„Niespodziewana Wizyta”
- Namito-sensei jak myślisz, na czym będzie polegał Trzeci
Etap Egzaminu Naruto? – spytała Sakura.
Doszliśmy do pomieszczenia kontrolnego, gdzie nareszcie
mogłem odpocząć. Te kilka dni w tym lesie dało mi nieźle w kość, a teraz kiedy
jest już po wszystkim czuje to ze zdwojoną siłą. Nogi jakby same uginały się
pod moim ciężarem.
Chcąc nie chcąc szybko usiadłem pod ścianą. Namikaze zaś
zajął swoje miejsce przed wszystkimi monitorami. Haruno natomiast zaczęła się
im przyglądać z niemałą ciekawością.
- Nawet nie wiesz, jak nudne jest ciągłe gapienie się w te
ekrany… - odezwał się po chwili blondyn, ignorując poprzednie pytanie
różowowłosej.
- Czyli na tym polega twoje zadanie tak? – zapytała
zielonooka.
- Powiedzmy… mam czuwać aby żadne z nich nie zginęło. Na
szczęście nie są to tacy wariaci jak wy…! – odpowiedział Namito i szczerze się
zaśmiał – A co do twojego wcześniejszego pytania…
- No właśnie! – przerwała mu – Wiesz coś o tym?
- Niestety nie. Nie wiedziałem nawet, że Tsunade zaangażowała
w to ciebie. Byłem bardzo zaskoczony gdy cię tutaj ujrzałem.
- Naprawdę o niczym nie wiedziałeś sensei? – w końcu i ja
się odezwałem.
- Tak… ale wszystko dobrze się skończyło. Muszę was jeszcze
odstawić do Wioski i mam spokój na jakieś… dwie godziny? Pewnie po tym dotrą
tutaj pierwsze drużyny, co będzie oznaczało, że rozpocznie się druga część
mojej roboty… - westchnął – Kto wie? Może wyłapie jakiś talent? Z tego co wiem
jest tu kilku obiecujących Geninów.
- Ale nie tak obiecujących jak nasz rocznik? – spytałem.
- Wyjdzie w praniu… No dobra chodźcie tu! – rozkazał –
Zabieram was do Konohy.
Nasza dwójka posłusznie podeszła do blondyna. Ten, w jednej
dłoni trzymając swój specjalny kunai, złapał nas za ramiona. Ledwo słyszalny
świst i znaleźliśmy się w piwnicy mojego domu. Muszę go poprosić by mnie tego
nauczył…
- Tu was zostawiam! Narka! – machnął na pożegnanie ręką i
zniknął.
Spojrzałem zmęczonym wzrokiem na Haruno, która rozglądała
się po całym pomieszczeniu. Szczerze, nie miałem ochoty na żadne towarzystwo
przez następne dwa dni…
- Sakura, nie żebym cię wypędzał czy coś, ale jestem
strasznie zmęczony i raczej nie nadam się na towarzysza rozmowy… rozumiesz? –
spytałem ospale.
- Pewnie… w końcu spędziłeś w tym lesie w ciężkich warunkach
prawie tydzień! – odpowiedziała uprzejmie – To oczywiste, że chcesz odpocząć!
- Mam nadzieję, że się nie poczułaś się urażona… w każdym bądź razie przepraszam.
- Nic się nie stało! Już znikam…
Powoli odprowadziłem ją do drzwi. Na pożegnaniu wymusiłem na
twarzy coś co miało przypominać uśmiech… rany ale jestem zmęczony. Z każdą
minutą jest coraz gorzej…
Jest godzina siedemnasta… akurat. Szybki prysznic i idę
spać… o ile nie zasnę w międzyczasie.
Następnego dnia, godzina szesnasta.
Powoli otworzyłem zaspane oczy. Odwróciłem głowę by spojrzeć
na zegarek. Rany… naprawdę długo spałem.
Sporo czasu zajęło mi zajęcie pozycji siedzącej na łóżku.
Mój wzrok spoczął na oknie. Patrzyłem się w nie bez celu dobrych piętnaście
minut. Potargałem swoje bezładnie ułożone włosy, ziewnąłem i nareszcie wstałem.
Bardzo powoli szedłem w stronę łazienki. Wziąłem szybki
otrzeźwiający prysznic, co od razu przyniosło efekty.
Ubrałem się w czarną koszulkę i swoje pomarańczowe spodnie
po czym zszedłem na dół. Gdy znalazłem się na schodach usłyszałem, że w salonie
ktoś rozmawia.
Powoli wyjrzałem zza ściany. Widok trochę mnie zaskoczył i
zdziwił. Namito bez górnej garderoby siedział na krześle, a na jego twarzy
widać było grymas bólu. Nad nim stała Shizune i zmieniała mu opatrunek.
Namikaze miał zabandażowaną całą lewą rękę włącznie z barkiem i obojczykiem.
- Oh Naruto! – krzyknął gdy tylko mnie zobaczył – Nareszcie
wstałeś!
- Taa… cześć Siostrzyczko Shizune! – przywitałem się – Co mu
się stało? – spytałem z ciekawością.
- Nasz sędzia zaliczył bardzo bliskie i bolesne spotkanie ze
ścianą… - odpowiedziała asystentka Piątej.
- Tsunade? – zapytałem z uśmiechem na ustach.
- Nie… - odrzekł sam poszkodowany – To było co innego.
Musiałem uratować Genina z Chmury…
Zakończyła się kolejna walka. Dzieciaki prezentują nawet
dobry poziom. Przynajmniej do tej pory nie musiałem bez pośrednio
interweniować.
Hmm… w moją stronę idzie jakaś dwójka. To oznacza, że
nadszedł czas na ostatni pojedynek!
Wyciągnąłem listę zawodników z kieszeni… po zapoznaniu się z
jej zawartością znałem już imiona Geninów.
Była to dziewczyna z naszej Wioski i jakiś chłopak z Kumo.
Moje zainteresowanie wzbudziła nasza Kunoichi. Spojrzałem na
nią. Była dość wysoka jak na swój wiek, miała jasną karnację, która
kontrastowała z jej zielonymi, bystrymi oczami, oraz białymi jak śnieg włosami,
sięgającymi aż do pasa. Jej ubiór stanowiły czarne buty Shinobi, z których
wychodziły długie aż za kolana getry o kruczym kolorze. Nad tym wszystkim
założone miała czarne spodenki, które przypominały te Sakury. Na tułowiu miała
założoną luźną czerwoną bluzę.
Jej przeciwnik zaś ubrany był w standardowy strój Shinobi z
Kumo. Jedyne czego mu brakowało to biała kamizelka.
Genini stanęli naprzeciwko siebie. Zerknąłem jeszcze raz na
tą dwójkę. Dziewczynka patrzyła na swojego przeciwnika bardzo chłodno… tak
jakby zrobił jej coś strasznego.
- Ekhm… - zacząłem - Tak o to dotarliśmy do końca
eliminacji! W ostatniej walce zmierzą się Ayumi z Wioski Ukrytego Liścia i
Kiron z Wioski Ukrytej Chmury! Chyba nie muszę powtarzać wam zasad prawda? –
spytałem znudzonym tonem – Skoro nie odpowiadacie to znaczy, że tak. Na mój
znak możecie zacząć…
Obydwoje przyjęli pozycje bojowe. Na twarzy chłopaka
widziałem jednak nie pewność… z jego
przeciwniczką było zupełnie na odwrót. Spokój i pewność siebie można było
wyczuć na kilometr.
- Start!! – krzyknąłem i machnąłem ręką.
Białowłosa natychmiast przystąpiła do ataku. Bardzo szybko
znalazła się przy chłopaku i zasypała go dość silnymi ciosami. Geninowi
pozostało jedynie się bronić i czekać na okazje do kontry. Na jego nieszczęście
na to się nie zanosiło…
Bo kilkunastu ciosach dziewczyna znalazła trochę miejsca w
jego gardzie i z całej siły w nie kopnęła. Kiron zawył tylko z bólu i odleciał
parę metrów w tył. Kunoichi natychmiast to wykorzystała i zaczęła układać
pieczęcie.
Ciekawe… skąd ona zna tą technikę?
- Fūton: Kamikaze!! – krzyknęła, nabrała powietrza i po
chwili z jej ust wydobył się strumień powietrznej energii która stworzyła trzy
małe tornada.
Znając tą technikę wiedziałem, że połączą się one w jedno
duże, ale… ona wykorzystała do tej techniki bardzo dużą ilość chakry. Za dużo
jak na atak który ma tylko sponiewierać wroga…
W między czasie Ayumi ułożyła kolejną sekwencję pieczęci.
Nie zdążyłem zauważyć dokładnie co to…
- Katon: Gōkakyū no Jutsu!! – ponownie wykrzyczała nazwę
techniki.
W stronę tornada, które stało się bardzo bardzo duże,
zdecydowanie za duże jak na tą sale, oraz jak na rangę tej walki, poleciała
średniej wielkości kula ognia.
W mojej dłoni pojawił się kunai. Kunoichi zdecydowanie
przesadziła. Już sama trąba powietrzna rozwiązała by sprawę, chłopak
zdecydowanie sobie nie radził. A teraz jeszcze to…
Nie było czasu. Rzuciłem kunai w stronę Kirona. Natychmiast
pojawiłem się przed nim i zacząłem tworzyć Rasengana. Ogniste już tornado z
dużą szybkością kierowało się w naszą stronę. Moje uderzenie nie ma sensu, nie
dam rady.
Złapałem jedną reką Kirona za ubranie i rzuciłem go jak najdalej
w bok. Nikt tu chyba nie zna żadnych wodnych technik. No trudno…
Wziąłem zamach i uderzyłem Niebieską Kulą w śmiercionośną
technikę. Nastąpiła eksplozja, która bardzo mocno odrzuciła mnie w tył.
Wylądowałem na ścianie, a całą siłę powstałą w wyniku kontaktu z nią przyjęła
moja lewa ręka…
- Tak to mniej więcej wyglądało… - podrapałem się po głowie
zdrową dłonią.
- Rozmawiałeś z nią potem? – spytał Naruto
- Oczywiście. Nic mi nie powiedziała… Wydawała się nawet być
zła na to co zrobiłem. Cóż… talent to ona ma, ale… coś złego dzieje się w jej
głowie. Tą sprawą jednak zajmie się Tsunade. Ja na razie nie jestem w stanie…
- Dokładnie! – wtrąciła się Shizune – Jutro ktoś wpadnie by sprawdzić jak idzie leczenie, choć
podejrzewam, że masz wolne na co najmniej tydzień.
- To chyba nawet dobrze wiesz? – odpowiedziałem z uśmiechem –
Odpocznę sobie i w ogóle…
- A tobie tylko lenistwo w głowie co? – oburzył się Uzumaki –
Skoro ty masz wolne… - nagle zmienił ton na bardziej miły – To znaczy, że ja
też? – spytał z błyskiem w oku.
- Jesteś uczestnikiem Egzaminu na Chūnina, więc teoretycznie
powinieneś mieć miesiąc czasu na przygotowania… - wyjaśniłem – Jednakże…
Tsunade nie traktuje cię jak dwunastoletniego Genina, więc może ona coś dla
ciebie wymyśli. W każdym bądź razie – dopóki ktoś cię nie wezwie, rób co
chcesz! – zakończyłem i ciepło się uśmiechnąłem.
- Super! – krzyknął chłopak – Od razu poprawił mi się humor…
a skoro mam dobry humor należy wybrać się do Ichiraku! Narka! – i wybiegł z
domu.
- On tak zawsze…? – spytała niepewnie Shizune.
Ja tylko westchnąłem i pokiwałem głową potwierdzając jej
przypuszczenia.
- On jeszcze wiele musi się nauczyć…
Dwa dni przed rozpoczęciem Finałów.
Dzisiejsza rozmowa przy śniadaniu wprawiła mnie w bardzo
dobry humor. Tak miłej informacji nie dostałem od bardzo dawna.
Gdy tylko zjadłem postanowiłem, że od razu pójdę do Piątej.
Tsunade na pewno ucieszy się kiedy usłyszy co mam jej do powiedzenia. W całej
Wiosce trwają przygotowania do Finałów, lecz dla mnie na pewno znajdzie czas. Ubrany
w czarne spodnie i pomarańczową koszulkę wybiegłem z domu.
W drodze do Budynku Administracyjnego w jednej z kawiarenek
dostrzegłem trzy moje przyjaciółki – Sakure, Ino i Hinate. Gdy mnie zauważyłem
uśmiechnąłem się do nich promiennie, na co Hyūga spłonęła rumieńcem. Założyłem
tylko ręce na głowę i z taką miną doszedłem aż do Gabinetu Piątej…
W tym samym czasie.
- Zauważyłyście to? – spytała Ino – Naruto był jakiś inny…
- Co masz na myśli? – odrzekła Sakura.
- Był strasznie wesoły… - kontynuowała Yamanaka.
- On zawsze taki jest… - wtrąciła się nieśmiało Hinata.
- Nie! Tym razem był… nie wiem jak to wyjaśnić… był wesoły,
ale inaczej niż zwykle! – wyjaśniła blondynka.
- Masz rację Ino… - potwierdziła Haruno – Ciekawe czemu…?
Może się dowiemy? – zapytała z błyskiem w oku.
- Dobry pomysł! I tak nie mamy co robić! – krzyknęła niebieskooka
– Ale jak to zrobimy?
- Poczekamy, aż wyjdzie od Tsunade. Będziemy próbowały pojedynczo…
- wytłumaczyła różowo włosa.
Tak oto trzy przyjaciółki swoje kroki również skierowały w
stronę Budynku Administracyjnego.
Nie wiem, czy Tsunade była zła z powodu tego, że jej
przeszkadzam, czy szczęśliwa na wieść jaką jej przyniosłem… ehh kobiety.
Z tego co mówił Namito, niedługo nasz gość powinien się
zjawić, więc od razu ruszę pod Bramę Główną. Nie było jednak dane mi to zrobić…
gdy tylko wyszedłem za bramę w moim lewym oku mignęło coś różowego…
- Ej Naruto! – zawołała Sakura – Co u ciebie? – spytała uprzejmie.
- Ohh Sakura-chan… ee wszystko w porządku! Dzięki… a co u
ciebie? – zapytałam głupio się śmiejąc.
- Nic nowego… - odpowiedziała jakby od niechcenia, a w jej
oku dostrzegłem błysk, który od razu lekko mnie przeraził – Powiedz mi… co ty
taki zadowolony jesteś?
- Hahaha… tajemnica! – pokazałem jej język – Niedługo się
dowiesz!
- Naruto!! Powiedz mi no!! – ale się uparła co?
- Nie i koniec! – uśmiechnąłem się lekko.
- Ehh… już rozumiem!! – krzyknęła.
- Co rozumiesz? – spytałem.
- Naruto powiedz mi… - szepnęła – Zakochałeś się w kimś?
- Eee… - odebrało mi mowę, na dodatek poczułem jak moja
twarz robi się cała czerwona –Nn… nie! To nie tak..!
- Ha! Wiedziałam! Powiedz mi która to twoja wybranka serca?!
- Eee no… mówię przecież, że… - starałem się jakoś wybrnąć z
tej kłopotliwej sytuacji.
- No powiedz… - puściła mi oczko – Nikomu się przecież nie
wygadam!
- Sakura ja… - nagle mnie olśniło – Sakura spójrz tam! Czy
to nie Kakashi-sensei goni jakiegoś kota?!
- Co…? Jakiego kota? – dziewczyna odwróciła się, co ja natychmiast
wykorzystałem – Naruto tam nie ma… Naruto?? Naruto!!
Mogła krzyczeć ile chciała, mnie i tak już nie znajdzie.
Rany… jak można być tak ciekawskim…
Jednak ta sytuacja podsunęła mi pewien pomysł. Pora udać się
do kwiaciarni Ino!
Podczas drogi do sklepu rodziny Yamanaka moje myśli zaczęło
zaprzątać jedno pytanie… czy ja się zakochałem? Jeśli już to w kim… nie czuje,
żebym kogokolwiek kochał. Będę musiał się nad tym kiedyś głębiej zastanowić.
- Cholera… zamknięte?! O tej porze?! – zawołałem, gdy drzwi
do kwiaciarni nie otworzyły się.
- Naruto! – nagle usłyszałem znajomy głos.
Szybko obejrzałem się w stronę z której pochodził. Stała tam
Ino. Ciepło się do mnie uśmiechała.
- Ino! Spadasz mi z nieba! Mogłabyś otworzyć sklep? Jest mi
bardzo potrzebny! – krzyknąłem radośnie.
- Oczywiście… już otwieram.
Po kilku chwilach znalazłem się w środku. Powitał mnie
piękny zapach, który rozchodził się po całym pomieszczeniu. Gdzie nie spojrzeć,
były kwiaty. Kwiaty tak piękne, że każdy kto na nie spojrzy zatrzyma się tutaj
na dłużej. Szybko jednak otrząsnąłem się z tego stanu zachwytu, i ponownie
spojrzałem na swoją przyjaciółkę, która z ciekawością przypatrywała mi się zza
lady.
Nie powiem… trochę mnie to krępowało.
- Eee… Coś się stało Ino? – spytałem uprzejmie.
- Nie, dlaczego pytasz? Po prostu zastanawiam się, dla kogo
kupujesz kwiaty…
- Ahahaha… tak. Wiesz to… - znowu zacząłem się rumienić – to
moja prywatna sprawa.
- Yhm… skoro tak mówisz. No więc, co byś chciał? – zapytała,
ale nadal ciekawsko się we mnie wpatrywała.
- Hmm… myślę, że bukiet zrobiony z tych żółtych aster, tak
około dwadzieścia będzie w sam raz… - odpowiedziałem miło.
Miałem jednak inny plan. Przez chwilę, gdy ona zadawała
pytanie, wymyśliłem jak się stąd szybko urwać. Tak więc kiedy ona podeszła do
kwiatów, ja wyciągnąłem jedną czerwoną róże z koszyka, który stał na ladzie.
Wyciągnąłem pieniądze i zapłaciłem za ten kwiat oraz za bukiet. W ostatniej
chwili zobaczyłem też, że na blacie leży kartka i ołówek. Szybko napisałem na
nim „Wziąłem stąd jedną róże, a bukiet jest dla ciebie” i po cichu wyszedłem z
budynku.
- Naruto taki może być…? – Yamanaka odwróciła się i jakie
było jej zdziwienie gdy nie dostrzegła blondyna – Naruto?!
Dziewczyna podeszła do lady. Zobaczyła, że coś jest napisane
na kartce. Gdy to przeczytała, na jej twarzy zagościł szczery uśmiech.
- Uzumaki ty… ehh – westchnęła i poszła na zaplecze, aby
otworzyć swoim przyjaciółkom tylne drzwi.
To zaczyna robić się naprawdę dziwne… najpierw dość dziwne
zachowanie Sakury, teraz bardzo podobnie zachowywała się Ino… Wcale się nie
zdziwię jeśli spotkam tu gdzieś Hinatę! Coś mi się zdaje, że cała ich trójka
bierze w tym wszystkim udział… rany.
Muszę się pośpieszyć. Chciałbym być już na miejscu kiedy on
przybędzie…
Oczywiście, moje przypuszczenia okazały się trafne. Po
przejściu kilkudziesięciu metrów, przede mną tak jakby znikąd wyrosła Hinata…
Teraz wszystko stało się dla mnie jasne.
Westchnąłem i ruszyłem w jej stronę.
- Naruto-kun! – zawołała gdy tylko się zbliżyłem, jakie to
oczywiste.
- Ohh Hinata! Cześć… - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się
chytrze.
- Widzę, że masz różę… dla kogo ona jest? – spytała prosto z
mostu i spaliła buraka.
- Interesuje was ona co…?
- Nas…?
To był mój moment. Złapałem Hinate za ramiona, a swoją głowę
zbliżyłem do jej ucha.
- Powiedz Sakurze i Ino, że wtykanie nosa w nie swoje sprawy
nie jest kulturalne… - szepnąłem, po czym pozostawiłem ją samej sobie.
Po kilku metrach odwróciłem się, aby zobaczyć co z nią, ale
jak tam stała tak tam stała. No cóż… ona zawsze jakoś dziwnie się przy mnie
zachowywała. Ciekawe o co chodzi?
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę Bramy.
Z daleka dostrzegłem, że Izumo i Kotetsu… śpią. Serio?
Siedzą tam cały dzień i nie mogą sobie znaleźć jakiejś rozrywki? Wspomnę o tym
kiedyś Tsunade…
Podszedłem do ich budki. Spali jak zabici… trzeba by ich
jakoś fajnie obudzić. Mam pomysł…
- Henge no Jutsu! – szepnąłem i zamieniłem się w Piątą – Hej
wy dwaj!! – wrzasnąłem jak to Tsunade miała w zwyczaju – Co wy sobie
wyobrażacie do cholery?!
Ich reakcja była natychmiastowa. Obydwaj poderwali się do
góry jakby im ktoś tyłki przypalił. Szybko stanęli na baczność, a ich mina
wskazywała na to, że modlą się aby nic poważnego się im nie stało. Tego było
dla mnie już za wiele… nie wytrzymałem.
- Hahahaha – wybuchłem serdecznym śmiechem i anulowałem
technikę – Gdybyście widzieli swoje miny!!
- Naruto?! – zawołali jednocześnie – Jak mogłeś nam to
zrobić?! – spytał Izumo
- O mało nie padłem na zawał… nie rób tego więcej! –
krzyknął Kotetsu.
- Wiem wiem… rany musicie coś z tym zrobić. Ale nie po to tu
jestem. Czy przechodził dzisiaj tędy ktoś wyjątkowy?
- Kogo masz na myśli? – odrzekł Izumo.
- Pewnie mnie! – ktoś zawołał z mojej lewej strony.
Gdy tylko usłyszałem ten głos, na mojej twarzy pojawił się
wielki uśmiech. Jestem punktualnie jak zwykle!
- Ero-sennin! – krzyknąłem i odwróciłem się w jego kierunku.
- Ile razy ci mówiłem byś… ahh nieważne. Widzę nadal żarty
ci w głowie? Namito nie wybił ci tego z głowy? – spytał serdecznie.
- Próbował… ale po kilku próbach stwierdził, że Sakura zrobi
to za niego…
- Pewnie miał rację co?
- Może… A! Mam coś dla ciebie! – orzekłem i wyciągnąłem zza
pleców różę.
- Co to jest? – zapytał jakby nie wiedział.
- Róża…
- Dla mnie?
- Nie… kupiłem ją tobie abyś ty dał ją Tsunade! Chyba
ucieszyła się na wieść, że wracasz!
- Chłopcze… czy ty chcesz mnie wysłać do grobu?! – krzyknął wściekle
– Zapamiętaj… - zaczął już spokojniej – Nigdy, przenigdy nie dawaj jej kwiatów.
Jedyne prezenty jakie ona przyjmuje to sake i pieniądze! – wyjaśnił.
- Serio…? Ojeju… trudno! – zawołałem radośnie i stworzyłem
klona.
- Po co ci ten klon? – spytał Sannin, a ja w między czasie
przekazałem mu róże.
- Z tego co widzę Hinata dalej tam stoi… - zwróciłem się do
swojej kopii – Daj jej ją, przeproś i powiedz, że to jednak dla niej!
- Coś mnie ominęło Naruto…? – spytał ciekawsko Jiraiya
- Dajcie mi święty spokój!! Ludzie ile można!? – nie wytrzymałem.
- Nie chcesz nie mów…
- Przepraszam, to długa historia… - odrzekłem spokojnie –
Opowiem ci ją w drodze do domu.
- Chętnie jej wysłucham… Kotetsu, Izumo trzymajcie się! –
zawołał białowłosy na pożegnanie.
Ja natomiast machnąłem im tylko ręką. Tak rozpoczęły się dwa
ostatnie dni przed Finałami. Finałami które mogą zmienić moje życie…
Lekkie spóźnienie, ale myślę, że mi wybaczycie.
Chciałbym was prosić o podanie w komentarzach linków do
swoich blogów, jeśli ktoś takowy posiada. Odświeżam swoją listę, więc chciałbym
aby pojawiło się na niej kilka ciekawych pozycji!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba!
Gorąco liczę na wasze komentarze!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)
Uwielbiam Cię <3! Haha!
OdpowiedzUsuńCały czas miałam taki uśmiech na twarzy, że ja nie mogę ;3. Dziewczyny jaką szopkę odwaliły heh. Wydaje mi się, że Naru trooooszkę zmądrzał, ne? ;>
Jestem bardzo ciekawa co wymyśliłeś na finały ^^... Czekam cierpliwie na next i życzę dużo weny!
Pozdrawiam, sayo! ;)
Zainteresowała mnie ta młoda kunoichi, ciekawa jestem czemu tak mocno zaatakowała tego biednego genina, w dodatku tak poturbowała Namito... Ciekawe co wymyślą tym razem dla Naruto, już nie mogę się doczekać ^^ Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńNotka rewelacyjna,sie usmiałem ,hahaha ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next`a;) Oczywiscie zycze duzo weny;)
Witaj,
OdpowiedzUsuńdobry rozdział, ach dziewczyny próbowały się dowiedzieć dlaczego Naruto ma dobry humor, ciekawe jak zareaguje Hinata jak usłyszy, że to dla niej ten kwiatek... Och finał zbliża się wielkimi krokami, ciekawe co czeka Naruto i jak sobie poradzi...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Bardzo fajna notka,taka rozluzniajaca;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze duzo weny:)
Przeczytałam twojego bloga i bardzo mi się spodobał. ;] czekam na dalsze rozdziały i zapraszam do mnie. http://innanaruto.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać tych finałów... mam nadzieję że naruto pokaże klase. Czekam na next oby jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle zarąbisty. A i mam pytanie co do paringòw czy będą tu jakie kolwiek? Czekam na next ;3
OdpowiedzUsuń