17 stycznia 2013

Rozdział 21



„Przygotowania i Egzamin Pisemny”




Budzik. Godzina szósta rano…
Dziś rozpoczyna się mój tydzień bycia nauczycielem w Akademii. Sam ten fakt nie był dla mnie najgorszy… szczerze to nawet byłem ciekaw jak poradzę sobie w takiej roli. W końcu prędzej później Tsunade przydzieli mi trójkę świeżo upieczonych Geninów. Ta perspektywa nie bardzo komponuje się z moimi planami...
Ale wracając do tematu, dla mnie najgorsze w tym wszystkim są te pobudki. Kto wymyślił tak wczesne wstawanie?! Mimo, że sam wstaje zawsze około siódmej to… straszne!

Leniwie podniosłem się do pozycji siedzącej, by spojrzeć za okno. Cała Konoha była jeszcze spowita w mroku…
Strasznie zachciało mi się ziewać, co nastąpiło natychmiast po tym jak wstałem z wyrka. Przeciągnąłem się po raz ostatni i podszedłem powoli do szafy, aby wyciągnąć z niej jakieś zwykłe przebranie do biegania.
Jedna rundka dookoła Liścia starczy…


Kilkanaście minut później.


Lee – Namito-sensei!!

Byłem mniej więcej w połowie trasy, gdy niewiadomo skąd doskoczył do mnie Rock. Z początku nie byłem z tego faktu zbyt zadowolony, ale kilka sekund później wpadłem na bardzo dobry – według mnie – pomysł. Naruto się ucieszy…

Nam – Miło cię widzieć Lee…  gdzie zgubiłeś Gaia? – spytałem nie przerywając biegu.
Lee – Gai-sensei nie ćwiczy ze mną. Dostałem od niego wytyczne które muszę zrealizować!! – odpowiedział z ogromną dumą młodzieniec.
Nam – A cóż to za wytyczne…?
Lee – Muszę codziennie rano przebiec pięćdziesiąt  razy dookoła Konohy!!
Nam – Ahh… - byłem lekko zszokowany – No to które to już okrążenie?
Lee – Dwudzieste trzecie Namito-sensei!! Prawie półmetek!! – odpowiedział jeszcze bardziej dumnie niż poprzednio.
Nam – Nieźle… Lee mógłbyś coś dla mnie zrobić?
Lee – Oczywiście sensei! – odrzekł z radością – O co chodzi?
Nam – Myślę, że ten pomysł ci się spodoba…


Siódma dwadzieścia.


Nam – Naruto!!

W moim pokoju rozległ się głośny krzyk Namikaze. Dzięki czasowi, jaki z nim do tej pory spędziłem zdążyłem się już przyzwyczaić do takich pobudek.
Ten krzyk oznaczał również jedną rzecz – mam dziesięć minut by zejść na śniadanie. Powoli zwlokłem swoje zwłoki z łóżka i jakoś doszedłem do szafy, z której wyciągnąłem swój tradycyjny czarno-pomarańczowy strój.
Potem swoje kroki skierowałem ku łazience, aby zimną wodą doprowadzić się do stanu używalności oraz po to by się ubrać.
Po dokonaniu tych wszystkich czynności, które zajęły mi zaledwie osiem minut powoli zacząłem iść w stronę kuchni.
Na wejściu nie było czuć aromatu jakichkolwiek przypraw, więc dzisiejszy poranny posiłek stanowiły pewnie kanapki. Gdy spojrzałem na stół moje przepuszczenie się potwierdziło.
W momencie w którym usiadłem, Namikaze właśnie kończył dopijać szklankę herbaty. Był ubrany w strój Jōnina, co oznaczało, że ma coś ważnego do zrobienia.

Nar – Śpieszy ci się gdzieś…? – spytałem biorąc jednocześnie swój kubek z ciepłym napojem.
Nam – Dziś zaczyna się moja robota w Akademii. Zapomniałeś? – odpowiedział chłodno.
Nar – Ahh no tak… A co z moim domniemanym treningiem?! – wystrzeliłem nagle z pytaniem, zdając sobie sprawę, że być może będę miał spokój.
Nam – O to się nie martw. Już się tym zająłem – cała nadzieja zniknęła tak szybko, jak się pojawiła – Powiem ci tylko tyle, że przez ten tydzień popracujesz nad kondycją – wyjaśnił i chytrze się uśmiechnął.
Nar – Nad kondycją? Przecież…
Nam – Jesteś bardzo, ale to bardzo wytrzymały wiem – przerwał mi – Jednak gdyby trzeba było biec nieustannie kilka godzin, i to bardzo szybkim tempem… no tutaj byś się raczej nie popisał!
Nar – A skąd wiesz?! – oburzyłem się.
Nam – Przebywałem z tobą nieustannie przez trzy lata. Potrafię ocenić czy ktoś…

Nie dokończył, gdyż rozległo się głośne pukanie do drzwi. Namito delikatnie się uśmiechnął po czym wstał od stołu i ruszył, aby sprawdzić kto nawiedza nas o tak wczesnej porze.
Coś mi się jednak zdaję, że on doskonale wie kto to…
Nie przejąłem się tym i spokojnie zacząłem pochłaniać pierwszą z kanapek. Jedyne co usłyszałem to powitanie blondyna. Po chwili Namikaze wszedł do kuchni i oparł się o ścianę zaraz przy wejściu. Przez chwile popatrzyłem na niego zdziwiony, biorąc kolejny kęs kanapki do ust, gdy w progu pojawił się Lee.

Lee – Gotowy poczuć siłę młodości Naruto?! – krzyknął z entuzjazmem.

Gdy to usłyszałem momentalnie się zakrztusiłem. Z pomocą natychmiast przyszedł mi Rock, no bo jakby inaczej.

Lee – Nic ci nie jest?! – spytał nadal klepiąc mnie po plecach.
Nar- Nie..! Dzię.. Dzięki! – ledwo odpowiedziałem.

Namito jednak nie był tak opiekuńczy i śmiał się w najlepsze, więc natychmiast posłałem mu groźne spojrzenie. Mój sensei jednak nie wiele sobie z tego zrobił i śmiał się dalej.

Nar – Bardzo śmieszne wiesz! – krzyknąłem z wyrzutem i spojrzałem na Rocka – A więc jak masz zamiar przeprowadzić nasz trening? – spytałem, tym razem spokojnie.
Lee – Myślę, że tygodniowy kurs dla średniozaawansowanych Gai-senseia będzie dla ciebie najlepszy Naruto! – odpowiedział z dumą.
Nar – Średniozaawansowanych…?
Nam – Chyba nie chcesz biegać ze stu kilogramowymi ciężarkami na każdej z kończyn co?
Nar – Sto kilo?? I to jest wersja…
Lee – Takie ciężarki zakładam do zwykłego treningu! Kiedy jednak trenuje z Gai-senseiem zakładam ciężarki stu dwudziesto pięciu kilowe! W tedy po pewnym czasie zaczynam czuć pewien dyskomfort…
Nar – Dobra! Tyle mi starczy! – przerwałem lekko przerażony – A mi jakie zafundujesz…?
Lee – Żadnych! Zapomniałem wspomnieć, że ten trening będzie miał na celu poprawienie ogólnej wydolności organizmu, więc tutaj nie będzie liczyła się siła lecz czas. Tak więc ogólnie wyjdzie to tak, że będziemy dużo biegać skakać itp. itd.
Nar – Czyli nie będzie tak źle! Trzeba było tak od razu mówić! – orzekłem uradowany, na co Namito po raz kolejny wybuchł śmiechem.
Nam – Nawet nie wiesz o czym mówisz Naruto… no ale zobaczysz! A tym czasem panowie wybaczą, ale obowiązek wzywa! Narka! – pożegnał się i zniknął w kłębie białego dymu.
Lee – Obowiązek? – spytał Rock ze zdziwieniem.
Nar – Dostał tydzień bycia nauczycielem w Akademii…
Lee – To zaszczytne zadanie! Nauczać przyszłą generację młodych Shinobi…

Jeśli wytrzymam z nim ten tydzień to już będzie nie lada osiągnięcie!
Swoją drogą, ciekawe po co tak naprawdę mi trening kondycyjny…?


Powolnym krokiem przekroczyłem drzwi wejściowe Akademii. Było tu bardzo cicho, co oznaczało, że lekcję niedawno się zaczęły.
Nie zbyt się śpiesząc przemierzałem korytarz w poszukiwaniu recepcji. Dawno mnie tu nie było więc wiele mogło się zmienić.
Korytarz wejściowy kończył się otwierając drogę w prawo i lewo. Stanąłem po środku rozwidlenia i przyjrzałem się dokładnie każdej nowej możliwej trasie którą miałem do wyboru.
Gdy tak tam stałem, w pewnym momencie usłyszałem dźwięk, które wydają dawno nie oliwione zawiasy. Szybko obejrzałem się w tamtą stronę, a mój wzrok spoczął na moim starym koledze – Iruce Umino.
Iru – Namito! Nareszcie jesteś! – zawołał radośnie i ruszył w moją stronę – Już martwiłem się, że nie przyjdziesz!
Nam – Wiesz, wolałbym nie narażać się na gniew Tsunade. To by mogło się źle skończyć… - odpowiedział pół żartem pół serio – No więc gdzie są te dzieciaki? – spytałem, a na mojej twarzy zagościł serdeczny uśmiech.
Iru – W Sali z której wyszedłem. Nie mogą się już doczekać na naszego gościa specjalnego…
Nam – Specjalnego? – zdziwiłem się – Przecież będę ich nauczycielem przez tydzień!
Iru – No niby tak, ale wiesz. To są jeszcze małe brzdące którym tylko zabawa w głowie. Musiałem ich jakoś… zaciekawić – odpowiedział chytrze.
Nam – Więc jak?! Nie każmy im dłużej czekać! – zawołałem pewnie i ruszyłem w stronę drzwi z których nie dawno wyszedł Umino.
Iru – Pozwól, że wejdę pierwszy… - powiedział i natychmiast to uczynił – Poczekaj chwilę…  

Lekko się uśmiechnąłem i oparłem o ścianę, czekając aż Iruka mnie… zapowie? Chyba tak.
Nie wsłuchałem się w to co mówił, wyłapałem jedynie kilka pojedynczych wyrazów takich jak „grzeczni”, „mili” i „praca domowa”.
Bycie nauczycielem nie jest takie proste… Umino jest pierwszą osobą która pokieruje tych młodych ludzi na początku ich drogi jako Shinobi. To bardzo odpowiedzialne zadanie…

Iru – Od dzisiaj, do końca tego tygodnia waszym nauczycielem będzie nasz gość! – oznajmił radośnie i przerwał swoją wypowiedź, co chyba znaczyło że mam wejść do środka.

Wziąłem głęboki oddech i pewnie wkroczyłem do klasy. W jednym momencie poczułem na sobie około trzydzieści zaciekawionych spojrzeń. Stanąłem obok Iruki i czekałem.
Po chwili zacząłem zastanawiać się, na co tak naprawdę czekam?

Iru – Może się przedstawisz? – zapytał na głos Umino, i dopiero w tym momencie dotarło do mnie, że te dzieci nie mają raczej pojęcia kim jestem.
Nam – Hah… no tak. Nazywam się…
- Dlaczego wygląda Pan jak Czwarty Hokage? – zapytała jakaś dziewczynka.
- Rzeczywiście! Patrzcie! – w klasie wybuchła wrzawa. Każdy nie mógł się nadziwić moim wyglądem… czemu zawsze muszę to przechodzić od nowa?

Spojrzałem błagalnie na Irukę, a ten tylko wzruszył ramionami i chyba powiedział „Powodzenia” po czym wyszedł z pomieszczenia. W tym momencie moja psychika uległa lekkiemu załamaniu, ale jakoś się trzymałem.
Jakby ich tu uciszyć? Z jednej strony to jeszcze dzieci, więc nie mogę być zbyt surowy, lecz z drugiej strony są to przyszli Shinobi Wioski Liścia, więc trochę dyscypliny by im się przydało…
Podniosłem do góry rękę – zero reakcji. Zakasłałem aby zwrócić ich uwagę – to samo. Rany! Jak takie dzieciaki mogą się tak głośno zachowywać?! Tu trzeba czegoś stanowczego… ha! Wiem!

Wystawiłem prawą rękę do boku i otworzyłem dłoń. Po kilku sekundach zaczęła pojawiać się na niej niebieska kula z chakry, by po chwili zacząć zmieniać swój kolor na biały. Dźwięk który zaczął wydawać z siebie Rasnegan błyskawicznie skupił uwagę wszystkich uczniów, ale to tak, że w moment słychać było tylko przenikliwy odgłos.
Anulowałem technikę i srogo na wszystkich spojrzałem.

- Skoro poświęciliście mi już swoją uwagę, pozwólcie, że się przedstawię! Nazywam się Namikaze Namito, i jak zapewne wspomniał wam Iruka-sensei będę waszym nauczycielem przez najbliższy tydzień! – oznajmiłem triumfalnie i odszukałem wśród uczniów dziewczynkę, która zadała pierwsze pytanie – Moja droga, nie jestem Czwartym Hokage. Jestem jego bratem!
- Naprawdę?! Wow!! – wszystkie dzieciaki znów miały popaść we wcześniejszy stan, ale je powstrzymałem.
- Ani mi się ważcie rozmawiać! Dobrze… - zacząłem chodzić po klasie – Skoro wasza koleżanka wspomniała o Czwartym, musieliście mieć niedawno lekcje z historii Konohy prawda? – spytałem spokojnie.
- Tak Namito-sensei! – odpowiedział jeden z chłopców.
- Dziękuje. Tak więc, co możecie powiedzieć mi o Czwartym Hokage? – ciągnąłem temat dalej.
- Był najszybszym człowiekiem na świecie!
- Miał na imię Minato!
- Pan wygląda jak on!
- Był silny i mądry!
- Dobrze wystarczy! – przerwałem dzieciom wyliczankę – Wszystko co powiedzieliście to prawda. No może z tym wyglądem się nie zgodzę… - dopowiedziałem, na co kilkoro z uczniów zaśmiało się – A możecie mi powiedzieć, czym wsławił się Czwarty?

Zapadła cisza. Teraz nie mają nic do powiedzenia co…?
Przenikliwie zacząłem się wszystkim przyglądać, lecz nagle mój wzrok przykuła czyjaś podniesiona ręka. Była to ta sama dziewczynka która zwróciła uwagę na mój wygląd.

- Tak? Śmiało! – zachęciłem ją.

Dziewczynka wstała. W tym momencie trochę mnie zatkało, gdyż miała nietypowe śnieżnobiałe proste włosy, które sięgały jej za łopatki. W moją postać wpatrzone były bystre, ciemno-niebieskie oczy, a na ustach gościł nieznaczny uśmiech. Uczennica była ubrana w zwykłą czerwoną bluzę z kapturem i tego samego koloru krótkie spodenki zakrywające uda. Na nogach miała czarne, standardowe buty Shinobi.
Ogólnie była niezbyt wysoka, oraz miała drobną sylwetkę, ale co się dziwić - ma dopiero siedem lat…

- 17 lat temu uratował Wioskę przed atakiem złego demona… i był bohaterem Trzeciej Wielkiej Wojny Shinobi! – ta mała wie dość dużo jak na swój wiek.
- Bardzo dobrze… jak masz na imię? – spytałem
- Rina Namito-sensei! – odpowiedziała radośnie.
- Rina... dziękuje za odpowiedź! – zrobiłem pauzę i oparłem się o biurko – Czy ktoś chce jeszcze coś powiedzieć na temat Czwartego? A może macie jakieś pytania?
- Tęskni Pan za nim? – pytanie zadał jakiś chłopiec z ostatniej ławki.
- Czy tęsknie…? Oczywiście, że tak. W końcu był moim bratem… rodziną. Jednak nie mogłem popaść w rozpacz! Wierzcie mi, jego stratę odczułem bardziej niż śmierć naszych rodziców. Lecz wiecie co? Jego śmierć sprawiła, że jestem teraz tym kim jestem – uśmiechnąłem się, a w tym momencie zadzwonił dzwonek.

Dzieciaki momentalnie poderwały się z ławek i wybiegły na plac wewnętrzny, aby się odprężyć przed kolejną lekcją ze mną. Właśnie… kolejna lekcja. Co ja mam z nimi robić?
Spojrzałem na blat biurka i dostrzegłem na nim coś co przypominało plan lekcji. Szybko wziąłem tą kartkę i ją przeczytałem. Było tam wszystko co powinienem wiedzieć… na szczęście.
Czyli teraz powinna być lekcja teorii co? Chakra, bronie i te sprawy… Trzeba im to będzie jakoś klarowanie objaśnić!


Lee – Dalej Naruto!! Jeszcze tylko 100 pompek!!
Nar – Zaa… Zaa… Zabije was!!

Od kilku godzin nic tylko bieganie, pompki, przysiady i całe inne cholerstwo! Czemu ma to niby służyć?! Ma mnie zamęczyć na śmierć?! Przecież to tylko głupi Egzamin Pisemny a potem…
Ahh! Więc to wszystko przez ten las! Las Śmierci… na samą myśl o nim robi mi się zimno. Podczas mojej ostatniej wizyty tam działy się naprawdę dziwne rzeczy… no i Orochimaru. A potem cały ten atak na Konohe… a to wszystko działo się prawie cztery lata temu! Ale ten czas leci…
No cóż. Trzeba się skupić na tym treningu, bo mi Namito później żyć nie da.

Lee – Dwieście pięćdziesiąt! Dobrze Naruto! – zawołał z entuzjazmem Rock – Teraz przebiegniemy kilka razy dookoła Wioski i to wszystko na dziś!
Nar – Ohh… to jak ty się umówiłeś z Namikaze co?
Lee – Mam tydzień aby poprawić twoją kondycję! Wszystko sobie odpowiednio zaplanowałem, więc pełna regeneracja twojego organizmu powinna następować z dnia na dzień, dzięki czemu nasze działania będą bardzo efektywne! – wyjaśnił z tajemniczym błyskiem w oku – Po tym tygodniu będziesz czuł wielką zmianę obiecuje ci to!
Nar – Nadal nie jestem pewien czy dożyję końca tygodnia… - szepnąłem sam do siebie.
Lee – Dobrze! Koniec przerwy! Ruszamy!! – zawołał Rock i zaczął biec w stronę Liścia.

Chcąc nie chcąc musiałem podążyć za nim, dodatkowo utrzymując jego tempo.
Czy on się nie męczy? Gdy ja zrobiłem serie brzuszków, przysiadów i pompek on robił to samo. Tyle, że on zrobił tego trzy razy więcej i skończył przede mną…
No i tak to wygląda. Zaczynamy jakimś ćwiczeniem w domu, potem biegamy dookoła Konohy, wracamy, znowu jakieś ćwiczenie i znów idziemy biegać. I tak kilka razy.
Może i jest w tym jakiś cel, ale ja go na razie nie widzę…


Nam – Do widzenia dzieciaki! Trzymajcie się!

Wszyscy uczniowie opuścili klasę, a ja wyczerpany opadłem na krzesło za biurkiem. Nigdy nie sądziłem, że bycie nauczycielem jest takie męczące. Ciągłe pytania, tłumaczenie, dyktowanie i pisanie…
Choć z drugiej strony to może kwestia przyzwyczajenia?
Nagle usłyszałem ciche pukanie. Szybko spojrzałem w stronę drzwi, w których pojawił się Iruka. Uśmiechnąłem się lekko i ręką wskazałem aby wszedł.

Iru – Widzę, że pierwszy dzień pracy niezbyt cię oszczędził co? – zaśmiał się i oparł o biurko – Jak wrażenia?
Nam – Chyba przeproszę swojego wychowawcę! – szybko odrzekłem – Gdyby żył pewnie bym to zrobił… No cóż. Te dzieci są wspaniałe! Szczególnie jedna z dziewczynek mi zaimponowała…
Iru – Rina? Tak, jest bardzo bystra. Z tego co mi mówiła zawdzięcza to starszej siostrze.
Nam – Siostrze? – spytałem zdziwiony
Iru – Niestety… ich rodzice nie żyją. Nikt nie wie jak to się stało. Od tamtej pory są pod opieką pewnej staruszki.
Nam – A ile lat ma jej siostra?
Iru – Trzynaście. Jest już Geninem, a niedługo będzie brała razem ze swoją drużyną udział w Egzaminie.
Nam – I jeszcze powiesz mi, że jest bardzo utalentowana co?
Iru – Miała najlepsze oceny w swojej klasie… to musi o czymś świadczyć.
Nam – Jak oceniasz jej szansę…? – spytałem nie pewnie.
Iru – Jeżeli nie wydarzy się nic niespodziewanego, no i jeśli nie spotka się podczas któregoś z etapów z Naruto… ma całkiem sporę szansę na zostanie Chūninem.
Nam – Swoją drogą… ciekawe jak idzie Uzumakiemu! – zawołałem radośnie i wstałem z krzesła.
Iru – Niby co…?
Nam – Trening! Wybrałem mu najlepszego możliwego trenera, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne…
Iru – Gai?!
Nam – O nie! Jego i ja bym nie przeżył… Wybrałem jego lżejszą wersję.
Iru – Rock Lee? Cóż… są przyjaciółmi więc nie powinno być żadnych problemów.
Nam – No właśnie… Dobra miło się rozmawia, ale obiecałem dzieciakom, że jutro przyprowadzę tutaj Tsunade. Muszę to jakoś załatwić… więc życz mi szczęścia! – krzyknąłem i zniknąłem w białym kłębie dymu.

Cóż takim uczniom jak oni się nie odmawia. Zwłaszcza, że naprawdę chcą się czegoś dowiedzieć o Pierwszym i Drugim. Myślę że Piąta się zgodzi… postawię jej butelkę sake albo coś.


Nadszedł dzień rozpoczęcia Egzaminu!
W Wiosce panuje wielkie poruszenie w związku z przybyciem tylu gości. Jest to jednak przedsmak tego co czeka Konohe przed finałem.
Do Egzaminu będzie przystępować pięć drużyn od nas, cztery z Suny, po trzy z Iwa i Kumo oraz dwie z Kiri. Łącznie 51 osób. Nie jest to jakaś duża liczba, a to wszystko przez atak który miał miejsce cztery lata temu…
Ja jak wiecie postanowiłem zgłosić do tego Egzaminu Naruto. Jak już go zda, to droga do zostania Jōninem będzie już bardzo prosta.
Tak więc przez pierwszy tydzień był pod opieką Lee, który przygotował go fizycznie. Wiem, że to może wydawać się głupie, ale Las Śmierci to miejsce, gdzie nawet ja bym miał problemy z utrzymaniem dobrego stanu. Potem na dodatek dochodzą walki w tej wierzy.
Ja nie mogłem się nim zając ze względu na przydzielenie mi tygodnia w Akademii. Przyznam szczerze, że będę ten czas wspominał bardzo miło.
Tsunade zgodziła się przyjść tego drugiego dnia, ale kosztowało mnie to trzy butelki sake. Dobrze, że tylko tyle…

Drugi tydzień miałem już wolny, więc siedziałem w domu z Naruto, który naprawdę nie miał ochoty nigdzie wychodzić. Podszkoliłem go z teorii, aby mógł napisać jak najwięcej na tym teście.
Gdy powiedział mi, że za pierwszym razem oddał pustą kartkę… miałem wielką ochotę przypomnieć o tym Ibikiemu! Nie mogłem go jednak jakoś złapać…


Była godzina dziesiąta trzydzieści. Korytarz na którym znajdowało się wejście do pomieszczenia w którym będziemy pisać było pełne ludzi.
Trochę głupio się czułem, bo najwyższa z tych osób ledwo sięgała mi do ramion…
Nie mając nic lepszego do roboty usiadłem na parapecie przy jednym z okien i wpatrywałem się w Konohe, jednocześnie wspominając wydarzenia z mojego pierwszego podejścia do tego Testu.
To były czasy… Cała Drużyna Siódma razem. Chciałbym żeby znów tak było.

Spojrzałem na zegar który wisiał na jednej ze ścian. Było za pięć jedenasta. Chciałem wstać, gdy nagle dostrzegłem idącego w moją stronę Ibikiego. Tej twarzy nigdy nie zapomnę…
Szybko stanąłem na podłodze, a egzaminator zatrzymał się dwa metry przede mną.Był ubrany w charakterystyczny dla oddziału od przesłuchań czarny długi płaszcz.
Mężczyzna spojrzał na mnie bardzo surowo, po czym lekko się uśmiechnął.

Ibi – Znowu ty co? Mam nadzieję, że tym razem lepiej się przygotowałeś i nie oddasz pustej kartki…
Nar – Jeszcze cie zaskoczę! – odpowiedziałem pewnie.
Ibi – To się okaże… choć ze mną! – rozkazał i ruszył w stronę schodów.

Nie wiedząc za bardzo o co chodzi niechętnie podążyłem za nim na, jak się okazało, kolejne piętro budynku.
Gdy tam już dotarłem zobaczyłem, że Morino stoi obok otwartych drzwi, które prowadziły do bardzo ciemnego pomieszczenia.
Spojrzałem na egzaminatora pytająco, a ten tylko ruchem głowy wskazał, że mam tam wejść. Jednak za nim to uczyniłem, zatrzymałem się w progu.

Nar – Dlaczego nie piszę z resztą?
Ibi – Znasz już formułę tego testu, po za tym wole uniknąć takiej sytuacji jak ostatnio. Przez ciebie musiałem przepuścić bardzo dużo osób…
Nar – To na czym polega mój sprawdzian?
Ibi – Masz go napisać w warunkach skrajnie do tego nadających się.
Nar – To znaczy?
Ibi – Zobaczysz! – krzyknął i wepchnął mnie do środka, po czym szybko zamknął drzwi na klucz.

Na środku pomieszczenia ledwo świeciła się jakaś żarówka spuszczona z sufitu, oświetlając biurko i krzesło. Wyglądało to jak w jakimś horrorze…
Nie pewnie podszedłem do stolika, na którym leżała karta testowa i dwa długopisy.
Powoli usiadłem na krześle, gdy nagle w którymś kącie pomieszczenia zapaliła się jakaś czerwona lampka.

? – Uzumaki Naruto! – rozległ się jakiś zniekształcony głos – Twój egzamin będzie polegać na napisaniu, i przetrwaniu różnych nieprzewidzianych zdarzeń! Aby przejść do następnego etapu musisz rozwiązać co najmniej trzy czwarte testu… oraz przetrwać! Masz godzinę! Czas start!

Głośno westchnąłem. Poprawiłem swój płaszcz, a na stole położyłem kilka kunaiów. Wziąłem długopis do ręki i podpisałem kartkę.
Nagle z dwóch stron w moją stronę nadleciały shurkieny. Szybko odepchnąłem się nogami do tyłu, i nie wstając z krzesła schyliłem się w dół, gdyż w moje plecy zostało rzuconych kilka noży.
Ja jednak, jak gdyby nigdy nic się nie stało ponownie przysunąłem się do stołu i zacząłem pisać.

Mam nieodparte wrażenie, że ten atak skądś kojarzę…
No cóż. Zapowiada się naprawdę interesująca godzina!



Mam nadzieję, że się wam spodoba!
Trochę mnie znowu nie było, za co ponownie przepraszam!
Liczę gorąco na wasze komentarze!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)

13 komentarzy:

  1. Oh! Biedny Naru xD haha dostał wycisk od Rocka, nie ma co ;P. Biedaczek..
    Namito dał radę, zresztą można się było tego po nim spodziewać heh Tsunade pewnie się na niego darła za pomysł z udziałem w lekcji, może znowu od niej oberwał? ;> Ahh ten Namikaze!
    Naruto jaki egzamin pisemny, orient musi być :D. Jestem ciekawa któż to tam z nim jest.. hm. Jestem ciekawa, czy blondas będzie walczył z siostrą Riny ahhh to mogłoby być.. interesujące widowisko xD. Wgl z kim on będzie w drużynie na czas egzaminu? ;>
    Rozpisuję się - znowu -.-! Więc dodam jeszcze tylko, że czekam na kolejny rozdział ;).
    Ciao!

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Naruto ale i tak dobrze ze to Lee a nie Gai...
    Ciekawy pomysł na ten egzamin pisemny xD
    Jak Unn jestem ciekawa z kim będzie w drużynie na czas egzaminu albo czy też będzie miał 2 część osobno ;p

    Życzę weny i czekam na next!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ale to bardzo ciekawie sie zapowiada egzamin :)
    ciekawi mnie jak wymyslisz jego 2 czesc i kto sie odzywal do nauto

    czekam na next i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział, ciekawy pomysł z odmiennym egzaminem dla Naruto. Czekam na next.
    Pozdrawiam i życze weny.
    Vlad Dracula I

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział fajny, sporo humoru i ten trening Naruto, biedaczek :D Namito jako nauczyciel, trochę mi to nie pasuje do niego^^ Zaskoczyłeś z tym innym egzaminem dla Naruto, widzę, że trochę wyższy poziom niż dla zwykłych dzieciaków :D Czekam na wyniki egzaminu blondyna^^ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kojarzy atak? Ciekawe skąd? Czyżby miał spotka kogoś znajomego?

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    całkiem nie dawno zawitałam na ten blog, opowiadanie jest bardzo ciekawe, fabuła dobra, rewelacyjnie piszesz, zachęcasz wspaniale czytelnika do dalszego czytania... Zastanawia mnie kilka rzeczy, już od samego początku Naruto mówił do Namito wujku, to znaczy wie kim są jego rodzice, i zastanawia mnie dlaczego od razu się nie wprowadził do tego domu, tylko tak późno... Bardzo podobała mi się rozmowa Naruto i Ibikim, tak, tak przez Naruto musiał przepuścić więcej dzieciaków na poprzednim egzaminie ;]. No, no obecna forma egzaminu dla Naruto jest fantastyczna, napisać i jeszcze przeżyć... Czekam na następne rozdziały...
    Weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naruto nie wie, kim są jego rodzice.
      Uzumaki mówi tak do niego w sensie takim, jak do Tsunade mówi babciu lub babuniu :)

      Usuń
  8. Hej! Dopiero dziś znalazłam tego bloga i nie mogłam się od niego oderwać!!! Przeczytałam więc wszystko co do dnia dzisiejszego się ukazało i jestem wprost zachwycona! Całość jest wprost zaje**sta!!! Przepraszam za słownictwo ale inaczej nie da się tego określić. Ściślej mówiąc to słowo jest niewystarczające. Wiem zachowuję się wobec tego bloga jak jedna z fanek Sasuke ale cóż zrobić za fajnie piszesz. A właśnie będąc w temacie to co z Sasuke? Mam nadzieję, że niebawem się pojawi, stęskniłam się :D. Cieszę się ze zmian narratorów. Powiem szczerze, że brakowało mi Naruto na początku tego opowiadania ale teraz dawka Naruto w każdym z rozdziałów jest satysfakcjonująca. Jestem niezmiernie ciekawa kiedy Naruto dowie się o swojej rodzinie i jak zareaguje. A à propos postać Namito jest bardzo fajna, sama chciałabym mieć takiego wujka ^^ A co do ostatnich 2 rozdziałów to współczuję Naruto treningu, ależ go wujaszek urządził^^ Jeszcze jeden aspekt całego opowiadania ja nie chcę się wtrącać i oczywiście niezależnie od tego jak to się potoczy pozostanę wierną fanką tego bloga, mianowicie chodzi mi o cichy motyw NaruSaku. Osobiście jestem fanką NaruHina nie wymagam oczywiście, że tak to się rozwinie, może Naruto pozna jakąś fajną i ładną dziewczynę na jakiejś misji. Po prostu nie lubię parki NaruSaku ale tak jak już napisałam, nawet jeśli to się stanie :( to pozostanę twoją stałą czytelniczką ( już możesz szykować kartę stałego klienta :D). Pozdrawiam i czekam na nexta!!! Rima

    OdpowiedzUsuń
  9. A jeszcze jedno PIĘKNA GRAFIKA!!!!!!!!!!!! Rima

    OdpowiedzUsuń
  10. serdecznie zapraszam na mojego bloga również o Naruto, ale blog opowiada o życiu Kakashiego w Konoha, o jego nietypowych przygodach i uczuciu do dwóch kobiet, które jako jedyne były w stanie złamać jego serce. Są dopiero 4 rozdziały, nie umiem pisać lania wody, jak niektórzy, muszę dobrze się namyślić na temat rozdziału, ale tak, by wszystko trzymało się kupy. A tak na marginesie, twój blog jest jednym z najlepszych jakie czytałam i życzę ci obyś tak dalej pisała. Zamieszczę jeszcze link do mojego bloga, tak byś Ty i inni czytelnicy mogli sprawdzić. :P

    Link: http://kakashihatakelife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. PS zapomniałam dodać, że z chęcią bym ci dała nominację do nagrody Liebster w tym problem, że nie mam pojęcia jak to zrobić :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Rina? Ok, czuję się mało oryginalna xD
    Świetny test ma Naru przed sobą, będzie musiał się sprężyć ;) Śmiesznie to musiało wyglądać, Uzumaki w otoczeniu tych dzieci :D

    OdpowiedzUsuń