19 czerwca 2013

33. Początek Infiltracji

Co przyniesie dalsza część zadania?


Naruto jak rażony piorunem, zaczął biec za Mistrzem, jednocześnie zostawiając mnie kompletnie samą, na środku ulicy otoczonej nie ciekawie wyglądającymi budynkami. A ktoś niedawno wspominał, że w jego obecności nic nie ma prawa się mi stać… taa już to widzę.
Mój przyszywany chłopak wziął sobie chyba do serca słowa Namito, bo wrócił bardzo szybko. Uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn powoli do mnie podszedł.
Coś się stało, Sakura? spytał z troską, prawdopodobnie to przez moją nie zadowoloną minę.
Nie, skąd… odparłam wymijająco Masz pieniądze? zmieniłam temat.
Oczywiście! odrzekł radośnie i pokazał mi jakąś kartkę Sensei dał mi ten czek, mamy go zrealizować w tutejszym banku dodał i mi go podał.
Moje oczy delikatnie się powiększyły, gdy zobaczyłam ile zer znajduje się w liczbie napisanej na papierze. Przełknęłam cicho ślinę i westchnęłam. Lepiej nie pokazywać się z czymś takim w miejscu które tak wygląda…
Już się tak w to nie wpatruj z rozmyśleń wyrwał mnie Naruto Chodźmy szybko do tego banku, a potem przejdziemy się coś zjeść… jestem taki głodny!
Tak, masz rację uśmiechnęłam się ciepło i podałam mu kartkę, którą ten szybko schował do kieszeni Też bym coś zjadła.
Dobrze więc! krzyknął w swoim starym stylu Kierunek bank!
Uzumaki dał krok do przodu, lecz nagle się zatrzymał, po czym odwrócił głowę w moją stronę i głupio się uśmiechnął.
Eee… wiesz może gdzie jest ten bank? spytał i się zaśmiał.
Cóż… zakłopotałam się Nie… dodałam i opuściłam wzrok.
Heh niebieskooki westchnął Trudno! Nie pozostaje nam nic innego, jak znalezienie go, prawda?
Racja przytaknęłam, a z mojego żołądka nie spodziewanie wydobył się dziwny odgłos.
Dodatkowo mamy motywację w postaci naszych brzuchów, co? Naruto dopowiedział uszczypliwie i się zaśmiał.
Ja cała czerwona zaczęłam iść w jego stronę. Kto by pomyślał, że kiedyś takie sytuacje przytrafiały się praktycznie tylko jemu, a dziś proszę! To on śmieje się ze mnie.
Kiedy znajdowałam się już bardzo blisko niego, chłopak znów mnie zaskoczył. Szybko odwrócił się do mnie plecami, jednocześnie nie odrywając ode mnie wzroku, zaś na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec oraz bardzo chytry uśmiech. Ciekawe o co mu chodzi…
Wiesz, mimo wszystko mamy tylko udawać, ale to powinno jako tako wyglądać, co? spytał i wystawił swoją lewą dłoń tak, abym mogła ją złapać Pani pozwoli…
Delikatnie wzdrygnęłam się na myśl o tym, jak będziemy wyglądać, ale rozkaz to rozkaz. Rany, trochę to upierdliwe. Chcąc nie chcąc, nie pewnie podałam swoją rękę blondynowi, na co ten głęboko odetchnął i delikatnie ją chwycił. Obydwoje przez chwilę się na siebie patrzyliśmy, starając się dostosować do takiego stanu rzeczy.
Naruto pierwszy odwrócił wzrok i lekko pociągnął mnie do przodu, dając mi sygnał, że pora stąd znikać.
Powoli przemierzaliśmy dość wąskie uliczki. Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo ładnie. Słońce świeciło od samego rana, niebo było praktycznie bezchmurne, a miasto które ożywa nocą, budziło się do życia. Trochę to śmieszne…
Pokonywaliśmy kolejne to metry, lecz żadne z nas nie odezwało się jeszcze ani słowem. Szczerze to nie mogłam stwierdzić, co mnie od tego powstrzymuje.
Dlaczego nic nie mówisz? nagle spytał Uzumaki.
Oh… no więc, tak… zakłopotał mnie tym pytaniem Tak jakoś! strzeliłam pierwszą lepszą odpowiedź.
Skoro tak blondyn westchnął Myślałem, że jesteś po prostu zła i powstrzymujesz się od zrobienia mi krzywdy… wyjaśnił, czym mocno mnie zdziwił.
Zrobienia krzywdy? Dlaczego miałabym to robić? zapytałam.
No wiesz… zaczął, ale po chwili się rozmyślił Nie ważne. Znajdźmy lepiej ten głupi bank.
Racja…
Naruto coś ukrywał. Od razu poznałam, że nie za bardzo chcę mówić o tym, co miał na myśli. Znając jego, wygada się jak go przycisnę. Ale to nie teraz. Dam mu chwilę na przemyślenia, bo po jego minie można było stwierdzić, że prowadzi wewnętrzną debatę z samym sobą. Trochę mnie ten widok rozbawił.
Po piętnastu minutach maszerowania po coraz to bardziej zatłoczonych ulicach udało nam się odnaleźć bank. Ani przez chwilę nie puściliśmy naszych rąk, ba bardzo szybko przestało mnie to krępować. Uzumaki jednak przez cały czas był jakiś nie obecny. Wszedł szybko do dość dużego budynku z czerwonej cegły, a ja zostałam na zewnątrz.
Minuty mijały i mijały, lecz blondyn nie wychodził ze środka. Zaczęłam zastanawiać się co go zatrzymuje, więc zajrzałam przez okno. To co zobaczyłam o mało nie zwaliło mnie z nóg… Naruto stał w kolejce! Była ona długa, co by oznaczało, że otwarte jest tylko jedno okienko. Rany! W takim miejscu jak to pieniądze powinno dostawać się bardzo szybko, co nie? Tyle tu kasyn i w ogóle miejsc do pozbywania się gotówki. Trochę to żenujące, a ja jestem coraz to bardziej głodna! Wiem wiem, marudzę, ale co zrobić? Pozostaje mi tylko usiąść na ławce po drugiej stronie ulicy i czekać…
Po kolejnych piętnastu minutach, dzielny i wytrwały bohater wyszedł z banku! Jego mina wskazywała, że stoczył bardzo ciężką walkę o to, aby nie wysadzić całego tego miejsca w powietrze. Szczerze wątpię, bym wyglądała inaczej po staniu w tak uciążliwej kolejce.
Hej! Tu jestem!   krzyknęłam w stronę blondyna, gdyż ten nie potrafił mnie odnaleźć.
Sakura! podbiegł do mnie i złapał za rękę Chodźmy stąd czym prędzej! dodał i zaczął ciągnąć.
Coś.. Coś się stało? spytałam niepewnie.
Nie! szybko odrzekł Po prostu jeszcze chwila, a mój żołądek zje samego siebie!

Naruto jest jak zwykle nieźle rozgarnięty. Czasem zastanawiam się, jak on zapamiętuje to jak się nazywa. Choć z drugiej strony, jestem taki sam jak on. Nie wypada mi więc za bardzo go krytykować, bo sam zapomniałem dać mu ten czek…
Ale dość o tym. Po kupieniu sobie jakiegoś jabłka, udałem się w stronę miejsca, które mam zamiar dziś wieczorem odwiedzić, po drodze spożywając oczywiście swoje skromne śniadanie. Nie zwracając na siebie praktycznie żadnej uwagi, dotarłem w końcu do wielkiego czarnego budynku w centrum miasta. Ten klub był nie wiele mniejszy od Budynku Administracyjnego w Liściu! Skąd oni wzięli na to kasę?
Do głównego wejścia prowadziły schody. Ja zaś stałem tuż przy pierwszym stopniu, analizując dokładnie wszystko to, co widzę. To co najbardziej mnie zaciekawiło, to ludzie stojący na dachu. Ochroniarze? Być może. Lecz na reszcie zabudowań o przeznaczeniu takim jak to przede mną, nikogo nie było. Czego więc właściciel by tak pilnował? Może coś ukrywa?
Zdaje mi się, że zabawię w tym miejscu trochę dłużej, niż inni goście. Dodatkowo niedaleko mnie pojawił się jakiś koleś w ciemnych okularach, które bardzo dokładnie zasłaniały oczy. Nie było by w tym w sumie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że cały czas się na mnie gapił. Nawet nie udawał, że tego nie robi. Po prostu się mi przyglądał. Nie zbyt mi się to podobało.
Postanowiłem ruszyć przed siebie. Z tego miejsca już nie wiele wywnioskuje Mój obserwator  nie kwapił się, aby mnie gonić czy coś, na co odetchnąłem z ulgą. Obszedłem dookoła cały budynek. Nie było tu żadnych okien, z tyłu zaś były aż dwa wyjścia, lecz zamknięte na wszystkie spusty. Jednym słowem twierdza. Ciężko stwierdzić cokolwiek z poziomu ulicy. Muszę czekać do wieczora. Swoją drogą, co ja będę robić tyle czasu? Jeszcze nie ma nawet południa. Udam się chyba w jakieś ustronne miejsce i dokończę książkę o medycynie, a co po tym, to się zobaczy.

Naruto był naprawdę głodny! Jako, że nie musieliśmy zbyt oszczędzać pieniędzy, chłopak wziął dwa śniadania. Znajdowaliśmy się w bardzo ładnej, choć nie wielkiej restauracji położonej przy głównej ulicy miasta. Nie było tu zbyt dużego ruchu, co bardzo ucieszyło naszą dwójkę. Po zjedzeniu posiłku była godzina dwunasta. Niedługo pewnie stąd wyjdziemy, będziemy zwiedzać itp.
Od dłuższej chwili wpatrywałam się w blondyna siedzącego przede mną. Jego wzrok dosłownie wiercił dziurę w talerzu. Nie wiem czemu, ale właśnie w tej chwili naszła mnie ochota na wyciągnięcie z niego tego, o czym wspomniał podczas naszej wędrówki.
Naruto… zaczęłam O co chodziło ci wtedy, na ulicy?
Hmm? jęknął Ah, mówiłem już, że to nieważne odparł niechętnie.
Ale ja chcę wiedzieć! powiedziałam bezpośrednio o co mi chodzi Wiem, że chodzi o mnie. Chciałabym ci jakoś pomóc rozwiązać ten problem…
Nie dasz mi żyć, jeśli ci nie powiem, co? zapytał zrezygnowany Ehh, dlaczego ja zawsze się wam daję…
No więc o co chodziło? spytałam, ignorując dalszą część jego wypowiedzi.
Cóż… zacznijmy od tego, że chodzi tu bardziej o mnie zaczął Widzisz, przyzwyczaiłem się, że jeśli zrobiłem coś, co ci się nie spodobało lub było głupie, to dostawałem po głowie. Szczerze, to kiedy wystawiłem do ciebie rękę, to myślałem, że mi ją wyrwiesz lub coś zaśmiał się Na moje szczęście do tego nie doszło. W każdym bądź razie, miałem po prostu wrażenie, że zgadzasz się na to tylko dlatego, że Sensei tak kazał. Zresztą tak jest, prawda?
Eee.. przez to pytanie zaczęłam się rumienić Wiesz, jesteśmy przecież przyjaciółmi! szybko dodałam Dlaczego miałabym to robić tylko dlatego, że Namito zażyczył sobie od nas takiego zachowania uśmiechnęłam się Nie wiem czemu coś takiego wpadło ci do głowy…
Heh, jeśli zrobiłbym coś takiego kilka lat temu, to pewnie wylądowałbym w szpitalu odparł posępnie Jednak widzę, że nic mi nie grozi! dopowiedział, tym razem zdecydowanie bardziej radośnie Ale ciekawi mnie jedna rzecz…
Co takiego?
Skoro nie robisz tego tylko z powodu rozkazu, to dlaczego? spytał chytrze.
Słysząc to pytanie, poczułam, że teraz już naprawdę jestem cała czerwona, a na dodatek zaczęło robić mi się z lekka gorąco. Od kiedy Naruto tak na mnie działa? To jest niesamowite. Z dzieciaka, który cały czas robił coś głupiego, zmienił się w naprawdę przystojnego i fajnego faceta. Jak ja z nim wytrzymam tą misję? Przecież on doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że coś jest ze mną nie tak. A przynajmniej tak myślę. Bo co jeśli on robi to nieświadomie? Rany. Zwariuje…
A dlaczego nie? udałam obojętną Przecież to nie jest choroba, prawda? Zresztą jesteśmy już prawie dorośli, więc w czym problem?
W niczym odparł z uśmiechem Zwykła ciekawość dodał i wypił resztę swojej herbaty.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła odpowiedziałam tajemniczo i spojrzałam w jego stronę zalotnie, zastanawiając się jaka będzie jego reakcja.
Wiesz założył ręce na piersi Przeżyłem trening z Namito, więc piekło wciągam nosem! mnie tą odpowiedzią prawie zrzucił z krzesła, a sam zaczął się bardzo głośno śmiać. Cały Naruto.
Jesteś głupi… zażartowałam.
Może Uzumaki wzruszył ramionami Ale to nie jest chyba mój problem, co? To w końcu ty jesteś na mnie skazana! dodał i pokazał mi język.
Skoro tak, to musisz jakoś zaplanować ten dzień! odpowiedziałam mu tak samo jak on mi, po czym wstałam, rozprostowałam ręce i ruszyłam w stronę wyjścia, zostawiając za sobą zaskoczonego blondyna.
Ucieszyłam się z takiego obrotu sprawy. Zobaczymy jak mój przyjaciel potrafi być kreatywny. Może mnie czymś zaskoczy? Jeśli by się mu udało, to nie powiem, ucieszyłabym się. Pożyjemy, zobaczymy.
Cóż, Naruto po chwili do mnie dołączył. Nie był zbyt szczęśliwy z sytuacji, w jakiej go postawiłam. Gdy szliśmy w stronę centrum miasta, co i rusz mamrotał coś pod nosem. Znając jednak jego, wymyśli coś ciekawego. Nie pozwoliłby przecież, aby jego najlepsza przyjaciółka się nudziła, prawda? Jestem trochę straszna... ale dobrze mi z tym!
Ej, Sakura! nagle odezwał się mój towarzysz Co powiesz, abyśmy zwiedzili całe to miejsce? spytał i pokazał mi przewodnik, który wziął z pobliskiej wystawy.
Nie widzę nic przeciwko odparłam Mamy przecież bardzo dużo czasu.
No to postanowione! krzyknął radośnie blondyn i otworzył książeczkę Gdzie by tu najpierw się wybrać… zapytał cicho sam siebie.
Daj mi to! rozkazałam i wyrwałam mu przedmiot Zobaczmy… o! Myślę, że to miejsce będzie idealne! powiedziałam bardzo uradowana i wskazałam na mapce wybraną lokację.
Sakura, to jest największy sklep odzieżowy w…
Doskonale, prawda?! przerwałam mu.
Tak, pewnie Naruto nie miał chyba ochoty się kłócić Chodźmy tam. Czemu nie… dodał i zrezygnowany wbił wzrok w ziemie.
Oczywiście, nie miałam zamiaru nic kupować. Chciałam po prostu sprawdzić, czy Uzumaki wytrzyma ze mną te kilka godzin, no i trochę się z nim przy okazji podroczyć. Jednak udawanie osoby o dość materialistycznym charakterze, nie należy do rzeczy które robię z przyjemnością. Dlatego też, zaraz po wizycie w tym wielkim sklepie, wróciłam do bycia normalną, co bardzo ucieszyło blondyna. A jaki był zdziwiony, gdy po przymierzeniu tylu różnych ubrań, wyszłam stamtąd nic nie kupując. Naprawdę komiczny widok.
Dalsza część wycieczki minęła nam już bez żadnych wygłupów. Zwiedziliśmy wszystko co można. Moją szczególną uwagę zwrócił najstarszy budynek w tym mieście. Mieści się tam obecnie ratusz, ale mimo wszystko, ten kto go zbudował, wykonał kawał dobrej roboty. Według informacji, miejsce tamto, pamięta wszystkie trzy wielkie wojny. Ale wracając do teraźniejszości. Wiedząc, że niedługo trzeba będzie wracać do obozu, postanowiliśmy jeszcze coś zjeść.
Naruto, w drodze do jednej z mijanych przez nas wcześniej restauracji, nagle się jednak zatrzymał. Trochę zaskoczyło mnie to zdarzenie, a to uczucie pogłębiło miejsce, w jakim chłopak to zrobił. Staliśmy bowiem pod jednym z kasyn. Blondyn zdawał się wypatrywać kogoś przez drzwi lokalu.
O co chodzi? spytałam.
Wejdźmy na chwilę do środka odpowiedział, nie odwracając wzroku od drzwi.
No dobrze zgodziłam się.
Uzumaki pewnie pchnął jedno z odrzwi i przepuścił mnie pierwszą. Jaki gentelman co? W każdym bądź razie nie wiedziałam o co może chodzić. Niebieskooki zaś rozglądał się na wszystkie strony, jakby kogoś szukał. W pomieszczeniu było trochę ludzi, ale nie były to jeszcze godziny szczytu. W pewnym momencie jego spojrzenie spoczęło na jakimś punkcie. Szybko popatrzyłam w tamtą stronę. Gdy zobaczyłam to, co on, moje oczy momentalnie zrobiły się większe. Przy jednym z automatów siedział Namito!
Skąd wiedziałeś, że on tu jest? spytałam szeptem.
Takiej chakry jak jego, trudno nie poczuć odparł z uśmiechem i zaczął iść do naszego Mistrza.
Namikaze chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że do niego idziemy. Cały czas wpatrzony był w ekran maszyny, przy której siedział. Gdy staliśmy już za nim, Sensei nagle się odezwał.
Siedzę tu już prawie godzinę i nadal nie mogę zrozumieć, co w tym wszystkim widzi Tsunade orzekł Przecież to jest jakieś głupie!
Tak uważasz? zapytałam Przecież Piąta jest już jaka jest, życie nie obeszło się z nią lekko.
Sakura… Piąta opowiadała ci o swoich przeżyciach? starszy blondyn tym razem już spojrzał w naszą stronę.
Tak odparłam krótko Myślę, że Sensei ocenia ją trochę za surowo.
O nie moja droga niebieskooki wstał Tsunade przyznała by mi rację.
Ale o co wam chodzi? nagle wtrącił się Naruto Jestem trochę nie doinformowany.
I dobrze, nie musisz wszystkiego od razu wiedzieć odrzekł mu Namito A co twojej myśli Sakura zwrócił się ponownie do mnie To ja również straciłem wiele bliskich mi osób, ale nigdy nie zrobiłem tego, co ona powiedział to bardzo poważnie oraz dość chłodno, nawet jak na jego standardy Dlatego zastanawiam się, dlaczego zrobiła to co zrobiła i stała się taka, jaka się stała.
A po co to robisz? spytałam miło, wiedziałam, że nie wygram tej dyskusji.
Żeby ją zrozumieć i wiedzieć jak zareagować, jeśli Tsunade znów się załamie. Jestem w końcu jej przyjacielem, prawda? zakończył z uśmiechem i ruszył w stronę wyjścia.
Nasza dwójka patrzyła tylko na jego plecy, a gdy zniknął za drzwiami głęboko westchnęłam. W sumie, to Namito miał rację. Piąta nie raz mówiła, że żałuje tego co zrobiła, ale potem szybko dodawała, że czasu nie cofnie.
Naruto?   zwróciłam się do Uzumakiego.
Hm?
Po co ty tu tak właściwie chciałeś wejść? spytałam.
Byłem ciekaw, co on tu robi odparł i głupio się zaśmiał Chodźmy coś zjeść. Niedługo trzeba będzie wracać.
Tak też minęła nam, jak się okazało, ostatnia godzina naszego wolnego czasu. Szybko więc zjedliśmy obiadokolację i ruszyliśmy w stronę obozu. Namikaze już tam na nas czekał. Z oddali było widać, że intensywnie dyskutuje o czymś z Gamakichim. Kiedy jednak zostaliśmy dostrzeżeni, obydwaj przerwali rozmowę.
Dobrze, że już jesteście! zawołał blondyn Niedługo zaczyna się impreza, na którą koniecznie musimy się dostać! zażartował. To było pewne, że tam będziemy.
Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy płakać odparł trochę niemrawo Naruto.
Daj spokój, może będzie fajnie! starałam się go pocieszyć.
Fajnie, nie fajnie, to nie ma znaczenia. Macie zachowywać się tak, jakby nigdy nic. Bawcie się, śmiejcie. Tylko niczego nie pijcie! ostrzegł nas.
Dlaczeego? Uzumaki był jeszcze bardziej zrezygnowany Bez przesady! Nikt się przecież…
Nie o to chodzi! przerwał mu Żółty Błysk Kij wie co to za specjały, jeszcze się okaże, że będę musiał was stamtąd wynosić na plecach. Dlatego kategorycznie wam zabraniam picia czegokolwiek!
Oh, no dobra w końcu zgodził się mój przyjaciel.
Teraz czas na szczegóły. Obejrzałem sobie dokładnie ten budynek, cóż, robi wrażenie dużego. Jest zbudowany na planie koła. Żadnych okien, tylko dwa wejścia, główne i tylne. Oprócz tego, co mnie dość zaciekawiło, pełno tam strażników.
Więc jaki jest nasz plan? spytałam.
Wasze zadanie jest proste no tak, nasze zadania zawsze są proste Miejcie oczy szeroko otwarte na wszystkie nienaturalne, podejrzane i tajemnicze rzeczy, osoby i wydarzenia. Po zakończeniu macie normalnie wyjść i przekazać mi wszystko co wiecie.
A ty, Sensei? wtrącił się Naruto.
Powiedzmy, że nie wrócę z wami do obozu. Jeszcze jakieś pytania?
Dlaczego nie wrócisz z nami? znów spytał Uzumaki.
Ktoś musi sprawdzić, czy nasz szanowny klub i jego właściciel czegoś nie ukrywają. Już sama ilość strażników wydaje się podejrzana, nie?
Racja…
Skoro wszystko jest już jasne, możemy ruszać! zawołał Namito i do nas podszedł, po czym złapał za ramiona Gamakichi, nie martw się, przyniosę ci coś do jedzenia! szybko dodał.
Momentalnie po tym coś błysnęło, a my znaleźliśmy się w małej uliczce obok jakiejś czarnej ściany. Pierwsze co mnie zaskoczyło, do odgłos muzyki dobiegający ze środka. Drugą rzeczą było to, że mój żołądek do tej pory nie przywykł do teleportacji.
Mimo wszystko, powoli zaczęliśmy kierować się w stronę wejścia głównego. Po wyjściu na większą ulice na chwile się zatrzymaliśmy. Na schodach, jak i na drodze, stała ogromna kolejka. I niby jak my się tam mamy dostać?
Sensei, po co wracaliśmy do obozu? spytał nagle Naruto.
Tajemnica. Dowiesz się kiedy indziej odparł zdawkowo Namito.
Jak się tam dostaniemy? tym razem zapytałam ja.
Nie martw się, zabezpieczyłem się na ewentualność taka jak ta odpowiedział dumnie Namikaze Weź to podał mi swój kunai i odejdźcie gdzieś tam wskazał miejsce po przeciwnej stronie budynku.
Niby po co mamy… chciałam zaprotestować, ale blondyn popchnął naszą dwójkę, dając do zrozumienia, że nie ma czasu na rozmowy.
Wiesz o co chodzi? zwróciłam się do Uzumakiego.
Nie. Ale znając jego, będzie to coś śmiesznego!
Śmiesznego? zdziwiłam się.
Dziewczyno, żałuj, że nie widziałaś jak dostaliśmy się pokaz sztuk walki, gdzie była ograniczona ilość miejsc! wolałam nie pytać, o co chodzi.
Po kilku minutach dostaliśmy się do miejsca, które wskazał Namito. Znajdowało się one zaraz przy schodach, ale wciąż było na nich strasznie tłoczno. Trochę się niecierpliwiłam, bo nic się nie działo, a Mistrza wciąż nie było.
Nagle jednak, niespodziewanie zatrzęsła się ziemia, powodując mój upadek. Potem coś wybuchło z ogromnym hukiem, a na sam koniec usłyszałam, jak ktoś krzyczy coś o pożarze. Ludzie z kolejki natychmiast ruszyli w tamtą stronę zobaczyć o co chodzi. W tym samym momencie Namikaze pojawił się koło nas, spojrzał na mnie z uśmiechem i podał mi rękę.
I po co ten stres? zapytał i zaśmiał się Tak o to wchodzi się na imprezy tego typu! Zapamiętajcie do dzieciaki!
Nie wierze w to co widzę odparłam i podałam mu dłoń, po czym szybko wstałam Nie uważasz, że to trochę dziecinne, Sensei? spytałam gdy wchodziliśmy już po schodach.
Dlaczego? Przecież chodziło o to, żeby dostać się do środka odrzekł poważnie.
Ale czy ty nie traktujesz tego trochę za bardzo jak zabawę?
Może wzruszył ramionami Trochę za długo przebywałem z Jiraiyą, więc mi się mogło udzielić kilka jego złych nawyków, ale spokojnie, nie jestem taki jak on.
Tego nie powiedziałam.
Kto wie jednak, co ci siedzi w tej głowie? zaśmiał się i potargał mi włosy Tylko nie przestraszcie się jak otworzą nam te drzwi.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale doszliśmy do bramkarzy, więc wolałam już siedzieć cicho. Dość masywni panowie w garniturach i dziwnych okularach przez chwilę się na przyglądali, lecz po chwili odsunęli się na bok, a jeden z nich otworzył nam drzwi.
Pośpiesznie weszliśmy do środka. Muzyka była tu bardzo głośna, a do tego dochodziło echo tworzone przez wszystkie rozmowy osób, które już tu są. Moje uszy jednak po chwili się do tego wszystkiego przyzwyczaiły, gorzej było jednak z oczyma. Jedynym źródłem światła w tym miejscu były różno kolorowe lampy. Inaczej panowała by tu kompletna ciemność.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to złapcie się lepiej za ręce! krzyknął Namito, ale i tak było to ledwie słyszalne Witajcie w Klubie, dzieciaki!!




Przepraszam was wszystkich za tak długą przerwę! W raz z nastaniem czerwca okazało się, że mam trochę więcej rzeczy na głowie niż zwykle, przez co niestety zabrakło czasu na pisanie.
Liczę, że jednak nie tęskniliście tak bardzo, ale może się mylę?
Rozdział pisany jest właśnie po przerwie, więc nie wszystko może być idealnie, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie oraz, że mimo wszystko się wam spodoba!
Gorąco zachęcam do komentowania!

Oceniajcie, krytykujcie, pytajcie i do następnego! :)