„Gorące źródła”
Co kombinował Danzō? Tego człowieka bardzo trudno rozgryźć…
Gdyby nie miał jakiegoś szerzej zakrojonego pomysłu nigdy nie przeprowadziłby
takiej operacji.
Zresztą, albo ten staruch jest głupi, albo nie zna zbyt
dobrze moich umiejętności… Być może chciał je tak poznać?
Przyjdzie pora, aby się nad tym zastanowić. Teraz idę się
odprężyć…
Wiem, mam swoje własne źródło w domu, ale nie jest
przygotowane. Będę się musiał za nie zabrać. Za dużo mam tej roboty. Ale to
później.
Szliśmy już kilkanaście minut. Co i rusz spoglądałem na
Naruto… Wyglądał na rozbawionego. Ciekawe czemu? Pokręciłem głową, gdy moją
uwagę przykuła pewna osoba. A raczej dwóch tak samo wyglądających mężczyzn.
Ubrani byli w dziwne zielone kombinezony i zgniłozielone kamizelki, zaś na
nogach mieli pomarańczowe podgrzewacze.
Rany. Może w pierwszym momencie nie byłem tak zażenowany,
ale gdy podeszliśmy bliżej, usłyszałem o czym rozmawiają, a właściwie o co się
kłócą.
Chodziło o ilość zrobionych przysiadów w przeciągu
dziesięciu minut. Jak w ogóle można o coś takiego się spierać?!
Gai – Mówię ci Lee…! – przerwał, gdy zobaczył mnie i Naruto
– To wy!! Jedna z największych Sił Młodości wróciła do Konohy!! – krzyknął
radośnie i do nas podleciał.
Nam – Ee… Też miło cię widzieć? – odpowiedziałem, lecz zdałem
sobie sprawę, że mój przyjaciel nie zwraca uwagi na to co mówię, a jest
pochłonięty oglądaniem mnie z każdej strony – Gai? Co ty robisz? Gai?
Lee – Mój mistrz prawdopodobnie zaraz wyzwie cię na
pojedynek! – krzyknął z dumą.
Nam – Pojedynek?! Jaki znów… Naruto? – postanowiłem szukać u
niego pomocy, ale gdy spojrzałem w miejsce gdzie blondyn powinien się
znajdować, mocno się zdziwiłem, bo go tam nie było. Zniknął…
Gai – Dokładnie mój przyjacielu!! – czarnowłosy nagle
pojawił się przede mną – Chce przekonać się jak bardzo wzrosły twoje
umiejętności! Od naszego ostatniego starcia…
Nam – Nigdy ze sobą nie walczyliśmy – przerwałem mu.
Gai - …Minęło zbyt dużo czasu! – ten człowiek zupełnie nie
zwracał na mnie uwagi – Tak więc… Przyjmujesz wyzwanie?!
Nam – Wiesz… Mój plan dnia jest dość napięty… Obecnie nie
mam za bardzo czasu i w ogóle! – zacząłem drapać się po głowie i wymieniać byle
jakie powody, aby tylko nie dać się wciągnąć w tą grę.
Kakashi opowiedział mi jak rozpoczęły się te ich słynne
potyczki. Dzięki temu wiedziałem, że jak raz spróbuje to Gai nie da mi żyć.
W tym momencie zza jednego budynku wyszedł Naruto.
Nar – Hej Sensei! Ile można na ciebie czekać?! – krzyknął w
naszą stronę.
Gai – Czy to Naruto?! – zapytał z entuzjazmem – Ale się
zmienił! Ciekawe czy…?!
Nam – Gai! Kiedy indziej na pewno sobie pogadamy! – kłamałem
– Teraz bardzo się nam śpieszy! – odpowiedziałem szybko i pobiegłem w stronę
swojego ucznia.
Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, co przyjąłem z wielką
ulgą.
Zniknąłem dwóm panom z pola widzenia. Teraz byłem ciekaw
gdzie zniknął Uzumaki. I czemu tak nagle znów się pojawił?
Przez chwilę mu się przyglądałem, lecz z jego postawy
niewiele było dane mi wyczytać. Dziwne… było to trochę za bardzo „normalne”…
Nar – Stało się coś? – spytał.
Nam – Nic… Dzięki za ratunek. Tak w ogóle to gdzie
zniknąłeś?
Nar – Niedawno widziałem się z Lee. Wiedziałem, że może do
czegoś podobnego dojść, więc się ulotniłem. Tobie jednak to nie wyszło…
Nam – Wiesz – zacząłem i ruszyłem w stronę łaźni – Nie mam w
zwyczaju unikania przyjaciół… No chyba, że naprawdę tego potrzebuje.
Nar – No właśnie… - odpowiedział gdy mnie dogonił – Dobra!
Nie ma na co czekać! Im szybciej się tam pojawimy tym… - urwał.
Nam – Tym co? – ciągnąłem dalej.
Nar – Tym szybciej wrócimy do domu oczywiście! –
odpowiedział i głupio się uśmiechnął.
Nam – Racja. Chodźmy! – zawołałem radośnie i przyśpieszyłem
kroku.
Na miejsce dotarliśmy po kilku minutach marszu. Nie
wydarzyło się już nic niespodziewanego, przez co poczułem lekką ulgę.
Weszliśmy do środka. Wnętrze było bardzo ładnie wystrojone,
wszystko na co spojrzałem nawiązywało do wody lub zdrowia. Widać, że naszym
Konoszańskim gorącym źródłom bardzo dobrze się wiodło. Ciekawe czy gospodarka
Wioski się poprawiła… Przy najbliższej okazji spytam o to Tsunade.
Powoli podeszliśmy do recepcji. Po drugiej stronie stała
miło wyglądająca starsza pani, która czytała jakąś gazetę, a gdy pojawiliśmy
się w budynku musiała przerwać. Jeśli mam mówić dokładniej to była to współwłaścicielka
tej łaźni. Kiedy ostatni raz tu byłem miała zdecydowanie mniej siwych włosów…
mamo.
(Wła)ścicielka – Witajcie młodzi panowie! Na pewno
przybyliście, aby się odprężyć!
Nam – Tak tak… Czy możemy prosić o…
Wła – Proszę iść korytarzem w prawo i skręcić w drugie drzwi
po lewo! – przerwała mi, jakby miała załatwione już wszystkie formalności –
Życzę miłego pobytu!! – krzyknęła radośnie i wróciła do lektury.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Nigdy wcześniej nie spotkałem
się z taką sytuacją…
Za to Uzumaki chyba tak, bo jak gdyby nigdy nic ruszył we
wskazanym kierunku. Mam złe przeczucia co do pobytu w tym miejscu. On na pewno
coś kombinuje…
Wszystko idzie zgodnie z planem! Namito nawet nie spodziewa
się mojej pułapki… chyba.
Skoro tak zareagował na technikę Konohamaru… Ciekawe jak
zareaguje na najlepsze Harem no Jutsu jakie kiedykolwiek zrobiłem?! Chyba
zostało we mnie coś z tego chłopaka którym byłem… Ale czy to takie złe?
Nawet Namito robi czasem głupie rzeczy, a niby jest taki
odpowiedzialny i w ogóle.
Zresztą po moim Jutsu nie będzie w stanie nic zrobić… ale ja
czasem jestem genialny. Zadziwiam tym nawet sam siebie.
Wszedłem do przebieralni, szybko zrzuciłem z siebie ciuchy,
owinąłem się ręcznikiem i ruszyłem do basenu. Najpierw usiadłem na brzegu i
zanurzyłem obie nogi w gorącej wodzie. Jej temperatura była idealna…
Po chwili wyszedł Namito. Przeszedł obok mnie na drugą
stronę basenu, po czym zdjął ręcznik i wszedł szybko do wody.
Zamyśliłem się i spojrzałem w niebo… było jeszcze widno.
Nam – O czym myślisz? – zapytał nagle Namikaze. Był po
ramiona zanurzony w wodzie, a na głowie położył sobie złożony w kostkę ręcznik.
Nar – A tak jakoś… nie można?
Nam – Oczywiście, że można… jak myślisz, czemu tutaj nikogo
nie ma? O tej porze powinno być tu kilka osób. Z tego co słyszę w części
żeńskiej jest dość duże poruszenie…
Nar – Nie wiem. Może po prostu dobrze trafiliśmy co? Ciesz
się tym!
Nam – Cieszę się… po prostu trochę to dla mnie dziwne. Cóż…
mogę się przynajmniej odprężyć.
Nar – Chyba o to tu chodzi nie?
Nam – To dlaczego z tego nie korzystasz?
Ahh! Nienawidzę kiedy on tak ze mną rozmawia! Namito zawsze
liczy na to, że złapie mnie na jakimś słowie albo zdaniu, dzięki czemu będzie
mógł się ze mnie ponabijać. Czasem sam się przy tym dobrze bawię, ale to nie
był ten przypadek.
Nie odpowiadając na zadane pytanie wstałem, i powoli
podszedłem do ściany oddzielającą naszą część łaźni od części damskiej. Oparłem
się o nią i zacząłem słuchać.
Rzeczywiście, panowało tam całkiem duże poruszenie. Może
warto z tego skorzystać…?
Po mojej prawej stronie stała jakaś skrzynia. Była na tyle
duża, abym mógł spokojnie spojrzeć na drugą stronę ściany…
Podszedłem do niej i już miałem postawić na niej pierwszą
nogę gdy…
Nam – Opowiadałem ci kiedyś, co stało się Jiraiyi gdy chciał
zrobić to co ty teraz? – spytał nagle Namikaze
Nar – Ehh… Nie? – zrezygnowany ponownie oprałem się o ścianę
– Co się stało?
Nam – Prawie raz zginął!
Nar – Co?! Jak można dać się…
Nam – Daj mi dokończyć! Jiraiya wylądował w szpitalu z
połamanymi żebrami, obiema rękami i poważnie uszkodzonymi narządami
wewnętrznymi… a to wszystko przez to, że chciał podejrzeć jakąś dziewczynę w
kąpieli… - opowiedział, i zrobił swoją straszną minę.
Nar – A kto… kto mu to zrobił? – spytałem, będąc już trochę
przestraszonym.
Nam – Tsunade!! – krzyknął, a ja poczułem zimny dreszcz – A
co, jeżeli po drugiej stronie jest ona, albo Sakura?! Myślisz, że warto tyle
ryzykować…?
Nar – Nie, chyba masz rację… – odpowiedziałem i odszedłem od
ściany – Ale sensei! – krzyknąłem i wskoczyłem do wody, uprzednio zdejmując ręcznik
– Przyznaj się… Ty też kiedyś na pewno podglądałeś!
Moje stwierdzenie przyniosło zamierzony skutek, bo Namito
zrobił się bardziej czerwony niż był.
Nam – No wiesz… - zaczął nie zbyt pewnie – Mogło mi się
zdarzyć…
Nar – Ha!! Wiedziałem!! – ponownie krzyknąłem i zacząłem się
śmiać.
Nam – Ej! To nie jest takie zabawne! Przynajmniej nie
wymyślam głupich technik które pokazuje później młodszym kolegom! –
odpowiedział chłodno.
Nar – A skoro już o tym mowa… - powoli odrzekłem i złożyłem
pół pieczęć.
Nam – Naruto…! Nie rób tego! Wiedziałem, że…!
Nar – Harem no Jutsu!!
Momentalnie dookoła mnie pojawiło się kilkanaście pięknych
pań o bardzo ponętnych kształtach. Tak samo zresztą wyglądałem ja. Powoli
zacząłem zbliżać się do Namikaze.
Nar – Och…! Namito-sensei! Nie bądź taki nie śmiały i pokaż
się! – zawołałem bardzo uwodzicielskim głosem.
On jednak wyparował! Nie było go tam, gdzie poprzednio
siedział. Czyżby uciekł, gdy tylko usłyszał nazwę tego Jutsu? Szkoda…
Chciałem odwołać technikę, jednak coś mnie powstrzymało.
Były to wstrząsy, a każdy kolejny był coraz silniejszy. Z niepokojem zacząłem
się rozglądać się dookoła siebie.
Nagle wstrząsy ustały, a ja usłyszałem jakiś zduszony
okrzyk. Natychmiast po tym ściana oddzielająca panów od pań wybuchła!
To się nie dzieje naprawdę…
Sak – Naruto!! – rozległ się wrzask różowowłosej
Ja jak oparzony wyskoczyłem z basenu, odwołałem technikę i
błyskawicznie owinąłem się w ręcznik. Dobrze, że dzięki parze nie było zbyt
wiele widać.
Nar – Sa.. Sakura! Co ty tu..?! – byłem przerażony. Obecnie
uratować mnie mogła tylko ucieczka, co też zacząłem wdrażać w życie,
przemieszczając się powoli w stronę przebieralni.
Sak – Jesteś tu dopiero drugi dzień, a już każesz wysyłać
się do szpitala?!
Nar – To nie tak jak…
Sak – Ja ci pokaże! Szybko oduczysz się korzystać z tych
zboczonych technik!!
Tu nie było już czasu na ugłaskanie dziewczyny. Trzeba było
ratować życie. Choć z drugiej strony popatrzyłbym na ubraną w sam ręcznik
Haruno…
Debilu! O czym ty myślisz?! Ratuj się!
Wbiegłem do budynku, zamykając za sobą drzwi. Jakby to miało
ją zatrzymać. Szybko założyłem buty i dolną część garderoby, złapałem koszulkę
i zacząłem biec dalej. Gdy skręciłem w stronę recepcji drzwi od basenu zostały
zniszczone.
Wł – A gdzie młody pan się tak śpieszy? – zapytała staruszka
widząc zamieszanie.
Nar – Ratuje życie! – odpowiedziałem i wybiegłem na ulicę.
Tu czekała mnie kolejna niespodzianka.
Prawie wpadłem na wściekłego Namito. Czyli zwiał tylko, gdy
usłyszał nazwę…
Nam – Naruto!! Jesteś…
Nar – Tak wiem! Ale przepuść mnie jeżeli chcesz mieć na co
powrzeszczeć w najbliższym czasie!
Nam – O czym ty mówisz…
Nie musiałem odpowiadać. Z budynku jak z procy wystrzeliła
Sakura. Nie zważając na nic ominąłem Namikaze i rzuciłem się do ucieczki.
Nam – Aha… o to mu chodziło…
Czy Sakura goni go w samym ręczniku?
Nar – Przepraszam!!
Sak – Trochę za późno!! Trzeba było myśleć!! – odpowiedziała
srogo i powoli szła w moją stronę.
Wbiegłem w ślepą uliczkę! Szlag by to! Wiedziałem, że lepiej
biec prosto do centrum…
Mogę przynajmniej trochę popatrzeć…
Sak – Gotowy na karę…?
Nar – Nie!!
Sak – Trudno!! – Haruno wzięła zamach, i już miała zadać
cios, gdy ktoś złapał ją za rękę.
Nam – Sądzę, że jeszcze będziesz miała okazje, aby to
zrobić. Spójrz na siebie! Jesteś pół naga… wracaj do łaźni. Masz szczęście, że
nie ma tu teraz ludzi…
Te słowa spowodowały, że różowowłosa zrobiła się czerwona
jak burak, po czym powoli acz stanowczo zaczęła się wycofywać. Gdy zniknęła za
rogiem, Namito spojrzał na mnie.
Coś czuję, że i tak wyląduje w szpitalu…
Nam – Ty… kretynie!!
Z niesamowitą prędkością na moim prawym policzku został
złożony bardzo silny cios.
Był tak silny, że zburzyłem ścianę o którą do tej pory się
opierałem. Na szczęście po drugiej stronie też była ślepa uliczka… no już taką
nie była.
Namikaze do mnie podszedł i przykucnął.
Nam – To za tą marną próbę… musisz się bardziej postarać
chłopcze. Wynająć basen? No proszę cię… gdyby byli tam ludzie byłoby o wiele
ciekawiej!
Nar – Jesteś… niemożliwy…
Nam – Co poradzisz? – uśmiechnął się i złapał mnie za
koszulkę.
Namito przeniósł nas do sali treningowej w domu.
Nam – Od jutra zaczynamy przygotowania do egzaminu… lepiej
się wyśpij! – krzyknął i zniknął w kłębie dymu.
Nar – Taa… Egzamin.
Witam was w nowym roku! Mam nadzieję, że zaczął się on dla
wszystkich najlepiej jak można. Przepraszam was jednocześnie za długą przerwę,
ale cóż, zdarza się!
Teraz kilka spraw bierzących:
Dziękuje za te wszystkie nominacje do tej nagrody. Jeśli
ktoś poczuł się urażony z powodu, że nie wziąłem w tym udziału, to przepraszam,
ale za nim się spostrzegłem, nie miałem już kogo nominować.
Więc jeśli kogoś tym uraziłem, to jeszcze raz przepraszam.
I na Miłość Boską… nie jestem dziewczyną!!!
No to by było tyle. Gorąco liczę na wasze komentarze!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)
Pierwsza! Już myślałam, że Naruto się upiekło, a tu mu Namito przywalił! Kocham was! Jesteś genialny! Super pomysł!
OdpowiedzUsuń-Co robisz?
-Ratuje życie! - to mnie dobiło. Czekam na nexta z zniecierpliwieniem.
Hm... co by tu powiedziec? Że notka byla swietna. Uwielbiiam takie akcje w łaźniach, ach ten nasz Naru ;). Z notki na notkę coraz bardziej lubię Namito. Co do błędow, jakoś żaden zbytnio nie rzucił mi się w oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życze weny i czekam na nexta.
PS. Zapraszam do siebie na nowe notki na http://jinchuuriki-i-czwarty.blogspot.com
Oni to się dobrali, nie ma co! :D Już myślałam, że młodszy blondas dostanie w ciery od Sakury, a tu trach! Namito się ciupkę zbulwersował heh
OdpowiedzUsuńGai i Lee - rozjebali mnie >.< czy ich eee głupota ma jakieś granice? ;P
Chcę już egzamin ;>! Pisz, pisz... Bo jak szybko nie pojawi się next to Unno-tan porzuci pisanie! I przestanie Cię faworyzować xD! Geniuszu jeden!
Odbija mi dzisiaj, więc kończę...
Do następnego, ciao ;)
Haha dobra notka :D Ciekawy pomysł miał Naruto, szkoda tylko, że nie wypalił :D A Sakura, biedna chyba nie pomyślała, że nie powinna wychodzić pół naga^^ Ubawiłam się, czekam na równie ciekawy kolejny rozdział :D Pozdrawiam^^
OdpowiedzUsuńJak można nie zauważyć, że biega się po ulicy w samym ręczniku? No cóż, takie rzeczy to tylko w Anime, Mandze no i w FanFickach. Tak czy inaczej, ciekawy motyw z tą Sakurą, początek z Guiem i Lee też bezbłędny. Jedyne co mi przeszkadza w czytaniu to Wł / Nar / Nam... Wiem, że chcesz ukazać co kto mówi, jednak moim zdaniem to psuje całą estetykę Twojej pracy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i polecam mojego nowo powstałego bloga http://buried-in-a-shadow.blogspot.com/
Brali cię za dziewczynę? xD
OdpowiedzUsuń