4 marca 2013

Rozdział 25


„Niespodziewana Wizyta”




- Namito-sensei jak myślisz, na czym będzie polegał Trzeci Etap Egzaminu Naruto? – spytała Sakura.

Doszliśmy do pomieszczenia kontrolnego, gdzie nareszcie mogłem odpocząć. Te kilka dni w tym lesie dało mi nieźle w kość, a teraz kiedy jest już po wszystkim czuje to ze zdwojoną siłą. Nogi jakby same uginały się pod moim ciężarem.
Chcąc nie chcąc szybko usiadłem pod ścianą. Namikaze zaś zajął swoje miejsce przed wszystkimi monitorami. Haruno natomiast zaczęła się im przyglądać z niemałą ciekawością.

- Nawet nie wiesz, jak nudne jest ciągłe gapienie się w te ekrany… - odezwał się po chwili blondyn, ignorując poprzednie pytanie różowowłosej.
- Czyli na tym polega twoje zadanie tak? – zapytała zielonooka.
- Powiedzmy… mam czuwać aby żadne z nich nie zginęło. Na szczęście nie są to tacy wariaci jak wy…! – odpowiedział Namito i szczerze się zaśmiał – A co do twojego wcześniejszego pytania…
- No właśnie! – przerwała mu – Wiesz coś o tym?
- Niestety nie. Nie wiedziałem nawet, że Tsunade zaangażowała w to ciebie. Byłem bardzo zaskoczony gdy cię tutaj ujrzałem.
- Naprawdę o niczym nie wiedziałeś sensei? – w końcu i ja się odezwałem.
- Tak… ale wszystko dobrze się skończyło. Muszę was jeszcze odstawić do Wioski i mam spokój na jakieś… dwie godziny? Pewnie po tym dotrą tutaj pierwsze drużyny, co będzie oznaczało, że rozpocznie się druga część mojej roboty… - westchnął – Kto wie? Może wyłapie jakiś talent? Z tego co wiem jest tu kilku obiecujących Geninów.
- Ale nie tak obiecujących jak nasz rocznik? – spytałem.
- Wyjdzie w praniu… No dobra chodźcie tu! – rozkazał – Zabieram was do Konohy.

Nasza dwójka posłusznie podeszła do blondyna. Ten, w jednej dłoni trzymając swój specjalny kunai, złapał nas za ramiona. Ledwo słyszalny świst i znaleźliśmy się w piwnicy mojego domu. Muszę go poprosić by mnie tego nauczył…

- Tu was zostawiam! Narka! – machnął na pożegnanie ręką i zniknął.

Spojrzałem zmęczonym wzrokiem na Haruno, która rozglądała się po całym pomieszczeniu. Szczerze, nie miałem ochoty na żadne towarzystwo przez następne dwa dni…

- Sakura, nie żebym cię wypędzał czy coś, ale jestem strasznie zmęczony i raczej nie nadam się na towarzysza rozmowy… rozumiesz? – spytałem ospale.
- Pewnie… w końcu spędziłeś w tym lesie w ciężkich warunkach prawie tydzień! – odpowiedziała uprzejmie – To oczywiste, że chcesz odpocząć!
- Mam nadzieję, że się nie poczułaś się urażona…  w każdym bądź razie przepraszam.
- Nic się nie stało! Już znikam…

Powoli odprowadziłem ją do drzwi. Na pożegnaniu wymusiłem na twarzy coś co miało przypominać uśmiech… rany ale jestem zmęczony. Z każdą minutą jest coraz gorzej…
Jest godzina siedemnasta… akurat. Szybki prysznic i idę spać… o ile nie zasnę w międzyczasie.


Następnego dnia, godzina szesnasta.


Powoli otworzyłem zaspane oczy. Odwróciłem głowę by spojrzeć na zegarek. Rany… naprawdę długo spałem.
Sporo czasu zajęło mi zajęcie pozycji siedzącej na łóżku. Mój wzrok spoczął na oknie. Patrzyłem się w nie bez celu dobrych piętnaście minut. Potargałem swoje bezładnie ułożone włosy, ziewnąłem i nareszcie wstałem.
Bardzo powoli szedłem w stronę łazienki. Wziąłem szybki otrzeźwiający prysznic, co od razu przyniosło efekty.
Ubrałem się w czarną koszulkę i swoje pomarańczowe spodnie po czym zszedłem na dół. Gdy znalazłem się na schodach usłyszałem, że w salonie ktoś rozmawia.
Powoli wyjrzałem zza ściany. Widok trochę mnie zaskoczył i zdziwił. Namito bez górnej garderoby siedział na krześle, a na jego twarzy widać było grymas bólu. Nad nim stała Shizune i zmieniała mu opatrunek. Namikaze miał zabandażowaną całą lewą rękę włącznie z barkiem i obojczykiem.

- Oh Naruto! – krzyknął gdy tylko mnie zobaczył – Nareszcie wstałeś!
- Taa… cześć Siostrzyczko Shizune! – przywitałem się – Co mu się stało? – spytałem z ciekawością.
- Nasz sędzia zaliczył bardzo bliskie i bolesne spotkanie ze ścianą… - odpowiedziała asystentka Piątej.
- Tsunade? – zapytałem z uśmiechem na ustach.
- Nie… - odrzekł sam poszkodowany – To było co innego. Musiałem uratować Genina z Chmury…


Zakończyła się kolejna walka. Dzieciaki prezentują nawet dobry poziom. Przynajmniej do tej pory nie musiałem bez pośrednio interweniować.
Hmm… w moją stronę idzie jakaś dwójka. To oznacza, że nadszedł czas na ostatni pojedynek!
Wyciągnąłem listę zawodników z kieszeni… po zapoznaniu się z jej zawartością znałem już imiona Geninów.
Była to dziewczyna z naszej Wioski i jakiś chłopak z Kumo.
Moje zainteresowanie wzbudziła nasza Kunoichi. Spojrzałem na nią. Była dość wysoka jak na swój wiek, miała jasną karnację, która kontrastowała z jej zielonymi, bystrymi oczami, oraz białymi jak śnieg włosami, sięgającymi aż do pasa. Jej ubiór stanowiły czarne buty Shinobi, z których wychodziły długie aż za kolana getry o kruczym kolorze. Nad tym wszystkim założone miała czarne spodenki, które przypominały te Sakury. Na tułowiu miała założoną luźną czerwoną bluzę.
Jej przeciwnik zaś ubrany był w standardowy strój Shinobi z Kumo. Jedyne czego mu brakowało to biała kamizelka.
Genini stanęli naprzeciwko siebie. Zerknąłem jeszcze raz na tą dwójkę. Dziewczynka patrzyła na swojego przeciwnika bardzo chłodno… tak jakby zrobił jej coś strasznego.

- Ekhm… - zacząłem - Tak o to dotarliśmy do końca eliminacji! W ostatniej walce zmierzą się Ayumi z Wioski Ukrytego Liścia i Kiron z Wioski Ukrytej Chmury! Chyba nie muszę powtarzać wam zasad prawda? – spytałem znudzonym tonem – Skoro nie odpowiadacie to znaczy, że tak. Na mój znak możecie zacząć…

Obydwoje przyjęli pozycje bojowe. Na twarzy chłopaka widziałem jednak nie pewność…  z jego przeciwniczką było zupełnie na odwrót. Spokój i pewność siebie można było wyczuć na kilometr.

- Start!! – krzyknąłem i machnąłem ręką.

Białowłosa natychmiast przystąpiła do ataku. Bardzo szybko znalazła się przy chłopaku i zasypała go dość silnymi ciosami. Geninowi pozostało jedynie się bronić i czekać na okazje do kontry. Na jego nieszczęście na to się nie zanosiło…
Bo kilkunastu ciosach dziewczyna znalazła trochę miejsca w jego gardzie i z całej siły w nie kopnęła. Kiron zawył tylko z bólu i odleciał parę metrów w tył. Kunoichi natychmiast to wykorzystała i zaczęła układać pieczęcie.
Ciekawe… skąd ona zna tą technikę?

- Fūton: Kamikaze!! – krzyknęła, nabrała powietrza i po chwili z jej ust wydobył się strumień powietrznej energii która stworzyła trzy małe tornada.

Znając tą technikę wiedziałem, że połączą się one w jedno duże, ale… ona wykorzystała do tej techniki bardzo dużą ilość chakry. Za dużo jak na atak który ma tylko sponiewierać wroga…
W między czasie Ayumi ułożyła kolejną sekwencję pieczęci. Nie zdążyłem zauważyć dokładnie co to…

- Katon: Gōkakyū no Jutsu!! – ponownie wykrzyczała nazwę techniki.

W stronę tornada, które stało się bardzo bardzo duże, zdecydowanie za duże jak na tą sale, oraz jak na rangę tej walki, poleciała średniej wielkości kula ognia.
W mojej dłoni pojawił się kunai. Kunoichi zdecydowanie przesadziła. Już sama trąba powietrzna rozwiązała by sprawę, chłopak zdecydowanie sobie nie radził. A teraz jeszcze to…
Nie było czasu. Rzuciłem kunai w stronę Kirona. Natychmiast pojawiłem się przed nim i zacząłem tworzyć Rasengana. Ogniste już tornado z dużą szybkością kierowało się w naszą stronę. Moje uderzenie nie ma sensu, nie dam rady.
Złapałem jedną reką Kirona za ubranie i rzuciłem go jak najdalej w bok. Nikt tu chyba nie zna żadnych wodnych technik. No trudno…
Wziąłem zamach i uderzyłem Niebieską Kulą w śmiercionośną technikę. Nastąpiła eksplozja, która bardzo mocno odrzuciła mnie w tył. Wylądowałem na ścianie, a całą siłę powstałą w wyniku kontaktu z nią przyjęła moja lewa ręka…



- Tak to mniej więcej wyglądało… - podrapałem się po głowie zdrową dłonią.
- Rozmawiałeś z nią potem? – spytał Naruto
- Oczywiście. Nic mi nie powiedziała… Wydawała się nawet być zła na to co zrobiłem. Cóż… talent to ona ma, ale… coś złego dzieje się w jej głowie. Tą sprawą jednak zajmie się Tsunade. Ja na razie nie jestem w stanie…
- Dokładnie! – wtrąciła się Shizune – Jutro ktoś  wpadnie by sprawdzić jak idzie leczenie, choć podejrzewam, że masz wolne na co najmniej tydzień.
- To chyba nawet dobrze wiesz? – odpowiedziałem z uśmiechem – Odpocznę sobie i w ogóle…
- A tobie tylko lenistwo w głowie co? – oburzył się Uzumaki – Skoro ty masz wolne… - nagle zmienił ton na bardziej miły – To znaczy, że ja też? – spytał z błyskiem w oku.
- Jesteś uczestnikiem Egzaminu na Chūnina, więc teoretycznie powinieneś mieć miesiąc czasu na przygotowania… - wyjaśniłem – Jednakże… Tsunade nie traktuje cię jak dwunastoletniego Genina, więc może ona coś dla ciebie wymyśli. W każdym bądź razie – dopóki ktoś cię nie wezwie, rób co chcesz! – zakończyłem i ciepło się uśmiechnąłem.
- Super! – krzyknął chłopak – Od razu poprawił mi się humor… a skoro mam dobry humor należy wybrać się do Ichiraku! Narka! – i wybiegł z domu.
- On tak zawsze…? – spytała niepewnie Shizune.

Ja tylko westchnąłem i pokiwałem głową potwierdzając jej przypuszczenia.
- On jeszcze wiele musi się nauczyć…


Dwa dni przed rozpoczęciem Finałów.


Dzisiejsza rozmowa przy śniadaniu wprawiła mnie w bardzo dobry humor. Tak miłej informacji nie dostałem od bardzo dawna.
Gdy tylko zjadłem postanowiłem, że od razu pójdę do Piątej. Tsunade na pewno ucieszy się kiedy usłyszy co mam jej do powiedzenia. W całej Wiosce trwają przygotowania do Finałów, lecz dla mnie na pewno znajdzie czas. Ubrany w czarne spodnie i pomarańczową koszulkę wybiegłem z domu.
W drodze do Budynku Administracyjnego w jednej z kawiarenek dostrzegłem trzy moje przyjaciółki – Sakure, Ino i Hinate. Gdy mnie zauważyłem uśmiechnąłem się do nich promiennie, na co Hyūga spłonęła rumieńcem. Założyłem tylko ręce na głowę i z taką miną doszedłem aż do Gabinetu Piątej…

W tym samym czasie.


- Zauważyłyście to? – spytała Ino – Naruto był jakiś inny…
- Co masz na myśli? – odrzekła Sakura.
- Był strasznie wesoły… - kontynuowała Yamanaka.
- On zawsze taki jest… - wtrąciła się nieśmiało Hinata.
- Nie! Tym razem był… nie wiem jak to wyjaśnić… był wesoły, ale inaczej niż zwykle! – wyjaśniła blondynka.
- Masz rację Ino… - potwierdziła Haruno – Ciekawe czemu…? Może się dowiemy? – zapytała z błyskiem w oku.
- Dobry pomysł! I tak nie mamy co robić! – krzyknęła niebieskooka – Ale jak to zrobimy?
- Poczekamy, aż wyjdzie od Tsunade. Będziemy próbowały pojedynczo… - wytłumaczyła różowo włosa.


Tak oto trzy przyjaciółki swoje kroki również skierowały w stronę Budynku Administracyjnego.


Nie wiem, czy Tsunade była zła z powodu tego, że jej przeszkadzam, czy szczęśliwa na wieść jaką jej przyniosłem… ehh kobiety.
Z tego co mówił Namito, niedługo nasz gość powinien się zjawić, więc od razu ruszę pod Bramę Główną. Nie było jednak dane mi to zrobić… gdy tylko wyszedłem za bramę w moim lewym oku mignęło coś różowego…

- Ej Naruto! – zawołała Sakura – Co u ciebie? – spytała uprzejmie.
- Ohh Sakura-chan… ee wszystko w porządku! Dzięki… a co u ciebie? – zapytałam głupio się śmiejąc.
- Nic nowego… - odpowiedziała jakby od niechcenia, a w jej oku dostrzegłem błysk, który od razu lekko mnie przeraził – Powiedz mi… co ty taki zadowolony jesteś?
- Hahaha… tajemnica! – pokazałem jej język – Niedługo się dowiesz!
- Naruto!! Powiedz mi no!! – ale się uparła co?
- Nie i koniec! – uśmiechnąłem się lekko.
- Ehh… już rozumiem!! – krzyknęła.
- Co rozumiesz? – spytałem.
- Naruto powiedz mi… - szepnęła – Zakochałeś się w kimś?
- Eee… - odebrało mi mowę, na dodatek poczułem jak moja twarz robi się cała czerwona –Nn… nie! To nie tak..!
- Ha! Wiedziałam! Powiedz mi która to twoja wybranka serca?!
- Eee no… mówię przecież, że… - starałem się jakoś wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji.
- No powiedz… - puściła mi oczko – Nikomu się przecież nie wygadam!
- Sakura ja… - nagle mnie olśniło – Sakura spójrz tam! Czy to nie Kakashi-sensei goni jakiegoś kota?!
- Co…? Jakiego kota? – dziewczyna odwróciła się, co ja natychmiast wykorzystałem – Naruto tam nie ma… Naruto?? Naruto!!

Mogła krzyczeć ile chciała, mnie i tak już nie znajdzie. Rany… jak można być tak ciekawskim…
Jednak ta sytuacja podsunęła mi pewien pomysł. Pora udać się do kwiaciarni Ino!
Podczas drogi do sklepu rodziny Yamanaka moje myśli zaczęło zaprzątać jedno pytanie… czy ja się zakochałem? Jeśli już to w kim… nie czuje, żebym kogokolwiek kochał. Będę musiał się nad tym kiedyś głębiej zastanowić.

- Cholera… zamknięte?! O tej porze?! – zawołałem, gdy drzwi do kwiaciarni nie otworzyły się.
- Naruto! – nagle usłyszałem znajomy głos.

Szybko obejrzałem się w stronę z której pochodził. Stała tam Ino. Ciepło się do mnie uśmiechała.

- Ino! Spadasz mi z nieba! Mogłabyś otworzyć sklep? Jest mi bardzo potrzebny! – krzyknąłem radośnie.
- Oczywiście… już otwieram.

Po kilku chwilach znalazłem się w środku. Powitał mnie piękny zapach, który rozchodził się po całym pomieszczeniu. Gdzie nie spojrzeć, były kwiaty. Kwiaty tak piękne, że każdy kto na nie spojrzy zatrzyma się tutaj na dłużej. Szybko jednak otrząsnąłem się z tego stanu zachwytu, i ponownie spojrzałem na swoją przyjaciółkę, która z ciekawością przypatrywała mi się zza lady.
Nie powiem… trochę mnie to krępowało.

- Eee… Coś się stało Ino? – spytałem uprzejmie.
- Nie, dlaczego pytasz? Po prostu zastanawiam się, dla kogo kupujesz kwiaty…
- Ahahaha… tak. Wiesz to… - znowu zacząłem się rumienić – to moja prywatna sprawa.
- Yhm… skoro tak mówisz. No więc, co byś chciał? – zapytała, ale nadal ciekawsko się we mnie wpatrywała.
- Hmm… myślę, że bukiet zrobiony z tych żółtych aster, tak około dwadzieścia będzie w sam raz… - odpowiedziałem miło.

Miałem jednak inny plan. Przez chwilę, gdy ona zadawała pytanie, wymyśliłem jak się stąd szybko urwać. Tak więc kiedy ona podeszła do kwiatów, ja wyciągnąłem jedną czerwoną róże z koszyka, który stał na ladzie. Wyciągnąłem pieniądze i zapłaciłem za ten kwiat oraz za bukiet. W ostatniej chwili zobaczyłem też, że na blacie leży kartka i ołówek. Szybko napisałem na nim „Wziąłem stąd jedną róże, a bukiet jest dla ciebie” i po cichu wyszedłem z budynku.


- Naruto taki może być…? – Yamanaka odwróciła się i jakie było jej zdziwienie gdy nie dostrzegła blondyna – Naruto?!

Dziewczyna podeszła do lady. Zobaczyła, że coś jest napisane na kartce. Gdy to przeczytała, na jej twarzy zagościł szczery uśmiech.

- Uzumaki ty… ehh – westchnęła i poszła na zaplecze, aby otworzyć swoim przyjaciółkom tylne drzwi.


To zaczyna robić się naprawdę dziwne… najpierw dość dziwne zachowanie Sakury, teraz bardzo podobnie zachowywała się Ino… Wcale się nie zdziwię jeśli spotkam tu gdzieś Hinatę! Coś mi się zdaje, że cała ich trójka bierze w tym wszystkim udział… rany.
Muszę się pośpieszyć. Chciałbym być już na miejscu kiedy on przybędzie…
Oczywiście, moje przypuszczenia okazały się trafne. Po przejściu kilkudziesięciu metrów, przede mną tak jakby znikąd wyrosła Hinata…
Teraz wszystko stało się dla mnie jasne.
Westchnąłem i ruszyłem w jej stronę.

- Naruto-kun! – zawołała gdy tylko się zbliżyłem, jakie to oczywiste.
- Ohh Hinata! Cześć… - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się chytrze.
- Widzę, że masz różę… dla kogo ona jest? – spytała prosto z mostu i spaliła buraka.
- Interesuje was ona co…?
- Nas…?

To był mój moment. Złapałem Hinate za ramiona, a swoją głowę zbliżyłem do jej ucha.

- Powiedz Sakurze i Ino, że wtykanie nosa w nie swoje sprawy nie jest kulturalne… - szepnąłem, po czym pozostawiłem ją samej sobie.

Po kilku metrach odwróciłem się, aby zobaczyć co z nią, ale jak tam stała tak tam stała. No cóż… ona zawsze jakoś dziwnie się przy mnie zachowywała. Ciekawe o co chodzi?
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę Bramy.
Z daleka dostrzegłem, że Izumo i Kotetsu… śpią. Serio? Siedzą tam cały dzień i nie mogą sobie znaleźć jakiejś rozrywki? Wspomnę o tym kiedyś Tsunade…

Podszedłem do ich budki. Spali jak zabici… trzeba by ich jakoś fajnie obudzić. Mam pomysł…

- Henge no Jutsu! – szepnąłem i zamieniłem się w Piątą – Hej wy dwaj!! – wrzasnąłem jak to Tsunade miała w zwyczaju – Co wy sobie wyobrażacie do cholery?!

Ich reakcja była natychmiastowa. Obydwaj poderwali się do góry jakby im ktoś tyłki przypalił. Szybko stanęli na baczność, a ich mina wskazywała na to, że modlą się aby nic poważnego się im nie stało. Tego było dla mnie już za wiele… nie wytrzymałem.

- Hahahaha – wybuchłem serdecznym śmiechem i anulowałem technikę – Gdybyście widzieli swoje miny!!
- Naruto?! – zawołali jednocześnie – Jak mogłeś nam to zrobić?! – spytał Izumo
- O mało nie padłem na zawał… nie rób tego więcej! – krzyknął Kotetsu.
- Wiem wiem… rany musicie coś z tym zrobić. Ale nie po to tu jestem. Czy przechodził dzisiaj tędy ktoś wyjątkowy?
- Kogo masz na myśli? – odrzekł Izumo.
- Pewnie mnie! – ktoś zawołał z mojej lewej strony.

Gdy tylko usłyszałem ten głos, na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Jestem punktualnie jak zwykle!

- Ero-sennin! – krzyknąłem i odwróciłem się w jego kierunku.
- Ile razy ci mówiłem byś… ahh nieważne. Widzę nadal żarty ci w głowie? Namito nie wybił ci tego z głowy? – spytał serdecznie.
- Próbował… ale po kilku próbach stwierdził, że Sakura zrobi to za niego…
- Pewnie miał rację co?
- Może… A! Mam coś dla ciebie! – orzekłem i wyciągnąłem zza pleców różę.
- Co to jest? – zapytał jakby nie wiedział.
- Róża…
- Dla mnie?
- Nie… kupiłem ją tobie abyś ty dał ją Tsunade! Chyba ucieszyła się na wieść, że wracasz!
- Chłopcze… czy ty chcesz mnie wysłać do grobu?! – krzyknął wściekle – Zapamiętaj… - zaczął już spokojniej – Nigdy, przenigdy nie dawaj jej kwiatów. Jedyne prezenty jakie ona przyjmuje to sake i pieniądze! – wyjaśnił.
- Serio…? Ojeju… trudno! – zawołałem radośnie i stworzyłem klona.
- Po co ci ten klon? – spytał Sannin, a ja w między czasie przekazałem mu róże.
- Z tego co widzę Hinata dalej tam stoi… - zwróciłem się do swojej kopii – Daj jej ją, przeproś i powiedz, że to jednak dla niej!
- Coś mnie ominęło Naruto…? – spytał ciekawsko Jiraiya
- Dajcie mi święty spokój!! Ludzie ile można!? – nie wytrzymałem.
- Nie chcesz nie mów…
- Przepraszam, to długa historia… - odrzekłem spokojnie – Opowiem ci ją w drodze do domu.
- Chętnie jej wysłucham… Kotetsu, Izumo trzymajcie się! – zawołał białowłosy na pożegnanie.

Ja natomiast machnąłem im tylko ręką. Tak rozpoczęły się dwa ostatnie dni przed Finałami. Finałami które mogą zmienić moje życie…



Lekkie spóźnienie, ale myślę, że mi wybaczycie.
Chciałbym was prosić o podanie w komentarzach linków do swoich blogów, jeśli ktoś takowy posiada. Odświeżam swoją listę, więc chciałbym aby pojawiło się na niej kilka ciekawych pozycji!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba!
Gorąco liczę na wasze komentarze!
Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Cię <3! Haha!
    Cały czas miałam taki uśmiech na twarzy, że ja nie mogę ;3. Dziewczyny jaką szopkę odwaliły heh. Wydaje mi się, że Naru trooooszkę zmądrzał, ne? ;>
    Jestem bardzo ciekawa co wymyśliłeś na finały ^^... Czekam cierpliwie na next i życzę dużo weny!
    Pozdrawiam, sayo! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowała mnie ta młoda kunoichi, ciekawa jestem czemu tak mocno zaatakowała tego biednego genina, w dodatku tak poturbowała Namito... Ciekawe co wymyślą tym razem dla Naruto, już nie mogę się doczekać ^^ Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka rewelacyjna,sie usmiałem ,hahaha ;d
    Pozdrawiam i czekam na next`a;) Oczywiscie zycze duzo weny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj,
    dobry rozdział, ach dziewczyny próbowały się dowiedzieć dlaczego Naruto ma dobry humor, ciekawe jak zareaguje Hinata jak usłyszy, że to dla niej ten kwiatek... Och finał zbliża się wielkimi krokami, ciekawe co czeka Naruto i jak sobie poradzi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajna notka,taka rozluzniajaca;d
    Pozdrawiam i zycze duzo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam twojego bloga i bardzo mi się spodobał. ;] czekam na dalsze rozdziały i zapraszam do mnie. http://innanaruto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie mogę się doczekać tych finałów... mam nadzieję że naruto pokaże klase. Czekam na next oby jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial jak zwykle zarąbisty. A i mam pytanie co do paringòw czy będą tu jakie kolwiek? Czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń