na finał, już się niecierpliwię^^ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam pochwalić szablon! Świetny, kolorki mi odpowiadają bardzo^^

      Usuń
  11. Witam, witam,
    bardzo mi się rozdział podoba, ta imprezka fajna, Lee napił się alkoholu, ale Naruto dość łatwo sobie z tym problemem poradził. Czyżby Sakura naprawdę była zazdrosna o Naruto i ten buziak Ino? Ciekawe co czeka Naruto na tym egzaminie....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Od początku myślałem, że Tsunade przegra ten zakład jak każdy inny. Haha...! Impreza może i zbliżyła Naruto do innych postaci, a szczególnie do Sakury(Mimo wszystko nadal nie lubię NaruSaku!:P) Jak większość myślałem, że gorszą karę dostaną, ale cóż... Fajny gość ten Namito.

    Podoba mi się Twój blog, zatem wszem i wobec ogłaszam iż nominuję Cię do Versatile Blogger Award! Po info zapraszam do mnie na http://buried-in-a-shadow.blogspot.com/p/versatile-blogger-adward.html

    OdpowiedzUsuń