− Dziękuje za
wszystko!! –
krzyczał Naruto ze łzami w oczach, machając do wszystkich swoich przyjaciół – Jesteście najlepsi!!
Dziesiąty Października. Dzień który do
niedawna dla Uzumakiego był jednym z najmniej szczęśliwych w roku. Jednak jego osiemnaste
urodziny okazały się być dla niego tymi najlepszymi. Podczas treningu, Namito
zawsze pamiętał o jego święcie, gdyż co rok dawał mu jakiś prezent. Przedtem
jedyną osobą która to robiła, był Trzeci Hokage. Ale dzisiaj, wszystko się
zmieniło. Dzisiaj miał pierwszą urodzinową imprezę w życiu. Żeby było lepiej, było
to przyjęcie niespodzianka. Inicjatorem tej zabawy był Shikamaru i Kiba.
Przedstawili ten pomysł Tsunade, a ten jej się tak spodobał, że sama brała w
tym wszystkim czynny udział. Piąta posunęła się nawet do tego stopnia, że
wysłała blondyna tego dnia na misję, której celem było… przyniesienie tortu
urodzinowego. Oczywiście Naruto nie miał pojęcia, że był on dla niego. Następnie,
większość panów wyciągnęła go na ramen, aby dziewczyny w spokoju mogły wszystko
przygotować.
Mina blondyna, gdy wszyscy krzyknęli „Niespodzianka!”
była bezcenna. Chłopak nie powstrzymywał nawet łez. W tamtym momencie był chyba
najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Gdy Uzumaki tylko się uspokoił, wszyscy po
kolei złożyli mu życzenia i wręczyli prezenty. Oprócz jego przyjaciół i
Tsunade, obecni byli także Kakashi,
Asuma, Kurenai, Gai, Iruka, Shizune oraz Ebisu, czym zaskoczył chyba wszystkich.
Trwało to ponad półgodziny. Następnie powiedziano mu, na czym tak naprawdę
polegała jego dzisiejsza misja. Tort pokrojono równo między wszystkich. Każdy
dobrze się bawił, a centrum tego wszystkiego był solenizant, który nie za bardzo
wiedział, jak się w tym wszystkim odnaleźć.
Teraz, Naruto spoglądał jak wszyscy
wracają do Konohy. Te kilka godzin było dla niego spełnieniem dziecięcych
marzeń. Chłopak stałby tam jeszcze pewnie dłużej, gdyby nie poczuł czegoś
zimnego na policzku. Spojrzał w górę, a na jego twarzy wylądowało jeszcze
więcej kropli deszczu. Uzumaki westchnął. Żałował, że nie było tutaj trzech
ważnych dla niego osób. Namito i Sakura byli na treningu, a Jiraiya… kto wie?
Blondyn odwrócił się na pięcie w stronę domu i do niego wszedł. Zamknął drzwi i
raz jeszcze rzucił okiem na duży pokój. Z grymasem na twarzy przyjął do
wiadomości, że ma naprawdę dużo sprzątania. Niechętnie, ale jednak wziął się za
wynoszenie naczyń do kuchni. Po kilkunastu minutach zmywania, niebieskooki opadł
na fotel. Nigdy nie sądził, że może być to tak męcząca czynność. Teraz chciał się
po prostu zrelaksować. Przerwało mu to jednak głośne pukanie do drzwi. Blondyn
westchnął głośno i powoli wstał.
− Idę! – krzyknął, gdy niespodziewany gość
ponownie zapukał –
Kogo o tej porze… −
spytał sam siebie.
− Heeej! Naruto! – krzyknął przybysz,
gdy Uzumaki otworzył drzwi.
− Ji… Jiraiya?! – nie krył
zaskoczenia chłopak – Co ty tu robisz?! – zapytał.
− Odwiedzam swojego ucznia w dzień jego
urodzin! Co w tym dziwnego? – odparł radośnie Pustelnik i wszedł do
środka.
− Nic! Po prostu nie spodziewałem się
ciebie…
− Widzę, że nie tylko mnie – dodał z uśmiechem
Sannin, spoglądając na transparent z napisem „Wszystkiego Najlepszego”.
− Ahh… − zaśmiał się Naruto i zaczął drapać się
po głowie –
No, tak jakby!
− Jednak to nie wszystko, co cię dziś
jeszcze zaskoczy… −
powiedział tajemniczo białowłosy − Przynajmniej tak sądzę.
− Co masz na myśli?
− Zaraz się dowiesz! – krzyknął Jiraiya
i złapał blondyna za ramię – Przynieś dwa kieliszki chłopcze! – rozkazał i wyjął
z pod płaszczu butelkę sake.
− Ale ja… − chciał zaprotestować niebieskooki.
− Nie gadaj, tylko idź! – zawołał Sannin i
popchnął swojego ucznia w stronę kuchni.
Naruto po chwili wrócił z dwoma
kieliszkami. Panowie usiedli przy stole w salonie, a białowłosy szybko im
polał.
− Wszystkiego najlepszego, chłopcze! – powiedział Pustelnik
i podniósł naczynie do góry.
Uzumaki uczynił to samo, a następnie
obydwaj równo wypili ich zawartość. Zapadła cisza, której żaden z nich nie miał
zamiaru przerywać. Blondyn badał wzrokiem swojego Mistrza, zaś ten wyglądał
jakby się nad czymś zastanawiał. W końcu jednak, Pisarz się przełamał.
− Naruto… − zaczął poważnie – Masz pozdrowienia
od Namito i Sakury! – zawołał radośnie, czym całkowicie zbił chłopaka
z tropu.
− Widziałeś się z nimi?
− Kilka dni temu. Sakura kazała mi to ci
wręczyć… −
powiedział i podał blondynowi list – Nie czytaj go teraz. Mam też coś od
Namito… −
dodał trochę niepewnie – Ale zanim ci to dam, przynieś prezent od
Tsunade.
Uzumaki schował list od Sakury do
kieszeni i poszedł po podarunek od Piątej. Naruto trzymając go w dłoni myślał,
że jest to jakaś gazeta, lub coś podobnego.
− Rozpakuj to – orzekł Pustelnik,
a chłopak szybko to zrobił.
− To jest… − zaczął blondyn, nie za bardzo wiedząc
jak kontynuować swoją myśl – Teczka Namito?
− Nie. To nie jest jego teczka… − odparł Jiraiya – Jego prawdziwa
teczka znajduje się w siedzibie głównej ANBU – wytłumaczył i wziął akta do ręki – To są dane
zupełnie innej osoby.
− A więc dlatego to jest zapieczętowane... – oznajmił blondyn.
− Skąd wiesz? Zresztą nieważne… − pokiwał głową
Sannin, położył przedmiot przed sobą, a następnie wykonał kilka znaków – Uwolnienie!! – krzyknął, gdy
przyłożył dłoń do pieczęci – Zajrzyj do środka…
Naruto szybko chwycił teczkę i ją
otworzył. Był bardzo ciekawy, czyje są to akta. Wyciągnął plik złączonych ze
sobą papierów i przyjrzał się pierwszej stronie. Po chwili jego szczęka opadła
delikatnie w dół, a w głowie zaczęło rodzić się tysiące pytań. Jiraiya zaś
spoglądał na niego z niepokojem. Bał się bowiem reakcji chłopaka.
− Uzumaki… Kushina? – spytał cicho
blondyn –
Dlaczego… −
niebieskooki spojrzał na swojego Mistrza – Dlaczego mi to pokazujesz? Jestem z nią spokrewniony,
czy coś…?.
− Tak myślałem, że te akta nie powiedzą ci
wszystkiego –
westchnął Sannin –
Dlatego przyszedł czas na prezent od Namito – dodał białowłosy i podał chłopakowi
zdjęcie.
Jinchuuriki na nie spojrzał.
Przedstawiało one osobę bardzo podobną do Namito, która obejmowała piękną
czerwonowłosą kobietę, która z kolei była w ciąży. Obok stał jakiś młody
uśmiechnięty blondyn, z fryzurą niemal taką samą jak Jiraiya. W tle widać było
dom, w którym obecnie się znajdowali.
− To zdjęcie wykonał chyba Kakashi… − powiedział Pustelnik
–
W każdym bądź razie, Kushina to żona Czwartego Hokage, którego widzisz na tym
zdjęciu. Ten młody chłopak to Namito – wyjaśnił i polał im sake.
Naruto wypił zawartość kieliszka,
spoglądając cały czas na zdjęcie. Starał się poukładać wszystkie rzeczy,
których się dziś dowiedział w jedną całość. Jednak Uzumaki od dawna znał odpowiedź.
Odrzucił tą opcje, twierdząc, ze jest to tylko zbieg okoliczności. Lecz teraz,
tamta teoria była najbardziej prawdopodobna…
− Czy ja… − zaczął niepewnie blondyn – Czy ja… również
jestem na tym zdjęciu? – spytał, nie odrywając wzroku od zdjęcia,
jednocześnie skupiając go na brzuchu kobiety.
− Chyba nie muszę odpowiadać, co? – odrzekł poważnie
Sannin.
Na zdjęcie w tej samej chwili poleciało
kilka łez. Naruto przytulił do siebie zdjęcie i zaczął płakać. Płakać jak małe
dziecko. Jiraiya nie spuszczał wzroku z blondyna. Było mu go żal, ale kiedyś
musiał się dowiedzieć. Jednak, co on sobie teraz pomyśli o Wiosce? Że
okłamywała go przez całe jego życie? Że jego ojciec zamknął w nim potwora?
Pustelnik zaczął zastanawiać się nad możliwymi odpowiedziami na najtrudniejsze
pytania, lecz Uzumaki nagle zrobił coś, czego nikt by się po nim nie
spodziewał. Nadal płacząc chwycił butelkę sake i wypił wszystko na raz.
Białowłosy nie wiedział za bardzo, jak ma zareagować. Chłopak spojrzał na niego,
jego oczy były zaczerwienione od łez. Jiraiya chciał coś powiedzieć i już
otworzył usta by to zrobić, lecz niespodziewanie Naruto go uprzedził.
− Kto.. Kto oprócz ciebie, Namito i Piątej
jeszcze o tym wie? – spytał śmiertelnie poważnym tonem, choć
jego głos był trochę zachrypnięty.
− Starszyzna Wioski… − odparł szybko.
− Dlaczego… − zaniósł się Uzumaki i uderzył pięścią w
stół –
Dlaczego.. –
powtarzał.
− Dlaczego było to przed tobą ukrywane? – dokończył za
niego białowłosy.
− Aby mnie chronić? W końcu jestem synem
Czwartego… −
odpowiedział cicho.
− Taak… dokładnie dlatego – potwierdził Sannin,
zaskoczony tym, że Naruto sam do tego doszedł.
− Ale dlaczego… dlaczego Namito się mną
nie zajął?! Dlaczego zniknął na czternaście lat?! – wrzasnął blondyn.
− Naruto… − zaczął Jirayia – To była
najtrudniejsza decyzja w jego życiu. Nie dość, że jednego dnia stracił niemal
wszystko, co kochał, to pojawiłeś się ty… to zbyt dużo jak na dziesięcioletniego
chłopaka. Wtedy Trzeci zaproponował mu, aby wyruszył ze mną. Sarutobi wiedział,
że opuszczam Konohę, a że byłem nauczycielem Czwartego, była to idealna okazja,
aby wyszkolić jego następcę, co zresztą się udało.
− A jak… zginęli moi rodzice? – zmienił kierunek
pytań, widocznie ta odpowiedź go na razie zadowoliła.
− Nikt tego do końca nie wie. Wiadomo
tylko, że zasłonili cię własnymi ciałami, prawdopodobnie przed szponem Lisa,
oraz to, że Czwarty zapieczętował w sobie drugą połowę jego chakry.
− Uratowali mi życie… − powiedział sam do
siebie Naruto i mocniej przytulił zdjęcie, a nawet lekko się uśmiechnął – Sensei… co stało się
osiemnaście lat temu? – spytał już całkiem normalnym tonem.
− Nikt nie wie. Jest to jedna z największych
zagadek w historii Konohy.
− Rozumiem… − odparł blondyn i pociągnął nosem, a
następnie wytarł w rękaw swojej bluzy całą twarz – Jednak… dlaczego Namito wrócił dopiero
po trzynastu latach?
− Oprócz tego, że nauczył się wszystkiego,
co mogłem mu przekazać, dowiedział się, że jego bratanek startuje w Wielkim
Finale Egzaminu! –
zawołał radośnie Jiraiya – Nawet nie wiesz, jak ten chłopak się
cieszył, gdy o tym usłyszał. Widziałem go wtedy takiego po raz pierwszy od...
odkąd opuściliśmy Konohe… − dodał ponuro Sannin – Namito od tamtego
momentu znów zaczął być starym sobą…
− Czemu jednak to ty mi to wszystko
mówisz, a nie on?! – zapytał z wyrzutem Uzumaki − Przecież to on jest moim… wujkiem!
− Hahaha – zaśmiał się białowłosy – Twój wujaszek
doskonale przewidział, że zadasz to pytanie. Jednak… nie odpowiedział na nie.
Znając jego, woli porozmawiać z tobą w cztery oczy jak wróci. Prowadził wtedy z
Sakurą jakiś dziwny trening, więc wolał go pewnie nie przerywać, dla jej dobra.
− To do niego podobne… − westchnął Naruto.
Uzumaki zadawał jeszcze bardzo dużo
pytań, na które Pustelnik starał się odpowiedzieć jak najdokładniej. Był zadowolony,
że blondyn dość dobrze przyjął do wiadomości to, o czym się dowiedział. Przed
przyjściem tutaj, myślał, że pójdzie o wiele gorzej. A teraz, chłopak siedzący
przed nim znowu był sobą. Na szczęście, Naruto nie traci głowy w praktycznie
żadnej sytuacji, nawet jak sam wypił prawie całą butelkę sake. Panowie
rozmawiali całą noc. Niebieskooki chciał wiedzieć jak najwięcej o swoich
rodzicach, a wraz z nastaniem ranka, syn Czwartego zrobił coś niespodziewanego.
− Przewyższę ich obu Ero−Sennin! – zawołał – Zobaczysz!
− Namito, Minato i Kushina nie żyją – oznajmił Sarutobi
–
Zginęli ratując Wioskę przed zagładą – słysząc to, młody chłopak upadł na
kolana i schował twarz w rękach, aby nie pokazać Trzeciemu swoich łez – To jednak nie
wszystko… Kyuubi został zapieczętowany w ciele Naruto.
− Naruto…? – spytał z nadzieją w głosie Namikaze – To on żyje?! – poderwał się do
góry o podbiegł do biurka Hokage.
− Tak, jest cały i zdrowy…
− Dzięki Bogu… − szepnął blondyn,
opadł ponownie na kolana, a następnie wybuchł jeszcze większym płaczem.
− Jiraiya… − Hiruzen zwrócił się do Sannina,
stojącego do tej pory z tyłu gabinetu – Co teraz zrobisz?
− Odchodzę – odparł beznamiętnie białowłosy – Nic mnie już
tutaj nie trzyma… Naruto jest Jinchuuriki, więc nim zająć musisz się ty.
− A on? – wskazał na Namito – Co z nim?
− On zrobi to, co uzna za słuszne – powiedział Pustelnik
i wyszedł z pomieszczenia.
Trzeci spojrzał ze strapioną miną na
młodego chłopaka, który stał teraz oparty plecami o jego biurko. Ta sytuacja
była bardzo trudna.
− Co mam zrobić, Mistrzu Sarutobi? – spytał nagle
Namikaze –
Ja nic nie wiem.. Muszę zająć się Naruto i…
− Nie! – odparł stanowczo Hokage, na co blondyn
gwałtownie odwrócił się w jego stronę – Oddaj mi swój ochraniacz, Namito.
− Co.. Dlaczego? – spytał brat
Czwartego, całkowicie zaskoczony tym rozkazem.
− Opuścisz Konohę razem z Jiraiyą, dlatego
wydalam cię z oddziału ANBU i zawieszam w prawach Shinobi Wioski Ukrytej w
Liściach!
− Ale… dlaczego… ja chcę zostać… − niebieskooki całkowicie
nie mógł zrozumieć decyzji Hiruzena.
− Dla twojego dobra, Namito – orzekł Trzeci, po czym podszedł do chłopaka i go przytulił – Oraz dla dobra Naruto! Masz czas do wieczora,
aby się przygotować. Poinformuje o tym Jiraiyę.
− To jest rozkaz? – zapytał blondyn.
− Tak… Zrozumiesz to kiedy podrośniesz… − odparł z
uśmiechem Sarutobi.
W ten sposób Namito wyruszył na
trzynastoletni trening z Sanninem. Nie jest prawdą to, co powiedział Pustelnik
Naruto, ponieważ Namikaze nikomu nie powtórzył tego, co stało się wtedy za
zamkniętymi drzwiami. Jednak tamtego dnia, resztę pozostałego mu czasu postanowił
spędzić z malutkim Uzumakim, a żegnając się z nim następnego dnia powiedział…
− Zawszę będę przy tobie, Naruto! I
pamiętaj… nigdy się nie poddawaj, cokolwiek by się nie działo!
Wioskę chłopak opuszczał ze łzami w
oczach. Wtedy nie mógł jednak zrozumieć, dlaczego Trzeci tak postąpił. Lecz
obecnie, brat Czwartego jest wdzięczny Sarutobiemu za to, co zrobił, chociaż
było to bardzo bolesne…
Rozdział
specjalny, który spokojnie mógłby być zwykłą notką. Cóż tak musiało niestety
być. Nie powala on może długością, ale liczę, że mi za to wybaczycie!
Mam nadzieję, że
wielu z was zaskoczyłem takim nagłym wyjściem prawdy na jaw! :)
Gorąco zachęcam
do komentowania!
Oceniajcie,
krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)